„Geszefciarze” i „biznesmeni od kręcenia lodów” kontra „tajni współpracownicy” i „handlarze wódką”. Tak wygląda dyskusja między górniczymi centralami związkowymi w dobie najtrudniejszej restrukturyzacji sektora od 1989 r.
Należący do Katowickiego Holdingu Węglowego Ruch „Śląsk” z kopalni „Wujek” w Rudzie Śląskiej ma trafić do Spółki Restrukturyzacji Kopalń z końcem tego roku. Związkowcy od miesięcy postulowali utrzymanie jej przy życiu. Wystarczy jednak przyjechać na miejsce, by przekonać się, że kopalni niewiele już tego życia pozostało.
Wchodzących wita szyld „Szczęść Boże”, ale wszystko wygląda tak, jakby Bóg opuścił to miejsce już dawno temu.
Być może ten sam ponury nastrój ciągnie się za kopalnią od września 2009 r., gdy na dole po wybuchu metanu zginęło 20 górników. „Śląsk” jest uznawany za jedną z najniebezpieczniejszych kopalń w Polsce.
Przy bramie wjazdowej straszy wielki, niemalowany od dawna napis: „KWK Wujek, Ruch Śląs”. Nie wiadomo, kiedy odpadło „K”, ale nie wygląda też, by ktoś mocno przejął się, jeśli odpadną kolejne litery. Niewiele dalej widać puste, pootwierane okna opuszczonego biurowca. Został zamknięty ze względu na oszczędności.
Górnicy pytani przez dziennikarzy o swoje przyszłe losy unoszą ramiona w geście bezradności. Wiedzą o zapewnieniach, że nikomu nie stanie się krzywda. Ale o konkretach do dzisiaj nikt nie słyszał. Z biznesplanu wiadomo, że po połączeniu PGG i KHW do końca 2018 r. ok. 3 tys. ludzi ma przejść na emeryturę, 3300 skorzystać z osłon dla górników. Spółka ma też przyjąć 1700 nowych pracowników.
Przypomnijmy – zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej z listopada 2016 r. do końca 2017 r. do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (czyli do stopniowej likwidacji) mają jeszcze trafić działające nierentowne kopalnie „Sośnica” (PGG),”Krupiński (JSW), ruch „Śląsk” (KHW). W ostatnich tygodniach resort energii zdecydował, że wynegocjuje z Brukselą przedłużenie działania „Sośnicy” do końca 2018 r. ale dorzucając do listy zamykanych jednostek kopalnię „Wieczorek” z KHW. Komisja Europejska w zamian zgodziła się na skierowanie 8 mld zł na pomoc dla zamykanych kopalń, a przede wszystkim nie wszczęła postępowania w sprawie niedozwolonej pomocy publicznej dla PGG, choć gdyby chciała, to podstaw prawnych i faktycznych miałaby aż nadto. Rozpoczęcie procedury oznaczałoby bankructwo PGG.
Od listopada śledziliśmy strony internetowe dwóch najczęściej zabierających głos górniczych związków zawodowych – „Solidarności” i „Sierpnia 80”. Nie było tam żadnej obszernej informacji na temat przyczyn i skutków decyzji Komisji Europejskiej. Ba, nie było nawet linku do stron KE po jej opublikowaniu. Decyzja jest napisana trudnym, brukselskim żargonem, w dodatku pierwsza wersja w internecie była tylko po angielsku, przydałaby się więc fachowa pomoc związków dla górników, którzy chcieliby wiedzieć o co chodzi. Ale związkowcy uznali, że nie ma co górnikom mącić w głowach.
Za to od kilku dni możemy sobie poczytać, co związkowcy myślą o sobie nawzajem. Kiedy „Solidarność” nie chciała się zgodzić na połączenie KHW z PGG, „Sierpień 80” oskarżył ją o… zresztą oddajmy głos samym związkowcom, cytaty są naprawdę smakowite.
„Związkowcy „Sierpnia 80” od lat wskazują na różnego rodzaju biznesy, które w KHW mają prowadzić organizacje związkowe. Szeroko pisały o tym media, w tym m.in. o kierowanej przez „S” Górniczej Spółdzielni Pracy zatrudniającej górników do pracy w weekendy i święta.Holding stoi na skraju bankructwa, zaraz upadnie i nie będzie miał kto górnikom wypłacić pensji, a związkowi biznesmeni dalej kręcą lody. Umowy KHW ze spółką tego związku opiewają na 150 mln zł, podczas gdy kwota potrzebna na czternastki to 80 mln zł! Oni blokują fuzję KHW z PGG, bo po prostu się boją, że w nowej strukturze nie będą mogli dalej robić swoich geszeftów, zarabiać wielkich pieniędzy i drenować firmy”.
