Spis treści
Polska Grupa Górnicza w 2016 r. nieco poprawiła wyniki, ale planu nie wykonano. Zamiast 18,9 mln ton węgla wydobyto 15,2 mln. W niemal wszystkich kopalniach wzrosły koszty i spadła wydajność, ale zarząd chce wypłacić nagrodę po 1200 zł na głowę.
Kiedy w kwietniu 2016 r. ruszała Polska Grupa Górnicza, mówiło się, że jej biznesplan jest oparty na dość ostrożnych założeniach, tak aby nie epatować banków, inwestorów i opinii publicznej nadmiernym optymizmem. WysokieNapiecie.pl zapoznało się ze sprawozdaniem z realizacji planu. Po 8 miesiącach okazało się, że nawet te ostrożne założenia są niewykonalne.
Plan zakładał, że PGG do końca 2016 r. wyfedruje 18,9 mln ton węgla. Zabrakło aż 3,7 mln ton, według zarządu głównie z uwagi na nieoczekiwane trudności geologiczne, które wystąpiły w kilku kopalniach. To częściowo wyjaśnia, dlaczego węgla zimą nagle zaczęło brakować.
Sytuacja podobno się stabilizuje i PGG poprawia wskaźniki, choć w grudniu 2016 r. wydobyła wciąż o 432 tys. ton mniej niż zakładano w biznesplanie. Utworzenie tzw. kopalń zespolonych czyli połączenie czterech kopalń rybnickich oraz trzech rudzkich nie dało więc na razie oczekiwanych rezultatów.
Żadnej z kopalń nie udało się wydobyć zakładanej ilości węgla. Tylko kopalni Marcel udało się poprawić wydajność, średnio każdemu pracownikowi do planu zabrakło 114 ton. Niewykonalne okazały się zakładane w planie przychody. Miały wynieść 4,6 mld, było 3,6 mld. Zbyt ambitne okazały się też plany obniżenia kosztów wydobycia każdej tony węgla. „Przestrzelono” je o 18 proc.
Nie udało się zrealizować planu inwestycji. Miały wynieść 975 mln zł, wyszło 350 mln zł mniej, co źle wróży prognozom wydobycia na ten rok.
Niewykonanie planu jest tym większą porażką, że cena sprzedaży węgla okazała się wyższa niż zakładana. PGG zapisała w swym biznesplanie, że będzie to 218 zł za tonę, tymczasem cena wyniosła 223 zł.
Ciekawostką jest fakt. że jedynym praktycznie wskaźnikiem, który udało się poprawić okazała się strata netto. W planie wyliczono ją na 362 mln zł, faktycznie była mniejsza i skończyło się na 319 mln zł.
Skąd się wziął ten „zysk”? We wrześniu PGG sprzedała 1,5 mln ton węgla do Agencji Rezerw Materiałowych. Szczegóły tej transakcji, podobnie jak wszystkie zakupy ARM, są informacją niejawną. Przypomnijmy, że również we wrześniu Rada Ministrów podjęła tajną uchwałę, więc nasze przypuszczenia, że ma to związek z kupnem węgla przez ARM zyskały solidne potwierdzenie. Jeśli ARM zimą sprzedała kupiony węgiel, to raczej nie straciła na tej transakcji, gdyż ceny wzrosły. To dobra informacja dla podatników, agencja żyje głównie z dotacji budżetowej.
Mimo zawalenia się niemal wszystkich wskaźników planu bardzo prawdopodobna jest wypłata 1200 zł nagrody. W spółce zawieszono wypłatę tzw. czternastki ( oszczędność 230 mln zł), a nagroda to cukierek, który ma osłodzić brak „czternastki” i sprawić, że fuzja z Katowickim Holdingiem Węglowym będzie łatwiej strawna dla górników z PGG. „Są wyniki, będzie nagroda” – ogłosiła na swojej stronie internetowej górnicza „Solidarność”. Związki doskonale znają prawdziwy stan rzeczy, więc gratulujemy dobrego samopoczucia.
Nagroda będzie kosztować spółkę ok. 37 mln zł. Możemy sobie wyobrazić jak jej wypłata podziała na bankowców, którymi rząd i zarządy spółek negocjują z nimi warunki połączenia oraz plan na 2017 r.
KHW jest technicznym bankrutem – w kwietniu w kasie spółki zabraknie pieniędzy na wypłaty. Z prezentacji przedstawionej w styczniu w Sejmie wynika, że spółka zamierza spłacić ponad 60 mln zł zobowiązań podatkowych „w naturze” czyli w nieruchomościach. Także w KHW nie udało się wykonać planu. Z 10,3 mln ton wydobyto niecałe 9,5 mln. Spółka odracza spłatę VAT i składek ZUS. Próba wzięcia 100 mln zł kredytu w lipcu 2016 r. zakończyła się fiaskiem – nie było chętnych.
