Spis treści
Powstała trzecia wersja planu zagospodarowania przestrzennego Polskich Obszarów Morskich. W lipcu wraz z prognozą oddziaływania na środowisko trafi do Urzędu Morskiego. Z informacji zaprezentowanych w tym miesiącu widać, że projekt może rozczarować branżę wiatrakową. Teren przeznaczony na inwestycje pod morskie farmy wiatrowe nie został powiększony w porównaniu z wersją drugą projektu. Jednocześnie pojawił się niebezpieczny zapis, który wywołał zdziwienie inwestorów i prawników.
Jak czytamy, „ulokowane w akwenach o funkcji podstawowej pozyskiwanie energii odnawialnej sztuczne wyspy, konstrukcje i urządzenia morskich farm wiatrowych, w tym morskie elektrownie wiatrowe i wewnętrzna infrastruktura przyłączeniowa morskich farm wiatrowych wymagają uzgodnienia z Ministrem Obrony Narodowej w zakresie oddziaływania na realizację zadań obronności i bezpieczeństwa państwa”. Ten wymóg pojawił się dość znienacka, na ostatnim etapie. Inwestorom nie uśmiecha się większa kontrola resortu obrony i ponowne uzgadnianie projektu elektrowni. W dodatku konsultacje z MON nie powinny być wpisane do rozporządzenia, jakim będzie plan dotyczący przestrzennego zagospodarowania. O co więc chodzi?
Problem łączności
– Zapis pojawił się bez uzgodnienia z ministerstwem. Też uważam, że wykracza poza zakres delegacji – powiedziała dyrektor Katarzyna Krzywda z resortu gospodarki morskiej podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Morskiej Energetyki Wiatrowej. Jak dodała jednocześnie, dodany przepis wychodzi naprzeciw uwagom resortu spraw obronnych. – Istnieje problem, którego nie rozwiązaliśmy w naszych przepisach i procedurach – to, w jaki sposób farma wiatrowa będzie wpływała na zapewnienie łączności zwłaszcza dla MON-u w polskich obszarach morskich – wyjaśniła .
Jak zapewniła Krzywda, mimo to zapis o konieczności konsultacji z MON inwestycji w farmy wiatrowe na Bałtyku „na pewno zostanie zmieniony” i to zanim trafi do Rządowego Centrum Legislacji.
Interesy energetyki wiatrowej i Marynarki Wojennej krzyżują się na Morzu Bałtyckim. Firmy energetyczne, popierane przez Resort Energii dążą do zwiększenia terytorium przeznaczonego pod morskie farmy wiatrowe. Tu wchodzą w drogę okrętom MW.
Czytaj także: Energa ma ogromny apetyt na farmy na morzu
Morskie manewry
Pod energetykę odnawialną w projekcie planu zagospodarowania przestrzennego Polskich Obszarów Morskich przeznaczono ponad 2,3 tys. km2. Pod tym względem trzecia wersja projektu nie różni się zasadniczo od drugiej. Teraz umowy przyłączeniowe oraz warunki przyłączenia wydano dla 7,1 GW mocy z offshore dla projektów Polenergii i Equinora, PGE, PKN Orlen, Baltix Trade & Invest. W projekcie Polityki Energetycznej Państwa 2040 założono 10 GW mocy z offshore.
Inaczej potencjał elektrowni morskich wyliczyło Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Według jego założeń z jednego kilometra kwadratowego można uzyskać 8 MW mocy. Jednocześnie założono, że jedna czwarta terenu nie zostanie wykorzystana po zbadaniu warunków geologicznych, wietrznych itp. W sumie to daje potencjalnie 14 GW mocy z farm wiatrowych przy obecnej technologii – szacuje MGMiŻŚ.
Czytaj także: Wiatraki na Bałtyku nie dostaną dużego pola manewru
Branża podchodzi bardziej sceptycznie. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej Janusz Gajowiecki, powołując się na niemieckie doświadczenia ocenił, że w trakcie badań i analiz miejsca pod morskie farmy wiatrowe może ubyć. PSEW, popierany przez ME, chce uwzględnienia energetyki odnawialnej w obszarach wyłącznych pod przyszły rozwój, nie głębszych niż 50 m. Tak się nie stanie.
– Nie widzimy na chwilę obecną możliwości przeznaczenia jeszcze jakichkolwiek obszarów na tym etapie pod morską energetykę wiatrową – stwierdziła dyrektor Katarzyna Krzywa w sejmie.
Trasy żeglugowe
Trzecia wersja projektu planu rozwiązuje problem, na który zwrócili uwagę obecni posiadacze pozwoleń lokalizacyjnych. To umieszczenie trasy żeglugowej przecinającej tereny zarezerwowane prze PGE i Polenergię. Sprecyzowano, że transy żeglugowe nie mogą znajdować się od morskich farm wiatrowych bliżej niż 2 mile morskie. Jednocześnie przepis ma nie mieć zastosowania do już wydanych decyzji lokalizacyjnych. Wprowadzono też korektę korytarza transportowego (POM.T 93), by nie naruszyć praw nabytych.
Zdaniem Gajowieckiego, trzecia wersja projektu ma więcej złych niż dobrych wiadomości. PSEW zapowiada pisemne stanowisko do trzeciej wersji projektu planu. Na duże zmiany nie ma jednak czasu. Jak zaznaczyła Katarzyna Krzywa w sejmie, ten projekt jest przygotowywany od 2016 roku i potrwa jeszcze co najmniej rok, zanim ostatecznie plan zagospodarowania przestrzennego Polskich Obszarów Morskich zostanie przyjęty. Same konsultacje transgraniczne oceny oddziaływania na środowisko potrwają co najmniej pół roku. Rząd musi zdążyć, zgodnie z unijną dyrektywą, z przyjęciem planu do marca 2021 roku. Już teraz widać, że harmonogram jest napięty.