Budowa nowych bloków w Opolu zacznie się najwcześniej w grudniu. O ile ruszy w ogóle, bo sytuacja jest straszliwie zagmatwana.
W połowie sierpnia minął termin, w którym miała wygasnąć umowa między inwestorem nowych bloków elektrowni w Opolu (czyli Polską Grupą Energetyczną) a konsorcjum Rafako, Polimeksu Mostostalu i Mostostalu Warszawa. To jest jedna z największych obecnie inwestycji w Polsce, dwa opalane węglem kamiennym bloki po 900 MW warte są w sumie 11 mld zł. Ale jak już wielokrotnie pisaliśmy, są dwa problemy. Pierwszy to opinia zarządu PGE, który uważa, że budowa elektrowni w obecnych warunkach rynkowych (niskie ceny prądu) po prostu się nie opłaca. Zdaniem finansistów z PWC i ING Banku próg rentowności dla elektrowni na węgiel kamienny to 200 zł za megawatogodzinę w hurcie, tymczasem kosztuje ona dziś 150 zł i taka cena utrzyma się pewnie przez najbliższe dwa – trzy lata. Inwestorzy giełdowi na wzmianki o tym, że elektrownia będzie budowana, reagowali sprzedażą akcji PGE.
Pal sześć słupki – premier wyraźnie dał do zrozumienia, że chce, aby elektrownia powstała, bo jest ważna dla bezpieczeństwa energetycznego kraju i z jego opinią zarząd PGE musiał się liczyć. Ale sytuacji Rafako i Polimeksu nie można zlekceważyć. Po prostu nie wiadomo czy znajdujące się w bardzo trudnej sytuacji finansowej spółki poradzą sobie z tą inwestycją
Patrz Energetyczna zagadka budowlana
13 sierpnia zawarto więc aneks do umowy. Zarząd PGE dał konsorcjantom 120 dni na uzyskanie gwarancji finansowych od PKO BP. Jeśli gwarancje będą, to polecenie rozpoczęcia prac zostanie wydane – jak czytamy w komunikacie PGE – „nie wcześniej niż 120 dni od daty wystawienia przez Zamawiającego powiadomienia o planowanym wystawieniu polecenia rozpoczęcia prac”. Powiadomienie zostało wysłane 13 sierpnia, zatem koparki mogą wyjechać na plac budowy najwcześniej w grudniu.
Czy PKO BP udzieli gwarancji? Rafako należy do zbankrutowanego konsorcjum budowlanego PBG, jest jego jedyną częścią, która ma w tej chwili wartość. Wysoki rangą bankowiec z PKO BP powiedział nam, że po numerze, jaki właściciel PBG Jerzy Wiśniewski wyciął zastawiając akcje Rafako na rzecz tajemniczej spółki na Cyprze o gwarancji nie ma mowy. PKO BP może być bankiem rozliczającym kontrakt, zwłaszcza, że wciąż współpracuje z Rafako – w czerwcu udzieliło mu 300 mln zł kredytu. Ale gwarancja na taki kontrakt to za duże ryzyko.
Wiśniewski szuka ratunku w Chinach – gwarancji na rzecz budowy planowanej dla Tauronu elektrowni w Jaworznie udzielił Rafako Bank of China wraz z brytyjskim HSBC, ale Tauron dał sobie czas na decyzję do 30 września. Bank of China nie ma w Polsce najlepszej prasy, bo był gwarantem wykonania nieszczęsnego odcinka autostrady A2 przez chiński Covec i do dzisiaj nie wywiązał się z zapłaty tej gwarancji.
Czy PKO BP zmieni zdanie i wyciągnie pomocną dłoń do Wiśniewskiego? A może Rafako odda większość kontraktu na rzecz podwykonawcy, francuskiego Alstomu? 14 sierpnia spółka poinformowała, że podpisała niewiążący list intencyjny z PGE, PKO BP i Alstomem. List dotyczy udziału Alstomu w budowie Opola.
Alstom miał pierwotnie dostarczyć tylko turbiny, ale francuski potentat może mieć apetyt na większy udział w przedsięwzięciu, kosztem Rafako. Francuski potentat zgodnie z prawem zamówień publicznych nie może po rozstrzygnięciu przetargu zostać członkiem konsorcjum. Teoretycznie za zgodą PGE może wziąć na siebie lwią część budowy elektrowni, teoretycznie udział Rafako może spaść nawet do 1 proc. – Nie ma takiej możliwości – zapewnia jednak rzecznik Rafako, Jacek Balcer.
List intencyjny jest ważny do 30 września. Tymczasem z raciborskiej spółki, która jest jedną z najbardziej innowacyjnych firm w Polsce odchodzą ludzie. Kilku kluczowych menedżerów odpowiedzialnych za projekty w Jaworznie lub Opolu jest na wypowiedzeniu bądź już nie pracuje. – Życzę Rafako jak najlepiej, ale nie widzimy tu dla siebie przyszłości, sytuacja firmy jest bardzo zła. To ogromna tragedia dla Raciborza – powiedział nam jeden z nich. Opowiada, że Rafako ma olbrzymie problemy z płaceniem swoim podwykonawcom, czasami reguluje należności po sześciu miesiącach. Atmosfera jest fatalna.
– To normalne, że kiedy odchodzi prezes, zabiera też ze sobą swoich ludzi – komentuje Balcer. – Ale z 300 pracowników biur projektowych wymówienia w ciągu ostatnich trzech miesięcy złożyło tylko ośmiu. Nie ma więc żadnego zagrożenia.
Poprzedni prezes Rafako, ogromnie ceniony w branży Wiesław Różacki, odszedł z powodu konfliktu z Wiśniewskim.
Czy budowa Opola i Jaworzna ruszy? Nie ma chyba w Polsce osoby, która potrafiłaby odpowiedzieć na to pytanie. Zbyt wiele jest niewiadomych, zbyt wiele problemów do rozwiązania. Jeśli to się nie uda, będzie to ogromna porażka wizerunkowa rządu i samego premiera, który zbyt pochopnie obiecał, że budowa bloków w Opolu zacznie się jeszcze latem.
Na przyszłość premier Donald Tusk zanim coś przyrzeknie, powinien lepiej sprawdzić jak sprawy rzeczywiście się mają.