Połączenie z PGG ma być więc ucieczką do przodu.
Sytuacja przedstawia się następująco: w kwietniu konsorcjum banków, w skład którego wchodzą PKO BP, BNP Paribas, BZW WBK i Alior Bank zgodziło się na prolongatę ponad 615 mln zł zadłużenia .Kapitał ma być spłacony w latach 2019 -2023.
Z kolei w KHW konsorcjum banków PKO BP, BZ WBK, BNP Paribas i niemiecki DZ Bank (pożyczyło KHW w 2012 1,2 mld zł) zgodziło się na standstill czyli odroczenie spłaty wrześniowej i grudniowej raty zadłużenia. W sumie to ok. 68 mln zł. W tym roku do spłaty jest ponad 190 mln zł. Ale już w połowie 2018 trzeba będzie zwrócić resztę, czyli 992 mln zł. Chyba, że dług zostanie zrolowany.
Czego jeszcze nie wiemy, a co zostanie rozstrzygnięte w tym tygodniu? Po pierwsze, kto będzie inwestorem w nowej spółce? Udziały w PGG objęły PGE, Energa, PGNiG, Węglokoks oraz państwowy fundusz inwestycyjny, FIZAN. Nowa spółka potrzebuje ok. 1 mld zł, nie wiadomo czy inwestorzy będą ci sami, czy też pojawi się kolejna spółka skarbu państwa, np. Enea.
Nadal nie wiadomo też, czy banki skonwertują swoje wierzytelności na kapitał nowej spółki, do czego usilnie namawia je rząd. Gdyby chodziło tylko o banki państwowe, to pewnie problem byłby mniejszy. Ale BZ WBK i BNP Paribas są prywatne i zagraniczne, a DZ Bank w ogóle już nie działa w Polsce. Rząd chciałby mieć prywatnych udziałowców w nowej PGG, bo to dostarczyłoby argumentów w dyskusji z Komisją Europejską, która ma dostać biznesplan nowej spółki. Jeśli KE uzna, że plan jest nierealistyczny, to może stracić cierpliwość i wszcząć postępowanie w sprawie niedozwolonej pomocy publicznej, co nieuchronnie pociągnęłoby za sobą bankructwo obu spółek. Wariant przejęcia wierzytelności prywatnych banków przez państwowe, co zrobiono w JSW, według naszych informacji tym razem jest mało prawdopodobny.
Rząd ma jednak mało narzędzi aby na banki nacisnąć. Jedynym środkiem, który może je zmusić do konwersji, jest bankructwo KHW Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że do takiego rozwiązania zachęcała nawet rząd część związkowców. Upadłość KHW pozwoliłaby mu uwolnić się w znacznym stopniu od ciężaru długów a PGG kupiłaby po prostu dwie najlepsze kopalnie – „Staszica” i „Wesołą” od syndyka. Plajta KHW byłaby jednak ogromna prestiżową i wizerunkową porażką rządu i banki doskonale zdają sobie z tego sprawę. Rząd i banki grają więc w grę „kto pierwszy mrugnie”.
Jak ma wyglądać biznesplan PGG i KHW?
W przeciwieństwie do 2016 r. biznesplan i model finansowy połączonej spółki powstaje tym razem siłami samych spółek górniczych, z małym udziałem firm doradczych (pomaga tylko KPMG) Rząd uznał, że usługi konsultingowe są za drogie.
Z naszych informacji wynika, że banki, spółki i rząd pracują w tej chwili nad czwartym już chyba modelem finansowym. Pierwszy, lutowy był bardzo optymistyczny. Wynikało z niego, że połączone PGG i KHW wytworzą w 2017 r. 370 mln zł zysku netto, z czego 70 mln przypadnie na KHW. Jak na technicznego bankruta, to doskonały wynik. Mamy nadzieję, że przy kolejnych modelach „modelarze” mocniej stąpali po ziemi.
Przesądzone za to jest, że do 31 grudnia 2017 nastąpi przekazanie do likwidacji (do Spółki Restrukturyzacji Kopalń) jednostek „Śląsk” i „Wujek”, które wymienione są już w decyzji Komisji Europejskiej z listopada. Dołączy do nich kolejna nierentowna kopalnia – „Wieczorek”. Będzie to wymagało kolejnej notyfikacji w Brukseli. Należąca do PGG „Sośnica” pofedruje o rok dłużej niż zakładano – do grudnia 2018 r. Na zamknięcie kopalń w KHW wciąż nie ma jednak formalnej zgody związków. Teoretycznie w porozumieniu zapisano, że powstanie w tej sprawie kolejny zespół. W praktyce trudno sobie wyobrazić zmianę planów.
