Spis treści
Tego scenariusza raczej nikt się w Polsce nie spodziewał, choć w gruncie rzeczy nietrudno było go przewidzieć. Frans Timmermans, który zainicjował i kontynuował wbrew opinii samego szefa odchodzącej KE, Jeana-Claude’a Junckera, postępowanie przeciwko Polsce o naruszenie praworządności, dostał tekę najbardziej drażliwą z punktu widzenia polskiego rządu. Dostał fotelo pierwszego zastępcy Ursuli von der Leyen oraz tekę komisarza ds. klimatu. Będzie koordynował politykę klimatyczną na szczeblu całej Komisji i zaprowadzał „Europejski Zielony Ład” (European Green Deal, tak oficjalnie nazywa się jego portfolio).
Ursula von der Leyen napisała do wszystkich komisarzy listy precyzujące ich zadania. Timmermans ma m.in. w ciągu pierwszych 100 dni przygotować plan zwiększenia klimatycznych celów UE tzn. podniesienia celu redukcji CO2 do 2030 r. z obecnych 40 do 50 proc. Jeśli uda się przekonać zagranicznych partnerów do zwiększenia ich ambicji, nawet do 55 proc. „w odpowiedzialny sposób”. Wyższy cel obiecała szefowa KE frakcji Zielonych zabiegając o poparcie w Parlamencie Europejskim.
Timmermans ma także koordynować powstanie nowego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (Just Transition Fund), który ma współfinansować odejście od węgla w regionach gospodarczo uzależnionych od tego surowca, takich jak Śląsk, Bełchatów, Konin, niemieckie Łużyce czy grecka Macedonia. Polska może być głównym beneficjentem tego funduszu, ale najpierw musimy jasno określić kiedy i jak chcemy odejść od węgla.
Zadanie prawnego zaprojektowania Funduszu dostała Elisa Ferreira, Portugalka odpowiedzialna za politykę spójności. Przypomnijmy, że od 25 do może nawet 30 proc. środków z nowej perspektywy budżetowej UE na lata 2021 -27 ma być przeznaczone na cele klimatyczne.
Czytaj także: Czy stracimy część unijnych funduszy na energetykę?
Timmermans (w zasadzie podległa mu Dyrekcja ds. Klimatu) ma także opracować pierwszy w UE akt prawny nazwany „europejskim prawem klimatycznym”. Nie wiadomo czy będzie to dyrektywa czy jakieś inne źródło prawa, list stwierdza tylko, że ma on zapewnić przejście do neutralności klimatycznej UE w 2050 r. Holender będzie koordynował także prace nad gospodarką obiegu zamkniętego.
Malowanie podatków na zielono
Ale najciekawsze jest kolejne zadanie. Timmermans ma koordynować prace nad nowym systemem podatkowym, który będzie uwzględniał cele klimatyczne. Złożą się na niego dwa elementy – „importowy podatek węglowy” (carbon border tax), który ma wyrównać warunki konkurencji między firmami z UE, a przedsiębiorstwami z krajów nie noszących w sercu walki ze zmianami klimatu. Podatek jest starym postulatem Francuzów, popiera go także Polska, ale jego wprowadzenie może być problematyczne – Ursula von der Leyen zapowiada, że musi być zgodny z regułami Światowej Organizacji Handlu. Tymczasem na razie WTO nie przewiduje takiej możliwości. Za zaprojektowanie przepisów będą odpowiedzialni komisarz ds. gospodarki Włoch Paolo Gentiloni oraz unijny komisarz ds. handlu, Irlandczyk Phil Hogan, który ma też zabiegać o reformę samej WTO.
Druga sprawa jest znacznie bardziej konkretna. Chodzi o znowelizowanie unijnej Dyrektywy o Opodatkowaniu Energii, tak aby sprzyjała unijnym celom klimatycznym. Zadanie opracowania jej zmiany dostał także Gentiloni.
Unijna maszyna legislacyjna w tej akurat kwestii chyba już ruszyła. Reuters opisał dokument, który omawiali 7.09 ministrowie finansów. Przygotowała go przewodzący UE w tym półroczu Finowie. Proponują m.in. aby opodatkowanie odzwierciedlało „wkład” poszczególnych paliw w emisję CO2, ale uważają także, że obecne minimalne stawki akcyzy na produkty energetyczne są za niskie i nie stymulują inwestycji. Podniesienie akcyzy na benzynę może być jednak trudne, zważywszy np. na protesty jakie wywołało ostatnio we Francji. Dużo bardziej prawdopodobne będzie podniesienie podatków od węgla, bo w Europie używa się go coraz mniej.
Finowie apelują także o likwidację subsydiów do paliw kopalnych. To oznacza z kolei dyskusję co jest subsydium, a co nie. Np. w Polsce rząd dopłaca kilka mld zł rocznie do emerytur górniczych, ale na razie w świetle przepisów trudno to uznać za subsydiowanie węgla. Projekt nowelizacji dyrektywy o opodatkowaniu energii ma ujrzeć światło dzienne w ciągu najbliższych 100 dni.
