Spis treści
Energooszczędny sprzęt, oszczędne gospodarowanie światłem i energią elektryczną to sposób na mniejsze rachunki za prąd. Gdy dołożyć do tego własną produkcję energii ze słońca, to konsument staje się powoli samowystarczalny. I nie mówimy tu tylko o rozwiązaniach dla krezusów, ale takich, które można zastosować we własnym mieszkaniu, w biurowcu czy domu.
Jeden plus i 20 procent oszczędności
Przede wszystkim wiele osób nie wierzy w to, że droższy sprzęt się opłaci. I przytłaczająca większość Polaków kupuje urządzenia z jednym plusem, czyli oznaczone A+. Tymczasem jest to teraz najniższa klasa energetyczna. Jak podał Wojciech Konecki ze związek pracodawców AGD Applia, klasa A+ stanowi ponad połowę wolumenu sprzedaży, zaś sprzęt klasy A+++ to margines na polskim rynku. – Każdy dodatkowy plus to 20-30 procent oszczędności energii na produkcie – wyjaśnił Konecki podczas dorocznej konferencji prasowej. – Najbiedniejsi kupują najtaniej. To są różnice rzędu 200-300 złotych, a potem płacą wyższe rachunki za prąd – wskazał.
Zobacz także: Kowalscy zużywają coraz mniej prądu
Paradoks polega też na tym, że bogatsze osoby są w stanie przeznaczyć 2,5 tys. zł na najnowszy smartfon, ale taka cena w przypadku nowej lodówki wydaje się już „zaporowa”.
Czytaj także: AGD czeka rewolucja
W porównaniu do urządzeń sprzed 15 lat, te produkowane obecnie zużywają o 70 proc. mniej energii. Świadomi tego odbiorcy wymieniają urządzenia na nowe, najlepiej te w najwyższej klasie. W skali kraju sprzęt AGD zużywa 12 TWh energii. Według stowarzyszenia Applia Polska, blisko 50 proc. można zaoszczędzić wymieniając sprzęt na najnowsze, najbardziej efektywny energetycznie.
To dane ogólne. A jak może to wyglądać w przypadku jednego domu? W Słupsku trwa eksperyment, który ma doprowadzić do zbilansowania produkcji i konsumpcji energii. Wszystko ma się finansowo spinać.
Na początek wymiana żarówek
W słupskim Towarzystwie Pomocy im. Św. Brata Alberta najpierw przeprowadzono audyt energetyczny, który przygotował Dariusz Szwed, starszy ekspert projektu SCORE. Audyt ujawnił, że opłaca się przeprowadzić inwestycje w wymianę wszystkich żarówek na LED, wymianę sprzętu na najbardziej energooszczędny i potem zarabiać na produkcji własnej energii słonecznej. TPBA dostało w darowiźnie 37 paneli słonecznych i 130 żarówek LED (darczyńcy to Castorama, IKEA, mieszkańcy).
Czytaj także: Donald Trump wykręca ledy w amerykańskich domach
„Najpierw wymieniamy wszystkie źródła światła ze standardowymi trzonkami E27 i E14, ze względu na niski koszt modernizacji – wykręcenie starego i wkręcenie nowego źródła światła. Wymiana żarówek na lampy LED powoduje ograniczenie zużycia energii o 85-90 proc.” – czytamy we wnioskach z audytu. Kolejnym etapem będzie wymiana lamp liniowych, które są obecnie zaopatrzone w świetlówki-lampy fluorescencyjne. To ograniczy zużycie energii o 50 proc. i ma się zwrócić maksymalnie w 18 miesięcy.
Pożeracze prądu
W planach jest wymiana wszystkich czajników elektrycznych na takie o niskiej mocy grzejnej i niskiej pojemności. Potem wymiana starego sprzętu: 2 szaf chłodniczych i 3 zamrażarek. W sumie wymiana 5 urządzeń chłodniczych zmniejszy zużycie energii o około 5 tys. kWh.
Wymiana oświetlenia i sprzętów elektrycznych na energooszczędne umożliwi obniżenie poziomu zamówionej mocy z 40 kW, najpierw do 32 kW a następnie do 20-25 kW. Jednocześnie udział energii z własnej instalacji fotowoltaicznej o mocy 10 kW wzrośnie wtedy z poziomu 20-25 proc. do ok. 40-50 proc. Koszt wymiany wszystkich urządzeń ma wynieść ok. 13 tys. zł i będzie je można sfinansować z dochodów z pracy instalacji fotowoltaicznej do czerwca 2020 r. Po roku 2020 rekomenduje się przeanalizowanie zakupu magazynów energii elektrycznej, „aby nie odsprzedawać energii do sieci ale całkowicie ją bilansować w budynku a w przypadku włączenia TPBA do Słupskiego Klastra Bioenergetycznego, bilansowanie w ramach klastra”.
Polskie firmy – światowe rozwiązania
Produkcja prądu na fasadach domów, balustradach, żaluzjach, oknach to dla nas nadal pieśń przyszłości, choć już nie tak dalekiej. Aspekt ekologii traktowany jest w polskim sektorze budownictwa raczej marketingowo, gdy tymczasem Skandynawia, kraje niemieckojęzyczne, stawiają na rozwiązania BIPV, czyli moduły fotowoltaiczne zintegrowane z budynkiem. – Warstwy aktywne w budynkach, które zapewniają oszczędność energetyczną i jej generowanie, są tam standardem – przekonuje Dawid Cycoń, prezes ML System.
Jako przykład podaje firmę LMS, dla której ML System zrealizował kilka projektów z wykorzystaniem rozwiązań BIPV. – Teraz, każdy wznoszony przez tę firmę budynek powstaje we współpracy z nami, a koszty – zgodnie z wyliczeniami tego kontrahenta – zwracają się w ciągu kilku lat. Z naszych szacunków, bez uwzględnienia możliwego wzrostu cen energii, wynika, że zwrot kosztów z inwestycji następuje po 6-7 latach – dodaje Cycoń.
Komputer popracuje „za darmo”
Podobnie wykorzystywane są panele z perowskitów. Skanska we współpracy z polską firmą Saule Technologies rozpoczęła testy technologii perowskitowych na biurowcu Spark w Warszawie. „Powierzchnia testowanego ogniwa słonecznego wynosi 1,3 na 0,9 m. Składa się ono z 52 modułów fotowoltaicznych. Ostateczna wersja takiego panelu, kiedy trafi on już do użytku komercyjnego, będzie pokrywała zapotrzebowanie energetyczne na oświetlenie miejsca pracy jednego pracownika przez osiem godzin. Albo, patrząc inaczej, będzie mogła zasilić jeden komputer na cały dzień użytkowania” – przekonywała Skanska.
Celem jest osiągnięcie samowystarczalności energetycznej przez budynki. Jest szansa, że polskie perowskity lepiej wykorzystają szansę niż grafen.
Czytaj także: Co pożera prąd w domu
Podobny projekt – budynku całkowicie samowystarczalnego energetyczne, zrealizowano już w Szwajcarii. W projekcie badawczo-rozwojowym ABB wykorzystano m.in. panele słoneczne pokrywające dach i fasadę, pompę ciepła, akumulator litowo-jonowy, akumulator ciepłej wody, zbiornik na wodór, ogniwa paliwowe, mikrobiogazownię do zasilania samochodu na sprężony gaz CNG i ładowarkę do samochodu elektrycznego wykorzystywanego w ramach carsharingu przez mieszkańców.