Czy to wystarczy? W latach 2006 -2015 zyski miało tylko siedem kopalń – cztery rybnickie oraz „Piast”, „Ziemowit” i „Bolesław Śmiały”. Według ekspertów górniczych z którymi rozmawialiśmy, w PGG do zyskownego wydobycia nadaje się w perspektywie do 2030 r. pięć, góra sześć kopalń, przede wszystkim rybnickich. Ale i to jest niepewne, bo spółka nie ma zrobionej analizy złóż, tzw. JORC, która jest standardem międzynarodowym. Z KHW szanse na rozwój mają dwie: „Staszic” i „Wesoła”. Niepokojący może być wzrost kosztów wydobycia w całym górnictwie, który nastąpił w ostatnim kwartale 2016.
Plan handlowy połączonych spółek, który powstał w lutym, zakłada, że miały węglowe z tych dwóch kopalń o stosunkowo dobrej wartości opałowej (24 lub 25 GJ) będą mieszane ze słabszym węglem z „Ziemowita” i „Piasta”, który dotychczas kupowała tylko energetyka. Dzięki temu spółka mogłaby produkować 3 mln ton więcej węgla o jakości 21-22 GJ i sprzedawać ciepłowniom i przemysłowi, gdzie ceny są znacznie wyższe niż w energetyce. To oznacza, że nowa spółka wyrugowałaby z rynku tzw. mieszaczy czyli prywatnych importerów, którzy dziś mieszają lepszy węgiel rosyjski z gorszym polskim.
I tu docieramy do kolejnego punktu, czyli cen.
Kłopoty PGG oraz podwyżka cen międzynarodowych (ARA) spowodowały, że na rynku brakuje węgla. Ceny na spocie dochodzą do 14 zł za GJ. Węgiel rosyjski mocno podrożał jesienią, ale ceny ARA spadają i na prezentowanym obok grafie Agencji Rozwoju Przemysłu widać, że w grudniu już znowu coś drgnęło – import rośnie. Według traderów, z którymi rozmawialiśmy, w drugiej połowie roku ceny na ARA jeszcze spadną, a wraz z nimi wzrośnie import, który będzie konkurencyjny wobec węgla krajowego.
W dodatku firmy prywatne znacznie lepiej odpowiadają na zapotrzebowanie klientów – potrafią zadbać o logistykę, dowożąc do ciepłowni dokładnie taką ilość węgla, jaka jest potrzebna na dany miesiąc. Czy pochłonięty własną restrukturyzacją gigant jakim będzie PGG i KHW potrafi skutecznie konkurować z elastycznie zarządzanymi firmami prywatnymi?
Poza tym taka strategia oznacza też ostrą konkurencję z Tauronem i Węglokoksem. Następnym etapem będzie więc zapewne połączenie PGG i KHW z kopalniami Węglokoksu. O takim rozwiązaniu wspomina się zresztą w rządowym projekcie strategii dla górnictwa.Na rynku zostaną tylko Tauron, prywatna PG Silesia, no i Bogdanka, która jednak wydobywa węgiel niemal wyłącznie dla elektrowni.
Kolejną kwestią są ceny dla energetyki. Zarząd PGG stwierdził w lutym, że oczekuje na 2017 r. średniego wzrostu cen o 36 zł na tonie czyli ok. 1,7 zł na GJ. Ceny dla energetyki przekroczyłyby więc dawno niewidziany poziom 10-11 zł za GJ. Ale z kolei Polska Grupa Energetyczna – największy odbiorca węgla kamiennego z PGG w raporcie za ubiegły rok jasno stwierdziła, że z kontraktów wynika iż ceny na przyszły rok w porównaniu z 2016 będą „płaskie”. Zresztą widać, że w czwartym kwartale 2016 r. ceny dla PGE zaczęły już spadać. I to pomimo ostrej zimy.
Czy możemy spodziewać się ręcznego sterowania cenami? Nie jest to całkiem wykluczone. Według naszych informacji jakiś czas temu KHW próbując ratować płynność zaproponował jednej ze spółek energetycznych węgiel po 9,50 zł za GJ. Wywołało to furię w PGG, która uznała, że kandydat do fuzji sprzedaje za tanio, co pogorszy sytuację obu firm po połączeniu. Skończyło się donosem do Ministerstwa Energii i ostatecznie kontrakt nie został zrealizowany.
Uff…