W dyskusję o tym czy i jakiego rynku mocy potrzebuje polska energetyka, wpisuje się debata „Unijny rynek energii 2.0” zorganizowana przez WysokieNapiecie.pl i Forum Analiz Energetycznych. Eksperci rozmawiali o niezbędnych reformach i doświadczeniach Wielkiej Brytanii, z których może czerpać nasz kraj.
Większość krajów intensywnie aktualizuje obecnie swoje strategie energetyczne i to samo czeka również Polskę. Z myślą o nadchodzących zmianach WysokieNapiecie.pl rozpoczęło wspólnie z FAE serię eksperckich debat „Laboratorium Energetyczne”.
– Wszystkim krajom zależy na tym samym: na stabilnych dostawach energii, na niskich cenach i redukcji wpływu na środowisko. Jednak poszczególne państwa podchodzą do tych kwestii w zupełnie inny sposób, idąc własnymi ścieżkami. Warto dyskusja o przemianach zachodzących w polskiej energetyce odbywała się w kontekście międzynarodowym – powiedziała Joanna Maćkowiak Pandera, szefowa FAE.
Pierwsze Laboratorium Energetyczne odbyła się 22 czerwca. Było poświęcone brytyjskim doświadczeniom z ostatnich lat. To właśnie na rozwiązaniach zastosowanych w Wielkiej Brytanii Polska chce oprzeć zapowiadany obecnie rynek mocy, który zagwarantuje opłacalność inwestycji w energetyce i stworzy zachętę do budowy nowych mocy. Eksperci rozmawiali również o doświadczeniach płynących z reformy rynku energii (EMR) oraz o perspektywach rozwoju odnawialnych źródeł energii.
Pod względem reform w sektorze energetycznym Wielka Brytania wyprzedza Polskę bardzo istotnie. Kraj ten zliberalizował swój rynek energii 25 lat temu. Na przestrzeni tych lat przysporzyło to wielu wyzwań, m.in. doprowadziło do wyhamowania inwestycji w nowe moce wytwórcze i wywołało obawy o bezpieczeństwo dostaw energii. Wlk. Brytania, podobnie jak dzisiaj Polska, odnotowała wcześniej spadek cen prądu na rynku hurtowym.
W 2010 r. rząd koalicyjny postanowił zmierzyć się z tymi wyzwaniami, wprowadzając Energy Market Reform – reformę, której elementem stał się rynek mocy. Biorący udział w naszej debacie prof. Michael Grubb z University College London, doradca Ofgem (brytyjskiego odpowiednika URE) zaznaczył, że Polska powinna wyciągnąć wnioski z doświadczeń sektora energetycznego na Wyspach, ale ich nie kopiować.
Zwrócił uwagę, że rynek mocy jest mechanizmem przejrzystym, bo wytwórcy starają się o wsparcie w drodze aukcji i pomaga minimalizować wysokość niezbędnego wsparcia. Z drugiej strony, już po wprowadzeniu rynku mocy na Wyspach okazało się, że rezerw mocy w systemie jest więcej, niż się pierwotnie wydawało, a tymczasem utrzymanie systemu kosztuje odbiorców energii setki milionów funtów rocznie.
– Sprawdza się chińskie przysłowie „Uważaj, o co prosisz”, bo nie wiadomo, jakie będą skutki. Rząd chciał nowych bloków w elektrowniach, a one nie powstają. Trwają przygotowania do budowy tylko jednego bloku gazowego. Wsparcie otrzymali wytwórcy już istniejący i dostępność mocy w systemie została utrzymana, ale cel w postaci pobudzania nowych inwestycji nie został zrealizowany – zaznaczył prof. Michael Grubb.
Część ekspertów podkreśla, że problem brakujących pieniędzy w systemie, można rozwiązać nie tylko poprzez rynek mocy, ale również inne narzędzia, np. rezerwy strategiczne (Niemcy) oraz płatności za moc (Hiszpania) dokonywane przez operatora systemu.
Monika Morawiecka, dyrektor zarządzająca ds. strategii, regulacji i współpracy międzynarodowej w PGE zaznaczyła , że wprowadzanie mechanizmów mocowych w energetyce powinno wiązać się ze zmianą filozofii myślenia o energetyce. – Gdy do systemu wchodzi bardzo wiele źródeł o zerowych kosztach zmiennych (czyli OZE – red.), pojawia się potrzeba przemodelowania całego rynku. Nie może być on dłużej oparty wyłącznie na zerowych krańcowych kosztach zmiennych. I to właśnie ta zmiana modelu, a nie wyłącznie konieczność budowy nowych mocy, jest główną przyczyną poszukiwania nowych narzędzi regulacyjnych – wyjaśniła.
– Gdybyśmy potrzebowali wyłącznie samych nowych mocy, to prawdopodobnie wystarczyłoby wprowadzić długoterminowe kontrakty dla pożądanych typów inwestycji – podsumowała Monika Morawiecka. Dodała, że niektóre kraje są bliskie sytuacji, w której odbiorcy płacą nie tylko za samą energię, ale również za dostęp do niej.
Zgodził się z nią Paweł Smoleń, członek zarządu Erbud, ekspert energetyczny. – Obecny model rynku energii pochodzi z poprzedniej epoki. Przestrzegałbym jednak przed myśleniem, że rynek mocy, wygeneruje dla wytwórców strumień płatności za samo istnienie na rynku. Lepiej jest myśleć o tym rozwiązaniu jako o rynku profesjonalnych usług systemowych, świadczonych przez poszczególne elektrownie, żeby utrzymać system w równowadze – ocenił.
Wszyscy uczestnicy debaty naszego portalu i FAE zgodzili się, że rozwiązania mocowe, na które liczy polski rząd, trzeba dokładnie przemyśleć. Prof. Grubb zwrócił uwagę, że nie można patrzeć na sektor w sposób wybiórczy. Jego zdaniem każdy kraj zanim stworzy i wprowadzi rynek mocy, powinien najpierw zastanowić się nad całościową strategią dla tego sektora.
Zapraszamy do obejrzenia relacji wideo: