Gdyby ze zwałów niesprzedanego węgla usypać jeden kopiec, przykryłby całkowicie Pałac Kultury.
Wybitny rosyjski pisarz Izaak Babel napisał w latach 20-tych, że nic tak nie wchodzi w serce czytelnika jak w porę postawiona kropka. Sto lat później należałoby nieco zmodyfikować tę myśl i napisać, że nic tak nie wchodzi w serce czytelnika jak dobrze wybrany obrazek.
Dzięki uprzejmości Henryka Paszczy, prezesa katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu publikujemy kilkanaście slajdów, które pokazują górnictwo z lotu ptaka. Dają do myślenia ( a raczej walą po głowie) bardziej niż sążniste raporty analityków, obietnice polityków i bajeczki związkowców.
Pierwszy obrazek pokazuje drogę jaką przeszło polskie górnictwo od 1988. W ciągu 27 lat wydobycie spadło ze 192 mln ton do 72. W tym czasie PKB naszego kraju urosło dwukrotnie.
Spadek jest mniej więcej trwały, jeśli w pojedynczym roku wydobycie trochę rosło, to i tak zaraz potem spadało. Czy można mieć jakiekolwiek wątpliwości co się będzie działo w następnych latach?
Choć od 2008 r. do 2013 r. sektor notowało jeszcze niewielki zysk (który wynikał zresztą z szybkiego odbudowania się cen surowców po krachu z 2008 r. ) to po 2013 r. jest już tylko strata.
Jednocześnie od 2007 r. narastają długi. Rząd jednak nic nie robi. Nie ma prób ograniczenia kosztów, nie ma refleksji nad tym, jaki będzie popyt na węgiel. Przez te wszystkie lata nadzorował minister gospodarki Waldemar Pawlak, o którym swego czasu mówiono, iż dzieli problemy na nierozwiązywalne oraz takie, które w dłuższej perspektywie rozwiążą się same. Nierozwiązywalnych nie warto ruszać, bo po co? Tych drugich także nie, bo przecież czas przyniesie rozwiązanie.
Pawlak opuścił resort gospodarki w 2012 r. , ale jego następca Janusz Piechociński kontynuował strategię poprzednika. Aż w końcu górnictwo przeszło w 2015 r. z resortu gospodarki do skarbu.
W ten sposób anegdota zyskała trzecią część : jeśli nierozwiązywalny problem nagle wybucha w rękach, to i tak będzie go rozwiązywał ktoś inny.
Kolejny interesujący obrazek dotyczy zatrudnienia w górnictwie. Związkowcy serwują nam straszny obrazek dramatycznego wzrostu bezrobocia na Śląsku po upadku kopalń. Śląsk ma zostać drugim Wałbrzyskiem, gdzie rzeczywiście zamknięcie nierentownych kopalń po 89 r. przyniosło strukturalną zapaść. Katastrofa śląskiego górnictwa nie przyniosła jednak w ogóle wzrostu bezrobocia w województwie, które systematycznie maleje. Stopa bezrobocia, która jeszcze w 2013 r. wynosiła 9,7 proc., w lipcu 2016 doszła do 6,8 proc. (w całym kraju 8,2 proc.).
Następne slajdy dotyczą importu i eksportu węgla. Ukrócenia przywozu węgla z Rosji domagają się związkowcy, niedawno wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski po raz kolejny obiecał podjęcie jakiś działań w tej sprawie.
Ale rząd ma dwa problemy. Jak już pisaliśmy, polskie kopalnie nie są w stanie dostarczyć potrzebnej ilości węgla grubego, spalanego w ciepłowniach i gospodarstwach domowych. Na slajdzie obok widać jak spadała produkcja tego węgla. A trzeba pamiętać, że to właśnie na nim kopalnie zarabiają najwięcej. PGG mówi w swym biznesplanie o zwiększeniu produkcji grubych sortów, ale o zaspokojeniu całego krajowego popytu nie ma mowy.
Drugi problem to kierunek importu. Już prawie połowę węgla sprowadzamy spoza Rosji- mamy w Polsce coraz więcej surowca z USA, Australii, RPA. Jak w tej sytuacji rząd wyobraża sobie ograniczenie przywozu?
Poprzedni rok przyniósł też spadek inwestycji o 50 proc. Jak w tej sytuacji będzie wyglądać wydobycie za kilka lat? Na to pytanie nie ma odpowiedzi.
Dwa ostatnie slajd dają pole dla wyobraźni czytelnika. Slajd z Pałacem Kultury pokazuje sytuację z końca 2015 r. ale przez ostatnie kilka miesięcy ilość niesprzedanego węgla niewiele się zmniejszyła.
Może rozwiązaniem problemu jest zwiezienie całej tej olbrzymiej góry węgla do Warszawy i usypanie tu jakiegoś pomnika.
Slajdy pochodzą z prezentacji przygotowanej dla Szkoły Eksploatacji Kopalń. Dziękujemy Prezesowi Henrykowi Paszczy za ich udostępnienie.