Ministerstwo Energii przygotowało projekt rozporządzenia określający ilość energii i maksymalną cenę po jakiej zamierza kupić w przyszłorocznej aukcji energię z odnawialnych źródeł energii zlokalizowanych za granicą. Kwota ponad 150 mln zł tylko pozornie ma jakiekolwiek znaczenie.
Zgodnie z przygotowanym projektem rozporządzenia w przyszłorocznych aukcjach OZE rząd planuje zakontraktować maksymalnie 365 GWh energii elektrycznej ze źródeł zlokalizowanych poza granicami Polski (i poza naszą wyłączną strefą ekonomiczną na Bałtyku). Przeznaczy na ten cel maksymalnie 152,5 mln zł. To daje maksymalną cenę 360 zł/MWh powiększoną o wskaźnik inflacji w kolejnych latach wsparcia.
Co te liczby oznaczają w praktyce? Ministerstwo Energii planuje przeprowadzić przyszłoroczne aukcje OZE na wsparcie w piętnastoletnim horyzoncie czasowym. Gdy udostępniany na aukcji wolumen energii podzielimy przez taki okres czasu da nam to możliwość wybudowania… np. instalacji spalającej biomasę lub biogaz o mocy 3,5 MW, czy farmy wiatrowej o mocy 7 MW, a więc składającej się z dwóch wiatraków.
Liczby są więc symboliczne, podobnie jak sama możliwość kontraktowania zagranicznych źródeł OZE w ramach polskiego systemu wsparcia. Rząd nie planuje tego robić, bo chce rozwijać przede wszystkim krajowe źródła. Jednak sama możliwość kontraktowania zagranicznych źródeł OZE ma nam pomóc w akceptacji nowego polskiego systemu wsparcia OZE przez Komisję Europejską. Bruksela naciska bowiem na realizację projektów transgranicznych między państwami UE i Europejskiego Obszaru Gospodarczego.
Do tej pory niewiele jest przykładów takiej współpracy. Wspólny system zielonych certyfikatów mają Szwecja i Norwegia. Z kolei wspólną aukcji jaki pierwsi dopiero organizują Niemcy i Duńczycy, na razie dla fotowoltaiki, z kolei w przyszłości połączyć mogą ich przede wszystkim projekty morskich farm wiatrowych.
Polska nie ma na razie żadnych planów takiej współpracy, chociaż w przypadku projektów morskiej energetyki wiatrowej na Bałtyku mogłoby mieć to sens. Jednak brak współpracy z innymi krajami to ostateczne zabezpieczenie, by zaplanowane 152,5 mln zł nie trafiło za granicę. Polska dopuści bowiem do przyszłorocznych aukcji OZE jedynie źródła zlokalizowane w krajach, z którymi podpisaliśmy umowę o wzajemnym dopuszczeniu swoich źródeł do aukcji. Jak nie trudno się domyślić, z żadnym nie mamy takiej umowy, ani nawet oficjalnie nie negocjujemy.
Rozporządzenie jednak zostanie wkrótce wydane, wejdzie w życie z końcem listopada i pozostanie na papierze. Jedyne co wnosi, to informację, że w przyszłym roku rząd zamierza zakontraktować łącznie przynajmniej 7,3 TWh w krajowych „zielonych” elektrowniach. Przy piętnastoletnim horyzoncie wsparcia oznacza to wsparcie rocznej produkcji na poziomie pozwalającym przynajmniej na powstanie 70 MW w elektrowniach na biomasę czy biogaz lub 140 MW w farmach wiatrowych albo ok. 450 MW w fotowoltaice. To jednak jedynie poziom minimum. Już wiadomo, że udostępnione wolumeny będą większe. O tym ile mocy może zostać zakontraktowanych w przyszłorocznej aukcji piszemy w dzisiejszym Obserwatorze Legislacji Energetycznej: Rząd pokaże co chce zamówić w aukcjach OZE w 2017 r.
{loadmodule mod_email}