Czy w zamian za dodatkowe pieniądze i czas na transformację Polska zgodzi się na proponowaną przez Brukselę i kluczowe państwa reformę handlu emisjami? Kompromis jest blisko.
Być może zręby porozumienia zostaną wypracowane już w tym tygodniu podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Do Katowic przyjeżdża wiceprzewodniczący KE Marosz Szewczowicz oraz szef Dyrekcji ds. Klimatu Jos Delbeke.
O kompromisowej nieoficjalnej inicjatywie Komisji WysokieNapiecie.pl pisało jako pierwsze miesiąc temu. Polsce groziła izolacja po nieudanej próbie zablokowania reformy handlu emisjami (ETS) na Radzie UE 28 lutego 2017.
Rada zdecydowała wtedy o przyjęciu tzw. ogólnego stanowiska negocjacyjnego na trilog – czyli ucieranie ostatecznej wersji nowelizacji Dyrektywy między Komisją, państwami a Parlamentem Europejskim.
Od 2012 do 2020 nasza energetyka będzie jeszcze korzystała z darmowych uprawnień, których jednak jest coraz mniej. W 2014 r. na Radzie Europejskiej premier Ewa Kopacz wynegocjowała, że do 2030 r. 40 proc. uprawnień polskie elektrownie dostaną jeszcze za darmo. Po 2030 będzie koniec.
Pieniądze z tych uprawnień powinny być wydane na „realne inwestycje unowocześniające sektor energetyczny, przy uniknięciu zakłóceń rynku“.
Z dochodów ze sprzedaży puli 2 proc. uprawnień powstanie Fundusz Modernizacyjny, który ma pomóc biedniejszym krajom UE zmodernizować sektor energetyczny i zapewnić obywatelom „czystszą, bezpieczną i dostępną energię“.
Polsce przypadnie połowa dochodów z Funduszu czyli od 2 do 5 mld euro, w zależności od ceny uprawnień.
Tak ustalono w 2014 r. Od tego czasu sporo się zmieniło. KE przedstawiła projekt zmian w dyrektywie ETS. Znaczna część uprawnień ma zostać zdjęta z rynku, tak aby podnieść cenę pozostałych. Parlament Europejski przedstawił swoje propozycje poprawek, a rządy państw UE przyjęły swoje stanowisko. Polska na Radzie UE ds., środowiska 28 lutego próbowała to stanowisko zablokować, co skończyło się jednak spektakularną porażką – minister Jan Szyszko dostał wprawdzie werbalne poparcie od kilku krajów, ale potem ministrowie krajów prących do reformy bez problemu Polskę przegłosowali.
Ta klęska spowodowała mikrowstrząs w rządzie. Jak już informował nasz Obserwator Legislacji Energetycznej, 19 kwietnia Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów kierowany przez Mateusza Morawieckiego przyjął nowe stanowisko negocjacyjne, bardzo zbliżone do postulatów branży. Obejmuje następujące postulaty:
- uzyskanie kompensaty dla sektora energetycznego i zachowanie neutralności technologicznej.
- Zwiększenie z 40 do 60 proc. uprawnień puli przeznaczonej na derogację dla polskich elektrowni do 2030r.
- Wpisanie do dyrektywy dotychczasowego modelu zarządzanie uprawnieniami z art. 10c. tj. Krajowego Planu Inwestycyjnego czyli listy z projektami którym przysługują darmowe uprawnienia. Taki plan istnieje obecnie i ogromnie ułatwia branży wykorzystanie darmowych uprawnień. Komisja Europejska w 2014 r. wymogła wprowadzenie aukcji, w których projekty konkurowałyby ze sobą.
- Zwiększenie Funduszu Modernizacyjnego z 2 do 4 proc. uprawnień i zwiększenie wpływu państwa na wydawania pieniędzy FM. To oznacza zmniejszenie bądź wyeliminowanie roli Europejskiego Banku Inwestycyjnego, który ma zarządzać Funduszem. Rola EBI nie jest na razie jasno określona, nie wiadomo też jakimi zasadami będzie się kierował.
KERM zdecydował 19 kwietnia o rezygnacji z wcześniej zgłaszanych postulatów. Z listy skreślony został „konik” ministra środowiska Jana Szyszki czyli włączenie lasów do systemu ETS. Lasy wprawdzie pochłaniają CO2, ale są częścią tzw. systemu non-ETS, którym nie jest objęta energetyka, ale oprócz nich także transport i rolnictwo. Postulat włączenia lasów do ETS spotykał się z kompletnym brakiem odzewu naszych zachodnich partnerów.
Według naszych informacji sektor energetyczny chce kompromisu w sprawie CO2, bo przeciąganie sprawy grozi spektakularnym fiaskiem – dyrektywa i tak może zostać przyjęta, a polskie firmy zostaną z tym, co wynegocjowano w 2014 r. Teoretycznie sprawą może zająć się jeszcze czerwcowa Rada Europejska, czyli przywódcy państw UE. Obowiązuje tam jednomyślność, ale nie wiadomo czy uda się taki punkt wepchnąć do agendy (prezydencja maltańska, która to obiecywała właśnie się skończyła).
Komisja Europejska chciałaby prawdopodobnie zakończyć trilog do wakacji.