W zeszłym tygodniu rząd wystąpił z propozycją „marchewki” dla związkowców, którzy nie mogą korzystać z urlopów górniczych. Górnicy pracujący na dole, którym zostało cztery lata do emerytury do tej pory mogli sobie pójść na taki urlop i dostawali 75 proc. pensji aż do przejścia na emeryturę. Zgodnie z ustawą, która została uchwalona w ekspresowym tempie i czeka już tylko na podpis prezydenta, ok 50 związkowych działaczy również dostanie prawo do górniczych urlopów.
Projekt wywołał furię „Sierpnia 80”.„Związkowi geszefciarze, którzy będą chcieli z tego skorzystać, powinni zapaść się pod ziemię ze wstydu. To bowiem przez takich, jak oni, ludzie plują na ruch związkowy” – mówił szef związku, Bogusław ZIętek w wywiadzie dla wnp.pl.
W odpowiedzi na stronach górniczej „Solidarności” ukazał się komunikat, z którego zacytujmy taki oto fragment:
„Wprowadzanych zmian nie konsultowano z Krajową Sekcją Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ „Solidarność”, co wyklucza jakikolwiek wpływ naszej organizacji związkowej na przyjęte rozwiązania. Nawet gdyby takie konsultacje miały miejsce, NSZZ „Solidarność” nie zaakceptowałby treści nowelizowanych zapisów w takiej formie. (…) Całkowicie nieuprawnione są zatem stwierdzenia mówiące o tym, jakoby NSZZ „Solidarność” był współautorem poprawki, zaś przypisywanie nam próby załatwienia bliżej niesprecyzowanych interesów z obecnym rządem ma charakter niczym niepopartej insynuacji”.
Zaś osobny artykuł pod tytułem „Krótka pamięć związkowego Talleyranda” „Solidarność” poświęciła „Sierpniowi 80” i samemu Ziętkowi.
„Z wypowiedzi przewodniczącego (Ziętka-red) wynika, że jest rycerzem o kryształowym sercu, prawdziwym bojownikiem i Talleyrandem polityki związkowej.
Ale pisząc o związkowcach z NSZZ „Solidarność” KHW SA, zarzucając im rzekomo niejasną sytuację związaną z uprawnieniami emerytalnymi i cofaniem z emerytur w dziwnych okolicznościach, pan Ziętek zapomniał, że wiceprzewodniczący „Sierpnia 80” w jednej z kopalń przez 4 lata był na emeryturze (to pewnie jakieś 150 tysięcy złotych), po czym musiał wrócić do pracy.
Pamiętamy również, jak niektórzy działacze tego związku handlowali wódką „Lodową”. To był biznes, tylko nielegalny. Za to Urasol, firma legalna, pod przykrywką zacnego klubu sportowego Urania pozwala działaczom „Sierpnia” żerować na górnikach z Rudy Śląskiej, prowadząc pośrednictwo w zaopatrzeniu w posiłki profilaktyczne.
Na koniec coś o hańbie. Jest taki adres w Internecie: inwentarz.ipn.gov.pl. Proszę tam wpisać do wyszukiwarki „Bogusław Ziętek”. I wyskoczy hańba, którą pan przewodniczący nosi pod sercem. Co do wspomnianego wcześniej Talleyranda – to był wybitny minister spraw zagranicznych Francji w burzliwych dziejach tego narodu. Pracował dla króla, dla rewolucji, dla Napoleona i powtórnie dla króla. Napoleon zrozumiał jego przewrotność i powiedział mu bardzo bezpośrednio: „panie Talleyrand, jest pan gównem w pończochach”. Ten mu jednak odpowiedział: „ale, sire, wszystko panu załatwiam”. Więc dla kogo pan teraz pracuje, panie Bogusławie? Bo to, dla kogo pan pracował od 1982 do 1984 roku, chyba wszyscy wiemy, drogi towarzyszu…”
Zero refleksji nad własną rolą w doprowadzeniu śląskiego górnictwa do obecnego stanu.
W latach 2006 -2015 spośród 14 kopalń Kompanii Węglowej (poprzedniczki PGG) każda zainwestowana złotówka zwracała się tylko w siedmiu z nich. W połowę kopalń wpakowano miliardy złotych, zupełnie jakby ktoś wrzucał kasę do dołu i podpalał. Związki doskonale wiedziały, że połowa kopalń przynosi straty, ale nic ich to nie obchodziło. Nie zgadzały się na żadne nieśmiałe próby zmian. Kto by się przejmował takimi duperelami jak rentowność, gdy kasa płynie?
Miłośnikom Talleyranda w „Solidarności” i w ogóle we wszystkich górniczych związkach, dedykujemy inny cytat z cynicznego dyplomaty. Ten o francuskich Burbonach, którzy powrócili do władzy w 1814 r.: „Niczego się nie nauczyli i niczego nie zapomnieli”.