Pierwsza aukcja na wsparcie odnawialnych źródeł energii została rozstrzygnięta. Do 2033 roku rząd zobowiązał się do zakupu energii o średniej wartości ok. 66 mln zł rocznie. Powstające dzięki niemu nowe elektrownie obciążą przeciętne gospodarstwo domowe kosztem ok. 2 groszy miesięcznie. Nie obyło się jednak bez poważnej wpadki.
{loadmodule mod_email}
W przeprowadzonej w piątek, 30 grudnia, i rozstrzygniętej 3 stycznia aukcji OZE rząd zakontraktował energię z dwóch koszyków dla istniejących instalacji ─ biogazowni rolniczych oraz hydroelektrownia ─ a także jednego koszyka dla nowych ─ farm fotowoltaicznych i turbin wiatrowych. W koszyku przeznaczonym dla istniejących biogazowni rolniczych o mocy powyżej 1 MW udało się zgłosić tylko jeden projekt, a to za mało, by aukcję dal tego koszyka można było w ogóle przeprowadzić.
Aukcje dla istniejących biogazowni rolniczych o mocy do 1 MW jako jedyna wygrała Polska Grupa Biogazowa, największy polski deweloper tej technologii. PGB będzie sprzedawać energię z siedmiu swoich biogazowni po ok. 500 zł/MWh. Do niedawna spółka była wstanie uzyskać ze sprzedaży energii i zielonych certyfikatów jedynie ok. 280 zł/MWh, a po wydzieleniu osobnej puli tzw. niebieskich certyfikatów (jedynie dla biogazowni rolniczych) było to ok. 480 zł/MWh.
W aukcji dla elektrowni wodnych o mocy do 1 MW także przyznano wsparcie wszystkim instalacjom, jakie się o nie ubiegały. Wśród 49 zwycięskich projektów znalazły się m.in. hydroelektrownie Energi, CEZ-u i Enei, a także 37 innych, przede wszystkim drobnych, firm. Średnia cena sprzedaży wyniesie ok. 370 zł/MWh. Najwyższa „wylicytowana” cena sprzedaży wyniesie niemal 470 zł/MWh. Trudno natomiast racjonalnie wytłumaczyć najniższą uzyskaną cenę ─ 30 zł/MWh. To oznacza, że ten „zwycięzca” aukcji zgodził się dostarczać do systemu energię przez kilka-kilkanaście lat po cenie kilkukrotnie niższej, niż mógłby uzyskać na wolnym rynku. Najprawdopodobniej to bardzo kosztowny błąd jednego z właścicieli hydroelektrowni.
Najwięcej ofert udało się złożyć w aukcji dla nowych instalacji. Rząd planował w niej zakontraktować ok. 100 MW w fotowoltaice, chociaż część zwycięskich projektów przewiduje także budowę małych elektrowni wiatrowych. Spośród 152 ofert wyłonione zostały 84 zwycięskie. Uzyskana na aukcji ceny energii wahają się od ok. 250 zł/MWh do niewiele ponad 400 zł/MWh, przy średniej ok. 350 zł/MWh. Największym wygranym okazałą się polska spółka-córka niemieckiego inwestora Solar Polska New Energy z zwycięskimi 17 projektami. Dziewięć wiatrowych i cztery solarne projekty zakontraktowała Energy Invest Group, energię z większej liczby projektów fotowoltaicznych zakontraktowały jeszcze spółki Geopol (5 instalacji), ES Jutrzenka (3) oraz YGE Poland (3).
Roczna cena zakupu energii z nowych instalacji słonecznych i wiatrowych wyniesie niewiele ponad 100 mln zł, co przełoży się na średnie obciążenie krajowych odbiorców na poziomie ok. 0,15 zł/MWh, a dla przeciętnego gospodarstwa domowego oznacza ok. 2 groszy miesięcznie. Przy czym koszt systemu wsparcia tych i przyszłych instalacji jest już pokrywany z ─ pobieranej od pół roku ─ opłaty OZE. Od stycznia 2017 r. wynosi ona 3,7 zł za MWh zużytej energii, co w przeliczeniu na średnie gospodarstwo oznacza około 60 groszy miesięcznie.
Za niewielka liczbą ofert, jaką inwestorom udało się w piątek złożyć, stoją problemy techniczne Internetowej Platformy Aukcyjnej, w oparciu o którą Urząd Regulacji Energetyki przyjmował i weryfikował oferty. Inwestorzy mogli z niej korzystać bez problemów jedynie z samego rana. Później platforma uniemożliwiała już najprawdopodobniej większość, o ile nie wszystkim, chętnym skuteczne składanie ofert.
─ Jednak nasze państwo to fikcja ─ komentował w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl jeden z inwestorów, któremu system uniemożliwił składanie ofert. Przedsiębiorców takich jak on jest znacznie więcej. Stąd część z inwestorów była przekonana, że Prezes URE wykorzysta możliwość unieważnienia aukcji z powodu problemów technicznych i po poprawieniu systemu i przyjęciu nowych rozporządzeń, aukcja zostanie powtórzona. Tak się jednak nie stało. Część firm rozważa już kroki prawne wobec Skarbu Państwa, jednak przepisy są wyjątkowo mało konkretne w zakresie ścieżki prawnej, jaką mogliby potencjalnie wykorzystać.
Spółka Atos, która za 3,7 mln zł brutto dostarczyła URE Internetową Platformę Aukcyjną, nie podaje przyczyn niedostępności systemu dla części zainteresowanych. Urząd Regulacji Energetyki także nie odniósł się do tej pory w żaden sposób do problemów z przeprowadzeniem aukcji i powodów dla których zdecydował się ją ostatecznie rozstrzygnąć, a nie unieważnić. Żadnej informacji w tej sprawie do środowego poranka nie wydało także Ministerstwo Energii.