Młoda komisarz z energią
Tekę komisarza ds. energii dostała 42- letnia Kadri Simson, dotychczas minister gospodarki Estonii. To mała niespodzianka, bo Estonia razem z Polską, Czechami i Węgrami zablokowała kilka miesięcy temu konkluzje Rady Europejskiej, które głosiły neutralność klimatyczną UE w 2050 r. Prawdopodobnie Simson zawdzięcza swą posadę wkładowi w uchwalanie kluczowych aktów energetycznego pakietu zimowego. Estonia przewodziła wówczas Unii, a Simson (na zdjęciu z lewej w trakcie negocjacyjnego maratonu w Brukseli) wykazała się dużymi zdolnościami dyplomatycznymi.
Von der Leyen poprosiła nową komisarz ds. energii o położenie nacisku na efektywność energetyczną, a także system energetyczny oparty na źródłach odnawialnych i integracji krajów UE. W liście pojawia się też ściślejsze powiązanie energetyki z innymi sektorami gospodarki: transportem, ciepłownictwem i przemysłem oraz wsparcie dla prosumentów.
Jest także wzmianka o roli gazu, ale w połączeniu ze składowaniem dwutlenku węgla, co jak na razie słabo się udaje. Szefowa KE podkreśliła również rolę LNG.
Kadri Simson ma kontynuować „trwające wyłączanie elektrowni atomowych”.
Bardzo ważną tekę komisarz ds. konkurencji zachowała Dunka Margrethe Vestager, z którą stosunki polskiego rządu ułożyły się nadspodziewanie dobrze. Vestager „klepnęła” zarówno polski rynek mocy, jak i wielomiliardową pomoc publiczną dla górnictwa, choć w obu kwestiach jej urzędnicy postawili bardzo twarde warunki.
Od rolnika do widelczyka
Niełatwe zadanie będzie miał polski komisarz Janusz Wojciechowski. Bez wątpienia jego nominacja jest sukcesem rządu ( musi jeszcze, jak wszyscy, przejść przez procedurę zatwierdzenia w Parlamencie Europejskim). Warto jednak pamiętać, że on także dostał do uprawy klimatyczne poletko. Ma zadbać o dekarbonizację rolnictwa, co jest wielkim wyzwaniem dla całej UE. Ma też opracować strategię określoną roboczo „Od rolnika do widelczyka” ( to nasz przekład angielskiego „From farm to fork”), która, z grubsza rzecz biorąc, ma odzwierciedlać gospodarkę obiegu zamkniętego w rolnictwie i przemyśle spożywczym. Janusz Wojciechowski będzie więc musiał jakoś pogodzić klimatyczne zadania w Komisji z ogólnie niechętnym dekarbonizacji nastawieniem swej partii.
„Czasy się zmieniają, ale Frans zawsze jest w komisjach”
Nominacja Timmermansa na unijnego „bossa od klimatu” stawia polityków PiS w nieciekawej sytuacji. Odchodzący komisarz ds. energii i klimatu, Hiszpan Miguel Arias Canete to jowialny, okrąglutki i mało konfliktowy starszy pan. M.in. dlatego jego relacje z polskim ministrem energii Krzysztofem Tchórzewskim ułożyły się świetnie. Mimo różnic poglądów w wielu kwestiach, Canete szedł Tchórzewskiemu na rękę, nie wszczynając postępowania przeciw Polsce, np. w sprawie ustawy o cenach prądu. Timmermans to zupełnie inny kaliber polityka, nie boi się konfliktów w sprawach, w których wierzy, że ma rację.
Utrącenie jego kandydatury na szefa Komisji (niezależnie od tego czy była realna) politycy PiS przedstawili jako wielki sukces. Przy okazji Timmermans został przedstawiony jako człowiek „nieżyczliwy Polsce” i nierozumiejący w ogóle sytuacji krajów postkomunistycznych. Jeszcze pięć dni temu podczas debaty w komisji PE europosłanka PiS Beata Kempa porównała Holendra do „sowieckiego komisarza”. Teraz trzeba będzie przełknąć tę żabę i zabiegać o jego poparcie w najtrudniejszej kwestii w polsko-unijnych relacjach.
Czy i w jakim stopniu idiosynkrazja polityków PiS do Timmermansa oraz jego wzajemny brak sympatii do nich zaważy na klimatycznych negocjacjach KE z nowym rządem (zakładając, że będzie to rząd koalicji PiS)? Dowiemy się tego pewnie jeszcze w tym roku. Ale nawet w przypadku fiaska rozmów Holender bardzo się przyda – będzie w naszym kraju etatowym chłopcem do bicia.