Australijskie firmy szukają w naszym kraju węgla. Nie wiadomo na razie na ile poważne są ich zamiary
O tym, że polski węgiel może być atrakcyjny atrakcyjny dla prywatnych firm wiadomo już od chwili gdy zainwestowały weń spółki z Czech. Należące do jednego z najbogatszych Czechów Zdenka Bakali NWR zainwestowało w złoża w Dębieńsku, a holding EPH kupił od Kompanii Węglowej kopalnię Silesia. Zaś od kilkunastu miesięcy mamy prawdziwy wysyp koncesji na rozpoznanie złóż dla firm z kraju kangurów.
Australia to prawdziwy gigant w eksploatacji węgla i innych surowców. Węgiel wydobywa się metodą odkrywkową, co sprawia, że jest znacznie tańszy niż nasz. To tam działają potentaci górniczej branży przy której polskie spółki są ledwie płotkami – Rio Tinto, GlencoreXstrata, BHP Billiton.
Do Polski nie trafiają jednak giganci lecz firmy średniej wielkości, notowane na giełdzie w Sidney.
Gwiazda wschodzi w Nowej Rudzie
Balamara znaczy w języku Aborygenów „gwiazda poranna”. Spółka Balamara Resources szuka węgla koksującego na Dolnym Śląsku, w okolicach Nowej Rudy koło Wałbrzycha.
Kopalnie pozamykano tam w latach 90 – tych, były kompletnie nieopłacalne z powodu ekstremalnie trudnych warunków geologicznych. Ale Derek Lenartowicz, jeden z właścicieli spółki, zapewnia lokalne władze, że wydobycie węgla można przywrócić. W komunikatach giełdowych firma deklaruje, że chce to zrobić w ciągu 2-3 lat.
W Polsce utworzyła spółkę Coal Holding, z kapitałem 5 tys. zł, minimalnym wymaganym przez prawo. Lenartowicz cytowany przez „Gazetę Wrocławską” deklarował, że spółka zainwestuje w Nowej Rudzie 150 mln zł.
Zebranie takiej sumy nie będzie jednak proste – 150 mln zł to niemal dokładnie tyle ile wynosi wartość Balamara Resources na australijskiej giełdzie ( 49 mln dolarów australijskich).
W dodatku firma przynosi straty – w zeszłym roku było to 9 mln dol. australijskich czyli ok. 27 mln zł.
Derek Lenartowicz bywa w Polsce, ale ostatecznie nie odpowiedział na nasze kilkakrotne prośby o kontakt.
Bogdanka dla Australijczyka?
Szczególnym zainteresowaniem australijskich górników cieszy się Lubelszczyzna. I nic dziwnego, w końcu tam mieści się najbardziej perspektywiczne złoże polskiego węgla. Dziś korzysta z niego perła polskiego górnictwa – Bogdanka.
Dookoła niej szukają szczęścia Australijczycy. Najpoważniej wyglądają plany spółki Prairie Down Metals, której koncesje znajdują się na wschód Bogdanki. – Zaczęliśmy już wiercenia poszukiwawcze – opowiada Ben Stoikovich, prezes spółki. Szefem rady nadzorczej polskiej PD jest Jacek Jezierski – były główny geolog kraju i wiceminister środowiska w poprzednim rządzie Donalda Tuska.
Złoża na które apetyt ma także Bogdanka, były już badane w latach 70 –tych i 80-tych. Ale za sporządzoną wówczas dokumentację trzeba zapłacić ok. 20 mln zł. Bogdanka kupiła ją jakiś czas temu. Stoikovich twierdzi, że także zamierza ją kupić i rozmawia o tym z polskimi władzami.
Nowe badania mają posłużyć sprawdzeniu jakości węgla. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to w 2016 r. może ruszyć budowa kopalni.
Ale to będzie kosztować ogromne pieniądze – uruchomienie przez Bogdankę pobliskiego pola Stefanów pochłonęło ok. 600 milionów zł. Akcje Prairie Down Metals na giełdzie w Sydney warte są 31 mln dolarów australijskich czyli 90 mln zł. Jej polska spółka PD Coal dysponuje kapitałem nieco ponad 2 mln zł.
Kopią czy pompują?
Fatalnie zarządzanemu polskiemu państwowemu górnictwu bardzo przydałaby się mocna prywatna konkurencja. Ale czy Australijczycy rzeczywiście chcą tu zainwestować? – Moim zdaniem wszystkie te ich opowieści służą raczej pompowaniu akcji na giełdzie. Przecież zwykli Australijczycy nie zdają sobie sprawy z polskich realiów i kupują te historyjki oraz akcje, zwłaszcza jeśli wiedzą, że węgiel w Polsce jest – mówi z przekąsem menedżer z jednej z polskich spółek.
Stoikovich z oburzeniem odrzuca takie sugestie. – Tego typu plotki rozsiewają nasi konkurenci zainteresowani storpedowaniem projektu – twierdzi. I dodaje, że spółka nie jest także zainteresowana sprzedażą swojej koncesji. – Naszym biznesem są po prostu górnicze projekty – przekonuje.
Zgodnie z prawem firma, która rozpoznała złoża ma pierwszeństwo w ich wydobyciu, ale nie zawsze tak się dzieje. Jeśli więc badania złóż wypadną pomyślnie a PD Coal zdobędzie pieniądze, to czeka nas obserwacja pasjonującej walki pomiędzy Bogdanką a Australijczykami o koncesję na wydobycie węgla w tym rejonie.
Węgiel dla Sierszy
O trzech pozostałych australijskich spółkach chcących wydobywać węgiel w Polsce trudno coś powiedzieć. Linc Energy (polska spółka z kapitałem 5 tys. zł) opowiada na swej stronie internetowej, że stawia na podziemne zgazowanie węgla na Górnym Śląsku.
Wildhorse Energy ( kapitał w Polsce jw.) ma koncesję w Alwernii na Górnym Śląsku. Jej atutem, jak spółka twierdzi w komunikacie giełdowym, jest bliskość elektrowni Siersza, choć ta bardzo już leciwa siłownia Tauronu może pracować jeszcze najwyżej kilka lat.
Najbardziej tajemnicza jest Spółka Węglowa Lublin, która ma koncesję w Ostrowie, również w pobliżu Bogdanki. Niewiele o niej można powiedzieć, poza tym, że w sprawozdaniu finansowym znalazło się zdanie: „trwają bieżące prace w związku z koncesją ze względu na przedłużające się negocjacje z konkurencyjnymi spółkami”.
Czy oznacza to, że koncesja jest na sprzedaż czy też spółka nie może rozpocząć wierceń bez sprawdzenia co robi konkurencja – to już pozostanie jej słodką tajemnicą.