„Błękitny obowiązek” za 2016 rok może okazać się również błękitnym bólem głowy. Nie można wywiązać się z niego, ponosząc opłatę zastępczą, a jedynie nabywając drożejące certyfikaty.
Nowelizacja ustawy o OZE wydzieliła wsparcie dla biogazowni rolniczych z systemu zielonych certyfikatów. Wprowadzono błękitne certyfikaty, dla których obowiązek umorzenia ustalono na poziomie, który miał wywindować cenę certyfikatów za energię z biogazowni rolniczych w okolice opłaty zastępczej. Wpłata opłaty zastępczej (300,03 zł/MWh) zwalnia z obowiązku zakupu i umorzenia certyfikatów, chyba że zakazano jej uiszczania (szerzej o tym poniżej). Przed 1 lipca 2016 r. produkcja energii z biogazowni rolniczych dotowana była także zielonymi certyfikatami, których cena mocno zanurkowała ze względu na nadpodaż.
Operacja się powiodła, wsparcie dla energii z rolniczego biogazu wzrosło – ale chyba aż za mocno. Cena certyfikatów znacznie przekroczyła ostatnio wysokość opłaty zastępczej. W lutym 2017 r. kosztowały one nawet 470 zł, obecnie są notowane po ponad 370 zł. Nie byłoby w tym nic specjalnego, gdyby nie rażąca dysproporcja w cenie błękitnych i zielonych certyfikatów oraz znaczny wzrost obciążenia odbiorców energii i przemysłu wsparciem biogazowni. Sprzedawcy energii na pewno przerzucą koszty realizacji błękitnego obowiązku na odbiorców, a duzi odbiorcy przemysłowi odczują je bezpośrednio, samodzielnie realizując obowiązek.
W czasach przed ustawą o OZE znowelizowaną w czerwcu 2016 r. (czyli przed 1 lipca 2016 r.) możliwość wyboru między umorzeniem świadectwa a uiszczeniem opłaty zastępczej sprawiała, że jednostkowa opłata zastępcza stanowiła naturalną granicę wzrostu cen świadectw pochodzenia. Ich cena co najwyżej nieznacznie przekraczała poziom opłaty zastępczej ze względu na dodatkowe korzyści na akcyzie na energię wynikające z umorzenia świadectw. Przy nadmiernym wzroście cen podmioty zobowiązane do realizacji obowiązku wybierały tańszą opcję (uiszczały opłatę zastępczą zamiast kupować droższe od niej certyfikaty), zmniejszając tym samym popyt na certyfikaty oraz presję na wzrost ich cen.
Od 1 lipca 2016 r. możliwość wyboru między umorzeniem certyfikatu a uiszczeniem opłaty zastępczej uzależniono od relacji między poziomem jednostkowej opłaty zastępczej a średnioważonymi cenami świadectw podawanymi przez Towarową Giełdę Energii (średnimi ważonymi wolumenem transakcji sesyjnych zawartych na TGE). Zgodnie z art. 47 ustawy o OZE TGE podaje średnie miesięczne i roczne. Obowiązują one odpowiednio w miesiącu lub roku kalendarzowym, w którym zostały opublikowane. Jeżeli którakolwiek ze średnich jest niższa od poziomu jednostkowej opłaty zastępczej, ustawa wyklucza możliwość realizacji obowiązku zielonego lub błękitnego w drodze uiszczenia opłaty zastępczej. Wyjątkiem jest jedynie sytuacja, gdy zobowiązanemu nie uda się zakupić certyfikatów w ciągu sześciu sesji, a na tych sesjach nie odbyły się żadne transakcje dotyczące certyfikatów. W takim przypadku zobowiązany może wpłacić opłatę zastępczą.
