Polska importuje energię z Norwegii i Rosji, chociaż z żadnym z tych krajów nie ma połączenia energetycznego. Tak powstaje europejski rynek energii.
W środę, 10 lutego, Szwedzi i Litwini z powodzeniem przeprowadzili pierwszy test długiego na 400 km podmorskiego kabla, który połączył te dwa kraje.
Dzięki nowemu połączeniu najbardziej zyskają odbiorcy na Litwie i Łotwie, w dwóch krajach, które do tej pory miały jedne z najwyższych cen hurtowych prądu w Europie (zwłaszcza w godzinach szczytowego zapotrzebowania). Dostęp do taniej energii z elektrowni wodnych i atomowych w Szwecji jest istotny zwłaszcza dla Litwy, która zdecydowaną większość energii importuje od kiedy zamknęła przestarzałą elektrownię atomową.
{norelated}Testy z 10 lutego pokazały jednak, że na nowym kablu zyskają też odbiorcy w innych krajach. Uruchomienie przesyłu ze Szwecji na Litwę z mocą 700 MW sprawiło, że odwrócił się kierunek przepływu energii na połączeniu Litwy z Polską. Z eksportera energii na Litwę, Polska stała się importerem prądu z tego kraju i to z całą udostępnianą przez operatora mocą 488 MW.
Co ciekawe, energia do Polski popłynęła nie tyle z Litwy, co z Norwegii, Szwecji i Rosji – co pokazuje mapa przepływów energii w Europie przed i po uruchomienia kabla. Nie chodzi tu oczywiście dokładnie o te elektrony, które powstały w norweskiej hydroelektrowni, ale o lokalizację elektrowni, które zwiększyły swoją produkcję, aby więcej energii popłynęło przez Szwecję i Litwę do Polski.
Zmiana przepływów była spodziewana przez część ekspertów. Pisaliśmy o tym także na portalu WysokieNapiecie.pl. Analitycy spodziewają się, że po wejściu do użytkowania kabla Szwecja-Litwa (NordBalt) na stałe, Polska stanie się jeszcze większym importerem energii ze Skandynawii, niż obecnie. Część energii będzie do nas płynąć także z Rosji, Łotwy i Estonii.
W 2015 roku import energii ze Szwecji bezpośrednim połączeniem Polska-Szwecji wyniósł 3,5 TWh (wyeksportowaliśmy zaledwie 0,02 TWh). Nowe połączenie może zwiększyć tę ilość do ponad 5 TWh (3% krajowego zużycia).
Połączenie zwiększy bezpieczeństwo dostaw energii do polskich odbiorców, zwłaszcza na Podlasiu, które przed budową mostu z Litwą było zasilane tylko jedną linią o napięciu 220 kV. Jej uszkodzenie oznaczało wyłączenia odbiorców w tym regionie. Teraz prąd na Podlasie i Mazury płynie nowoczesną, dwutorową linią o napięciu 400 kV i to z dwóch stron.
Sytuację odczują natomiast krajowi wytwórcy energii, bo import blisko 500 MW oznacza ograniczenie zapotrzebowania na energię z czterech najstarszych i najdroższych bloków węglowych klasy 120 MW w polskich elektrowniach. Na początek straci najprawdopodobniej Elektrownia Ostrołęka, która produkowała do tej pory drogą energię w starych blokach węglowych głównie na polecenie operatora systemu przesyłowego. Była niezbędna, aby utrzymać odpowiedni poziom napięcia w sieci na północnym-wschodzie Polski. Teraz będzie ją zapewniać także dodatkowa moc dostępna na połączeniu z Litwą.