Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Odnawialne źródła energii
  4. >
  5. Firmy zielenieją…ze złości

Firmy zielenieją…ze złości

Ministerstwu Gospodarki udało się pogodzić niespecjalnie się lubiące środowiska przedsiębiorców produkujących zieloną energię. Wszyscy narzekają na nowe propozycje wspierania tego biznesu

polanieczielonyblok

Ministerstwu Gospodarki udało się pogodzić niespecjalnie się lubiące środowiska przedsiębiorców produkujących zieloną energię. Wszyscy narzekają na nowe propozycje wspierania tego biznesu

Przedstawione we wtorek 17 września plany to owoc bardzo długich prac resortu. Zaczęło się dwa lata temu, kiedy resort, jeszcze pod kierunkiem Waldemara Pawlaka przedstawił propozycje zmian w energetyce, m.in.  odnawialnej. 

 „Zielona” energetyka wciąż (z wyjątkiem wodnej) nie wytrzymuje konkurencji z „czarną” i potrzebuje wsparcia. W Polsce to tzw. zielone certyfikaty – za każdą megawatogodzinę zielonej energii producent dostaje certyfikat, który może sprzedać na giełdzie energii. Cenę certyfikatów ostatecznie płacą konsumenci w rachunkach. W zeszłym roku było to ok. 3 mld zł.

 Dziś cena certyfikatu jest jednakowa, niezależnie od technologii – prąd może zostać wyprodukowany z wiatru, wody czy biomasy. To premiuje najtańsze technologie, zwłaszcza współspalanie węgla i biomasy oraz lądowy wiatr . Pawlak chciał to zmienić, żeby na rynku pojawiły się np. panele fotowoltaiczne i morskie farmy wiatrowe. Ale przeciwnicy jego projektu pytali dlaczego konsumenci mają płacić więcej niż muszą?

 Ostatecznie resort nie zdołał przeforsować zmian, prace nad dużą zmianą ustawy o OZE utknęły.

Tymczasem zaczął się kryzys w branży – firmy wstrzymały inwestycje w oczekiwaniu na nowe przepisy,  w dodatku załamał się obecny system wsparcia. Nadmiar certyfikatów na rynku spowodował, że ich cena zjechała z 270 zł w zeszłym roku do 180.

 Firmy, które zainwestowały w zieloną energię załamywały ręce i apelowały o szybkie zmiany w prawie. Polska musi do 2020 mieć 19 proc. udział OZE w produkcji prądu. Jeśli tego nie wykonamy, grożą nam kary.

W sprawę włączył się nawet premier Donald Tusk, który zaznaczył, że OZE będą dotowane w najniższym dopuszczalnym stopniu.

Wreszcie resort pokazał plan. Co z niego wynika?

 Niech wygra najtańszy

Nadal będą istnieć zielone certyfikaty, ale już nie dla wszystkich, którzy produkują zieloną energię, lecz tylko dla tych, którzy wygrają aukcje i zaoferują najniższą cenę za produkowany przez siebie prąd. W aukcjach będą mogły startować firmy dopuszczone przez Urząd Regulacji Energetyki. Żeby zachować prawa nabyte, firmy będą miały wybór czy chcą zostać w starym systemie czy przystąpić do aukcji. Będą miały dwa lata na zastanowienie się i podjęcie decyzji.  

Nowy system wsparcia będzie działał do 2021 r.

 Biomasa tylko mała

 Resort postanowił też mocno okroić wsparcie. Przede wszystkim praktycznie nie skorzystają z niego elektrownie, które współspalają węgiel z biomasą – nie będą mogły brać udziału w aukcjach. Zostaną w starym systemie, ale dostaną o połowę mniej certyfikatów.

 Po drugie – z subsydiów nie będą mogły korzystać duże elektrownie na biomasę, które ostatnio stały się polską specjalnością. Francuski GDF Suez wybudował w Połańcu największą taką jednostkę na świecie o mocy 190 MW ( na zdjęciu).  Zespół Elektrowni Pątnów Adamów Konin należący do Zygmunta Solorza – blok o mocy 55 MW. Większość zbudowanych ostatnio jednostek na biomasę jest jednak mniejsza lub ma akurat 50 MW i załapie się na wsparcie.

 Ale dlaczego właściwie współspalanie węgla i biomasy zostało przez resort wyłączone ze wsparcia, skoro premier chciał żeby zieloną energię produkować najtańszym możliwym kosztem?  I skąd wziął się próg 50 MW dla elektrowni biomasowych? Tego resort nie wyjaśnił, odpowiedzi poznamy pewnie dopiero gdy powstanie uzasadnienie do projektu ustawy.

Spalanie biomasy, zwłaszcza drewna było mocno krytykowane przez ekologów, którzy twierdzili, że ilość CO2 emitowana przy transporcie tego paliwa do elektrowni jest większa niż zmniejszenie emisji  dzięki jego użyciu.

W dodatku popyt na biomasę w UE powoduje niekontrolowany wyręb lasów w krajach tropikalnych.

Aby temu zapobiec Komisja Europejska przedstawiła projekt dyrektywy w sprawie zrównoważonego wykorzystania biomasy. Przewiduje on, że firmy, które ją palą będą musiały udowodnić, że emitują łącznie przynajmniej 60 proc. mniej CO2, a także przedstawić świadectwo, że biomasa pochodzi z prawidłowo zarządzanych lasów.

 Polska raczej bez trudu wypełniłaby te kryteria – nasze lasy należą do najlepiej utrzymanych na świecie, w innych krajach UE jesteśmy wręcz stawiani za wzór gospodarki leśnej.