Obecnie ani z zielonego, ani z błękitnego obowiązku za drugie półrocze 2016 r. nie można się wywiązać, wnosząc opłatę zastępczą. W przypadku obowiązku zielonego nie jest to informacja zaskakująca. Ceny zielonych certyfikatów ze względu na strukturalną nadpodaż od dłuższego czasu są bliskie rekordowych minimów, a średnie miesięczna i roczna są dużo poniżej poziomu jednostkowej opłaty zastępczej (w marcu wynoszą odpowiednio 37,74 zł/MWh i 73,63 zł/MWh na rok 2017).
Na rynku błękitnych certyfikatów sytuacja jest zupełnie inna. Cena błękitnych certyfikatów od ponad miesiąca przekracza poziom jednostkowej opłaty zastępczej, osiągając nawet 470 zł/MWh. Jednak mimo wysokich cen średnia cena roczna też jest niższa od jednostkowej opłaty zastępczej i wynosi na rok 2017 295,52 zł/MWh. Średnia miesięczna za marzec 2017 r. wynosi już 308,35 zł/MWh, ale ze względu na poziom średniej rocznej również błękitnego obowiązku za rok 2016 nie można wykonać poprzez wpłatę opłaty zastępczej.
Można przypuszczać, że problem sam się nie rozwiąże. Nowych projektów biogazowych na rynku certyfikatów już nie przybędzie (nie zwiększy się podaż certyfikatów), ponieważ nowe instalacje muszą startować w aukcjach. Co prawda cena referencyjna dla aukcji na poziomie 550 zł/MWh wydaje się atrakcyjna nawet przy obecnych cenach certyfikatów, ale o wsparcie na takim poziomie mogą ubiegać się wyłącznie projekty, które nie uzyskały wcześniej pomocy inwestycyjnej. Jeżeli takie na rynku są, to stanowią rzadkość. Jednocześnie rynek błękitnych certyfikatów jest na tyle płytki (zarówno ze względu na ograniczoną liczbę biogazowni rolniczych, jak i obrót certyfikatami w ramach umów dwustronnych), że wahania cen świadectw pochodzenia na TGE są bardziej niż prawdopodobne. To może sprawić, że problem z gwałtownym skokiem cen będzie się powtarzał.
Wszystkiemu winny wydaje się sposób ograniczenia możliwości realizacji obowiązku poprzez uiszczanie opłaty zastępczej. Obowiązująca w całym roku kalendarzowym roczna średnia ważona jest miarą za mało elastyczną w stosunku do dynamiki, z jaką potrafi się zmieniać sytuacja na rynku świadectw. Być może powinna być ona w ogóle zlikwidowana albo jej okres liczenia powinien być skrócony powiedzmy do kwartału. Inną godną rozważenia opcją jest zmiana relacji średnich do jednostkowej opłaty zastępczej. Sytuację poprawiłoby na przykład ustalenie granicy dla zniesienia zakazu uiszczania opłaty na poziomie 90% jednostkowej opłaty zastępczej, a nie – jak jest teraz – na poziomie całej opłaty. Taka zmiana powodowałaby zniesienie zakazu uiszczania opłaty zastępczej już w sytuacji, gdy średnie ceny certyfikatów zbliżają się do jej poziomu, a nie dopiero gdy go przekroczą (co na przykładzie obecnej sytuacji na TGE wydaje się zbyt późnym momentem). Trzecim rozwiązaniem jest wprowadzanie zakazu uiszczania opłaty zastępczej dopiero wówczas, gdy obie średnie są poniżej poziomu jednostkowej opłaty zastępczej. Ostatnie rozwiązanie ma jednak wadę analogiczną jak obowiązująca regulacja – nieelastyczną średnią roczną, która będąc powyżej poziomu opłaty zastępczej, blokować będzie wprowadzenie zakazu przez cały rok kalendarzowy, co dla odmiany mogłoby doprowadzić do niekontrolowanych spadków cen świadectw.
Marek Dolatowski, doradztwo dla sektora energii, kancelaria Wardyński i Wspólnicy