Chodzenie utartymi ścieżkami w energetyce przestaje się opłacać. Teraz krajowe grupy energetyczne powinny szukać nowych źródeł wzrostu wartości – zwraca uwagę firma doradcza PwC. I wskazuje, gdzie szukać, by znaleźć nawet ponad 3,8 mld zł.
Ostatnie lata w energetyce upłynęły pod znakiem cięć optymalizacyjnych. W efekcie od 2010 r. zatrudnienie w sektorze spadło o 20% (dane GUS łącznie dla spółek gazowych i elektroenergetycznych). Modele biznesowe grup energetycznych zostały w pewnym stopniu uporządkowane, procesy zakupowe ujednolicone, powstały centra usług wspólnych – to wszystko oznacza, że dotychczasowe źródła optymalizacji biznesu wyczerpują się.
Teraz energetyka powinna skupić się na poszukiwaniu nowych źródeł przychodu. Jako główne z nich przedstawiciele PwC wskazują rozwój elektromobilności. Zgodnie z projektem ustawy, który wczoraj przedstawiło Ministerstwo Energii, na początek w 32 wskazanych aglomeracjach ma powstać ok. 400 szybkich i ok. 6 tys. „normalnych” punktów ładowania (więcej na ten temat w serwisie OLE: Co w projekcie ustawy promującej samochody na prąd?)
Jednak na samych stacjach ładowania i ich obsłudze jeszcze nikt na świecie nie zarobił. – Ich budowa to dla firm energetycznych raczej element działań wizerunkowych – wyjaśnia Dorota Dębińska-Pokorska, partner PwC, lider grupy energetycznej. I wskazuje, że sposobem na robienie realnego biznesu jest wydłużanie łańcucha wartości. Jeśli weźmiemy pod uwagę nie tylko same stacje ładowania, ale również wzrost zużycia energii, jej dystrybucję, utrzymanie infrastruktury ładującej i dodatkowe produkty, daje to w sumie nowy segment rynku o łącznej wartości 2 mld zł.
Obecność na rynku infrastruktury ładowania można budować na trzy sposoby: poprzez inwestycje we własną infrastrukturę, nawiązanie partnerstwa oraz rozwój technologii. Na przykładach z Europy PwC pokazuje, że różne firmy robią to na różne sposoby. ČEZ stawia na rozbudowę sieci punktów ładowania i wykorzystuje do tego zewnętrzne źródła finansowania. Vattenfall buduje sieć punktów partnerskich m.in. przy współpracy z ośrodkami naukowymi, finansuje i prowadzi badania nad nowymi rozwiązaniami technologicznymi. A włoski Enel rozwija własną sieć ładowarek i sprzedaży pojazdów i wraz z partnerami (Nissan) oraz dostarcza urządzenia dla niezależnych partnerów (np. Carrefour).
Po elektromobilności, kolejne 1,8 mld zł może dać potencjał społecznego finansowania energetyki. Eksperci zwracają uwagę, że w zachodniej energetyce wykorzystuje crowdfunding na szereg sposobów – najczęściej jest to współfinansowanie inwestycji lub udzielanie długu, lecz nie brakuje również crowdfundingu produktowego, w którym inwestor w zamian za wkład otrzymuje od pomysłodawcy produkt.
– Kolejne kilkaset milionów złotych rocznie może przynieść analiza danych produkcyjnych i klienckich oraz wdrożenie nowych modeli biznesowych – wskazuje Dorota Dębińska-Pokorska.
Więcej na ten temat można znaleźć w raporcie „Sięgać po więcej, czyli 3,8 mld+ dla polskiej energetyki”.