Gaz-System zacznie budować polski odcinek w przyszłym roku. Kilka dni później Słowacy pokazali, jakie nadzieje wiążą z tą rurą. Interkonektor ma liczyć 165 km, z czego ponad 100 po stronie Słowacji i powstać do 2021 r. Przepustowość rury to 5,7 mln m sześc rocznie w kierunku Polski i 4,7 mld m sześc. w stronę Słowacji. Zgodnie z planem gazociąg ma by gotowy w 2021 r., chociaż polski rząd wielokrotnie deklarował, że chce go uruchomić jednocześnie z Baltic Pipe – czyli jesienią 2022 r.
Czytaj także Rura bałtycka musi iść lądem. Gdzie dokładnie?
W obliczu ciągle niepewnej przyszłości nowego połączenia z Czechami, nazywanego Stork II, gazociąg na Słowację ma być główną drogą dla gazu płynącego południkowo, korytarzem Północ-Południe, prostopadle do tradycyjnych dróg przesyłu – ze Wschodu na Zachód. Dla Polski korytarz to projekt strategiczny. Jak się okazuje, Słowacy również przywiązują do tego pomysłu dużą wagę. Na symbolicznym wbiciu łopaty w Velkich Kapuszanach byli prezesi obydwu operatorów przesyłowych – Gaz-Systemu i słowackiego Eurstreamu. Polski rząd reprezentował pełnomocnik ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski, ale ze strony słowackiej ranga była o wiele wyższa. Na imprezie pojawił się bowiem sam premier Peter Pellegrini i minister gospodarki Peter Żiga. Pellegrini mówił, że gazociąg z Polski to kolejne potencjalne źródło dostaw w przypadku zawieszenia tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę, które w razie czego może pokryć całe zużycie gazu na Słowacji. Ale kilka dni później Eustream przedstawił pozytywne wyniki studium wykonalności znacznie większego projektu, dla którego interkonektor z Polską ma być jednym z punktów wyjścia. To gazociąg Eastring, który w przyszłości miałby, wychodząc z miejscowości Velke Zlievce na południu Słowacji sięgnąć krańców UE na granicy bułgarsko-tureckiej.
Eastring miałby liczyć 1200 km i przechodzić przez Węgry, Rumunię i Bułgarię. Budowa miałaby ruszyć w 2022, a skończyć się w 2025 r., a koszt szacowany jest na 2,5 mld euro. Według dzisiejszych szacunków rura powinna mieć aż 20-40 mld m sześc. przepustowości rocznie – kilka razy więcej, niż połączenie z Polską. Oba projekty – interkonektor z Polską i Eastring wzajemnie się uzupełniają – zauważył przy okazji minister Żiga.
Słowacy podkreślają, że rura do Polski da im dostęp do terminala LNG i Baltic Pipe, a Eastring powinien stać się podstawą dywersyfikacji dostaw gazu w Europie Południowo-wschodniej. Przy czym Eustream nie wskazał, co miałoby Eastringiem płynąć, zastrzegając, że dostęp do rury, zgodnie z unijną zasadą TPA ma być równy dla wszystkich zainteresowanych. Prezes słowackiego operatora nie wykluczył, że może to być także gaz rosyjski. I podkreślił, że budowę uzasadnia chociażby różnica w cenach między hubami zachodnioeuropejskimi a południowo- wschodnią częścią UE. – Zachodnia cena hubowa plus transport będzie atrakcyjną ofertą w regionie – ocenia Eustream.
Czytaj także Czy budujemy sobie gazowe zombie grids?
Na razie słowacki operator i rząd mają odmienną wizję finansowania Eastringu. Władze wskazują raczej na dofinansowanie z UE i środki własne operatorów – swojego oraz węgierskiego FGSZ, rumuńskiego Transgazu i Bulgartransgazu. Z kolei Eustream ocenia, że najkorzystniej byłoby znaleźć odbiorców, którzy podpiszą długoterminowe kontrakty. Tak czy inaczej, Eastring sprawia, że korytarz Północ-Południe, zamiast biec do Krk w Chorwacji, zaczyna nabierać znacznie grubszego kalibru.