Bruksela zatwierdziła polski plan zamykania kopalń. Ale to polski rząd musi zdecydować, które jednostki mają zostać zlikwidowane. Program restrukturyzacji PGG wciąż jest oceniany.
Decyzja Komisji jest sporym sukcesem Ministerstwa Energii, zwłaszcza, że stosunki tego rządu z Brukselą są, mówiąc oględnie, niełatwe. Program był negocjowany ponad rok. Potwierdziły się jednocześnie informacje portalu WysokieNapiecie.pl, że Komisja jest skłonna zatwierdzić program przedstawiony przez polski rząd.
Co wiadomo z komunikatu Komisji Europejskiej? Po pierwsze, Bruksela zgodziła się na wpompowanie z budżetu 7,58 mld zł na osłony socjalne dla zwalnianych górników oraz na pokrycie kosztów technicznej likwidacji jednostek, które trafią do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Dodatkowo 370 mln będzie przeznaczone na pokrycie strat produkcyjnych kopalń, które mają być zamknięte. W sumie więc do 2018 r. restrukturyzacja górnictwa pochłonie 7,95 mld zł, z czego ok. miliarda już wydano. Pozostałe 7 mld zostało „zabezpieczone” w niedawno uchwalonej nowelizacji ustawy o funkcjonowaniu górnictwa.
Z komunikatu Ministerstwa Energii wynika, że oprócz już wysłanych do SRK kopalń („Makoszowy”, „Jas-Mos”, „Anna”) w przyszłym roku trafią tam jeszcze „Krupiński” (Jastrzębska Spółka Węglowa), Ruch „Śląsk” (Katowicki Holding Węglowy oraz kopalnie „Pokój I”, „Sośnica” i „Rydułtowy” z Polskiej Grupy Górniczej. Wszystkie te kopalnie przynoszą straty a komunikat nazywa je „przeznaczonymi do zamknięcia”.
To pierwsze oficjalne potwierdzenie, że te kopalnie znalazły się we wniosku wysłanym do Komisji Europejskiej. Zamknięcie każdej z nich (z wyjątkiem „Pokoju”) to jednak powód nieustannych lamentów związków zawodowych, które wynajdują za każdym razem mnóstwo argumentów przemawiających jakoby za zachowaniem tych akurat jednostek. Do związkowców zupełnie nie trafia przy tym prosty fakt, że węgla na rynku jest za dużo, a ceny polskiego surowca za wysokie żeby konkurował za granicą.
Los Krupińskiego rozstrzygnie się 29 listopada, wtedy walne zgromadzenie ma zdecydować o jego zamknięciu. Los „Śląska” jest niejasny, bo wciąż niepewna jest decyzja w sprawie całego Katowickiego Holdingu Węglowego.
Najbardziej skomplikowana jest sytuacja „Sośnicy”. Kopalnia powinna zostać zamknięta ze względu na wysokie koszty. Ale resort energii ustąpił związkowcom i zgodził się poddać ją próbie. Jeżeli do końca stycznia 2017 r. kopalnia osiągnie zysk, to nie zostanie zamknięta.
Takie „warunkowe zaliczenie” ma sens gdy idzie o studenta, który zawalił jeden egzamin, ale nie w przypadku kopalni (czy jakiejkolwiek innej firmy).
Prawdopodobieństwo, że „Sośnica” osiągnie zysk do stycznia 2017 r. , jest spore, bo wg naszych informacji kopalnia przekroczyła wskaźniki wydobycia. Miało być 8 tys. ton dziennie z dwóch ścian, a jest 10 tys. Ale nawet jeśli „Sośnica” wyjdzie na plus w styczniu 2017, to nie znaczy, że będzie miała zysk za cały 2017 r. a przede wszystkim nie usprawiedliwia idących w dziesiątki milionów zł inwestycji, które cała PGG musi w tę kopalnię włożyć. PGG ma i jeszcze długo będzie miała problemy z pozyskaniem kapitału, więc powinna inwestować wyłącznie w kopalnie, które dają najwyższe wskaźniki rentowności. Rząd zgadzając się na „warunkowe zaliczenie” dla „Sośnicy” mocno skomplikował sobie życie.
Z komunikatu Ministerstwa Energii nie wynika, czy akceptacja programu przez Komisję Europejską jest jednoznaczna z koniecznością zamknięcia wymienionych w tymże komunikacie kopalń. Tak byłoby lepiej dla rządu – winę za zamknięcie „Sośnicy” i innych jednostek można by zrzucić na anonimowych urzędników z Brukseli. Ale Komisja chyba nie kwapi się żeby „brać to na klatę”.
Z naszych informacji ze źródeł w Brukseli wynika iż „rozstrzygnięcie o zamknięciu poszczególnych kopalń należy do polskiego rządu”.
Nie wiadomo za to, czy w decyzji jest określony wskaźnik, o ile powinna spaść w Polsce produkcja węgla. W poprzedniej decyzji zatwierdzającej pomoc dla górnictwa w 2011 r. takich wskaźników nie było.
Decyzja Komisji z 18 XI to zatwierdzenie jednej części rządowego programu dla górnictwa. Druga polegała na dokapitalizowaniu Polskiej Grupy Górniczej przez państwowe spółki energetyczne, PGE, Energę, PGNiG i Węglokoks oraz rozmaitej inżynierii finansowej tworzonej dla podtrzymania płynności spółek węglowych.
Według naszych informacji z Brukseli (potwierdzanych również przez PAP). Tę część Komisja Europejska wciąż ocenia, a korespondencja trwa. Komisja musi też ocenić skargę jaką na pomoc dla polskiego górnictwa, zwłaszcza dla PGG złożył słowacki fundusz inwestycyjny Arca Capital.