Z gry wypadają niemal wszystkie projekty, które nie uzyskały pozwolenia na budowę, ani nie zawnioskowały o nie. Badanie przeprowadzone przez firmę Ambiens pokazuje, że ogromna większość inwestorów chciała budować farmy w odległości do 650 metrów od zabudowań, czyli 2-3 razy bliżej, niż nakazują obecne przepisy.
Przyjęta 20 maja 2016 r. ustawa odległościowa, czy inaczej antywiatrakowa, zakazuje budowy farm wiatrowych w odległości od zabudowań mniejszej niż 10-krotność wysokości pojedynczej instalacji. Firma doradztwa środowiskowego Ambiens przeanalizowała, kogo w praktyce te przepisy dotknęły. Z ankiety przeprowadzonej wśród firm rozwijających 124 projekty o łącznej mocy 2 GW wynika, że regulacje objęły w równym stopniu koncerny z zagranicznym kapitałem, duże polskie firmy, jak i drobnych inwestorów.
W myśl obecnych przepisów, szansę na udział w aukcji OZE mają już tylko te projekty, które zdążyły uzyskać pozwolenie na budowę, lub przynajmniej złożyć o nie wniosek. Ile jest ich dziś na rynku? Tego nikt dokładnie nie wie. Nieoficjalnie można usłyszeć o łącznej mocy rzędu 2-2,5 GW.
Cała reszta, jeśli nic się nie zmieni, idzie do kosza, a przynajmniej do zamrażarki. Z badania Ambiens wynika, że połowa z takich projektów miała zabezpieczone prawo do dysponowania terenem i toczące się postępowania w sprawie wydania decyzji środowiskowej (np. realizowany monitoring ornitologiczny i chiropterologiczny). Blisko 30% projektów dysponowała już prawomocną decyzją środowiskową. Przy prawie 50% projektów było w trakcie realizacji zmiana bądź uchwalenie miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Dla ponad 12% projektów toczyły się postępowania w sprawie wydania warunków zabudowy. Na tej podstawie Ambiens szacuje, że poniesione nakłady inwestycyjne zamrożonych projektów, których właściciele wzięli udział w badaniu, mogą przekraczać 0,5 mld zł.
Z badania wynika również, że około połowa rozwijanych dotychczas projektów wiatrowych znajduje się w odległości mniejszej lub równiej 3-krotności wysokości planowanej turbiny, która to jest najczęstszym dystansem planowanych elektrowni wiatrowych. W odległości równej bądź mniejszej niż 5-krotność zawiera się aż 87,9% realizowanych dotychczas farm. Tylko jeden z objętych badaniem projektów znajdował się w odległości mniejszej bądź równej wymaganej 10-krotności wysokości całkowitej i był to projekt mały (maksymalnie 3 turbiny).
Na ile próbka przebadana przez Ambiens jest reprezentatywna dla rynku? Przedstawiciele firmy wyjaśniają, że ustawa antywiatrakowa objęła prawdopodobnie kilka razy więcej projektów, niż te przeanalizowane w badaniu. Ankieta pokazuje jednak skalę zjawiska.
– W polskich realiach zarówno odległość równa 10- jak i 5-krotności jest zbyt duża i nieuzasadniona. Odległość uzależniona od wielkości maszyn promuje turbiny mniejsze, mniej efektywne i często starsze technologie – wyjaśnia Michał Kaczerowski, prezes Ambiens.
Jego zdaniem uwarunkowania lokalizacyjne farm wiatrowych powinny być uzależnione od faktycznych oddziaływań akustycznych a nie od sztywnych odległości (bez względu na jakim poziomie). Zmiana podejścia na to rekomendowane przez doradcę wymagałaby jednak nowelizacji przepisów. Według informacji portalu WysokieNapiecie.pl, na dzisiaj Ministerstwo Energii nie prowadzi prac nad modyfikacją ustawy antywiatrakowej.