 Obecni na konferencji energetycy z dużych koncernów byli raczej zgodni – bez wsparcia elektrownie, które spalają lub współspalają biomasę nie mają racji bytu i zostaną wyłączone. Wtedy przyjdzie się zastanowić nad kolejną kwestią: czy bez współspalania, które daje dziś połowę zielonej energii w Polsce jesteśmy w stanie produkować 19 proc. zielonego prądu ogółem i jakim kosztem.

Plan  jest i co z tego?

 Niezadowolone są też małe i średnie firmy, które także stawiały elektrownie wiatrowe. – Największą zaletą planów resortu jest to, ze się to w ogóle pokazały, więcej zalet nie jestem w stanie wymienić – mówił na gorąco wiceprezes Polskiej Izby Gospodarczej Energetyki Odnawialnej i były minister środowiska Tomasz Podgajniak.

Resort gospodarki nie ukrywa, że chce zaoszczędzić pieniędzy konsumentów. Wedle wyliczeń w starym systemie wsparcie dla OZE kosztowałoby w starym systemie prawie 9 mld zł do 2020 r. W nowym – tylko 4,2 mld.

Problem polega na tym, że niedostatecznie zachęcone firmy w ogóle nie zainwestują w OZE. O takiej groźbie wspominało na konferencji wielu ekspertów, m.in. prof. Krzysztof Żmijewski.

Ale najdowcipniej oddaje atmosferę kuluarowy dialog dwóch prezesów w przerwie konferencji. – Jak ja mam zainwestować w takiej sytuacji w farmę wiatrową?  – Niech pan zainwestuje w kurzą.

Na razie resort gospodarki przedstawił tylko prezentację w sprawie projektu. Dyrektor Departamentu Energetyki Odnawialnej Janusz Pilitowski zapowiedział, że projekt ustawy będzie gotowy w październiku. Potem zacznie się gorąca debata, zarówno między rządem a firmami, jak i w samym rządzie.

Szczegóły planów MG
System ma objąć wszystkie nowe i modernizowane instalacje. Zmieni się także sytuacja obecnych. Mikroinstalacje, ze zmniejszoną ceną sprzedaży prądu, będą wspierane na etapie inwestycji.

Kluczowe założenia projektu to:

1. zamrożenie opłaty zastępczej na poziomie z 2013 roku – tj. 297,40 zł/MWh,

2. wsparcia zielonymi certyfikatami z dniem wejścia w życie ustawy zostaną pozbawione hydroelektrownie o mocy pow. 1 MW,

3. zostanie zamrożona ilość energii ze współspalania objęta wsparciem – będzie to maksymalnie średnia ilość takiej energii z lat 2011-2012. Dodatkowo za każdą megawatogodzinę producenci otrzymają tylko pół zielonego certyfikatu,

4. MG będzie dostosowywał co roku poziom umarzania zielonych certyfikatów w zależności m.in. od tego ilu jeszcze producentów będzie korzystało z tego systemu,

5. wprowadzenie obliga handlu zielonymi certyfikatami na TGE. „Zielone obligo” mogłoby wynieść 30 proc. do końca 2015 roku i 50 proc. po tej dacie,

6. wprowadzenie terminu ważności certyfikatów – 24 miesiące,

7. ograniczenie możliwości uiszczania opłaty zastępczej, gdy średnia cena transakcyjna certyfikatów na TGE spadnie w ciągu miesiąca poniżej 75 proc. opłaty zastępczej,

8. w ciągu 2 lat obecni producenci OZE będą mogli przejść na system aukcyjny dedykowany im,

9. z systemu aukcyjnego ex lege wyłączone zostaną instalacje biomasowe pow. 50 MWe oraz instalacje współspalające biomasę,

10. wsparcie dla wszystkich instalacji ograniczone zostanie do 15 lat od chwili ich uruchomienia,

11. wszystkie nowe i zmodernizowane instalacje znajdą się w systemie aukcyjnym – otrzymają gwarantowaną cenę za wyprodukowaną energię (tzw. taryfa feed-in), a jej wysokość określana będzie w aukcji (oprócz ceny przyjęte mogą być także inne kryteria – np. stabilność produkcji),

12. energię od producentów OZE po cenie ustalonej na aukcji kupować ma spółka celowa Skarbu Państwa – Sprzedawca Energii Odnawialnej, który następnie będzie odsprzedawał prąd na giełdzie,

13. ujemne saldo na rachunku SEO pokryje opłata OZE wliczana w taryfę przesyłową,

14. mikroinstalacje maja zostać objęte jedynie wsparciem inwestycyjnym m.in. z programów NFOŚiGW.

Zielone technologie rozwijają:

W Unii toczy się żywa debata na temat polityki klimatyczno-energetycznej po 2020 r. Polska na razie stoi „z bronią u nogi”

Partner działu Klimat:
Rynek energii rozwija:

Największe polskie elektrownie walczą o subsydia do zielonej energii z biomasy. Nie mogą ich rozliczyć, bo rząd zmienił przepisy z mocą wsteczną.

Zielone technologie rozwijają:

Większa niezależność Prezesa URE, gazowe obligo giełdowe w wysokości 55 proc., zwolnienia z zakupu kolorowych certyfikatów dla przemysłu energochłonnego, niższe wsparcie dla mikroinstalacji – to najważniejsze rozwiązania nowelizacji Prawa energetycznego, która wchodzi w życie w środ.

OLE-m
Rynek energii rozwija:

Rafał Zasuń komentuje dla portalu BizTok efekty głosowania Parlamentu Europejskiego ws. wycofania pozwoleń na emisję CO2.