W piątek odbędzie się pierwsza aukcja OZE. Jednak już wiadomo, że w 2017 roku powstanie dziesięciokrotnie mniej ekoelektrowni z nowym wsparciem, niż w tym roku powstało w systemie zielonych certyfikatów. To oznacza najsłabszy rozwój od ponad dziesięciu lat.Powoli rozwijają się za to instalacje jedynie z dotacjami inwestycyjnymi.
Według szacunków portalu WysokieNapiecie.pl moc „zielonych” elektrowni, jaka powstanie w przyszłym roku w oparciu o nowy system wsparcia ─ aukcji OZE ─ będzie dziesięciokrotnie mniejsza, od tegorocznej.
Podczas gdy do września uruchomiono w naszym kraju 1400 MW, o zdolnościach produkcji ok. 4 TWh „zielonej” energii rocznie (przyrost o 20% r/r), to według szacunków WysokieNapiecie.pl w przyszłym roku zostanie uruchomionych ok. 180 MW, o zdolności produkcji niespełna 0,3 TWh (przyrost o 1% r/r). Tak słabego wyniku przyrostu zdolności produkcyjnych w OZE nie było w Polsce od 2005 roku, a więc wejścia w życie systemu wsparcia zielonymi certyfikatami, które są właśnie zastępowane systemem aukcji (moc zamawianych na nich ekoelektrowni będzie limitowana przez rząd).
Z aukcji OZE zaplanowanych na 2016 i 2017 rok wynika, że sytuacja raczej niewiele poprawi się także w kolejnych latach. Łączna moc instalacji OZE zamawianych łącznie w obu aukcjach ma wynieść 780 MW, a więc o połowę mniej, niż powstało w samym 2016 roku. Co więcej, zamówione na aukcjach instalacje będą powstawać w ciągu czterech kolejnych lat. To oznacza średnioroczne tempo przyrostu mocy na poziomie niespełna 200 MW, podczas gdy w dotychczasowym systemie zielonych certyfikatów (latach 2005-2016) przekraczało ono 650 MW, a w ciągu ostatnich czterech lat wynosiło ponad 1000 MW rocznie.
Dla branży OZE w Polsce oznacza to ostre wyhamowanie rozwoju, zmniejszenie wartości inwestycji i kolejne zwolnienia pracowników. Sytuację w kolejnych latach poprawić mogłyby aukcje planowane na 2019 i 2020 rok, jednak horyzont inwestycyjny zakontraktowanych tam mocy będzie sięgać 2024 roku, a w przypadku budowy morskich farm wiatrowych nawet 2026 roku.
Chociaż Ministerstwo Energii zapowiada rozwój przede wszystkim instalacji o stabilnej produkcji, to ostre spowolnienie w stosunku do dotychczasowego tempa rozwoju czeka także elektrownie na biomasę (o 40%) i wodę (o 25%). W stosunku do dotychczasowego systemu zielonych certyfikatów zyskają jedyni e dwie najdroższe technologie ─ biogaz rolniczy i fotowoltaika.
Sama dywersyfikacja miksu energetycznego to dobra wiadomość. Ze względów bezpieczeństwa Polska potrzebuje znacznego przyśpieszenia rozwoju fotowoltaiki. Stabilność systemu i lokalne bezpieczeństwo dostaw poprawią także biogazownie rolnicze. Jednak moc zamawiana na aukcjach oznacza bardzo wyraźne ograniczenie tempa rozwoju OZE w Polsce.
Sukcesywnie rośnie już natomiast liczba inwestycji, które są realizowane bez wsparcia na poziomie operacyjnym, a jedynie z dotacjami inwestycyjnymi. Od połowy roku przybyła niewielka ilość realizowanych w ten sposób farm wiatrowych ─ niestety wszystkie w oparciu o używane turbiny starej generacji, o niewielkich mocach i małej produktywności. W znacznie większej ilości, ale także o niewielkich sumarycznych mocach, przybywa ponadto instalacji fotowoltaicznych ─ zarówno w oparciu o wprowadzony niedawno system opustów, jak również instalacje montowane w małych i średnich firmach, które już dzisiaj często są opłacalne w stosunku do cen zakupu energii w taryfach C.