Pod koniec stycznia do Brukseli trafi nowa notyfikacja pomocy publicznej dla górnictwa. Razem z nią plan finansowy Kompanii Węglowej. Ale sygnały, które płyną z Brukseli powinny chyba lekko zaniepokoić polskich urzędników.
Według naszych informacji spotkanie delegacji naszego rządu z przedstawicielami Dyrekcji ds. Konkurencji KE planowane jest na 2 lutego.
Przypomnijmy, że poprzedni, złożony w kwietniu 2015 r. wniosek o zatwierdzenie pomocy publicznej dla zamykanych kopalń musiał zostać wycofany. Powodem była zmiana koncepcji w sprawie kopalni „Brzeszcze”, która trafiła z Kompanii Węglowej do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, gdzie powinna być wygaszona. Potem jednak została kupiona przez Tauron za 1 zł, ale warunkiem był zwrot pomocy publicznej. Brzeszcze będąc w SRK dostały ponad 90 mln zł tej pomocy. Ma zostać zwrócona w marcu.
„Brzeszcze” to bardzo śliski temat. Formalnie pomoc publiczna może być przeznaczona wyłącznie na wygaszania kopalń. Tutaj mamy sytuację, której jeszcze nikt w UE nie ćwiczył – kopalnia przeznaczona do zamknięcia dostała pomoc publiczną, a następnie została „uratowana”. Z ekonomicznego punktu widzenia nie ma to wielkiego sensu, ale politycznie to najważniejsza kopalnia w Polsce – w końcu z Brzeszcz jest premier Beata Szydło.
– Co z sytuacją, w której kopalnia dostaje pomoc, ale zwraca ją zanim notyfikacja pomocy zostanie zatwierdzona? – zapytaliśmy pewną ważną osobę w Brukseli, związaną z instytucjami europejskimi.
– Komisja będzie oceniać każdą specyficzną sytuację. Ale generalnie taka pomoc co do zasady nie jest zgodna z duchem Decyzji nr 787, która pozwala tylko na pomoc związaną z zamknięciem tj. na pokrycie strat do chwili zamknięcia (najpóźniej do 2018 r. ) oraz na pomoc na pokrycie kosztów nadzwyczajnych związanych z zamknięciem, takich jak koszty przekwalifikowania górników czy innych kosztów społecznych – tłumaczy nasz rozmówca.
– Ale zdajecie sobie sprawę, że taka sytuacja ma miejsce w przypadku kopalni „Brzeszcze”. A czy polski rząd zdaje sobie sprawę z waszej interpretacji? – drążyliśmy.
– Nie sądzę żebym mógł powiedzieć coś więcej – skwitował nasz informator.
Mimo mało konkretnych uwag o „duchu” Decyzji 787 nasz rozmówca nie reprezentował wyłącznie swojego widzimisię. 18 stycznia w odpowiedzi na interpelację czeskiego europosła Pavla Telicki, komisarz ds konkurencji Margrethe Vestager (na zdjęciu) napisała, że pomoc publiczna może być przeznaczona tylko dla kopalń zamykanych.
Jak już pisaliśmy, polscy urzędnicy rozmawiali z KE o Brzeszczach jeszcze przed wyborami. – Usłyszeliśmy, że nie będzie żadnych problemów, jeśli pomoc zostanie zwrócona. Na razie nie widzimy żadnych sygnałów aby nastawienie Komisji miało się zmienić – powiedziała nam osoba z kręgów rządowych.
Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że niecała kopalnia „Brzeszcze” została kupiona przez Tauron. Część – ruch „Jawiszowice” został w SRK i będzie zamknięty. Komisja będzie musiała więc wyodrębnić dopłaty, które poszły do zamykanych części.
Jak się dowiedzieliśmy, w nowym wniosku notyfikacyjnym w ogóle nie będzie mowy o „Brzeszczach”. Rząd uznaje, że skoro pomoc zostaje zwrócona, to sprawy nie ma. Pozostałe kopalnie, w tym „Makoszowy” mają zostać zamknięte do końca roku.
Plan finansowy Kompanii Węglowej formalnie nie jest związany z notyfikacją pomocy publicznej dla zamykanych jednostek. Polski rząd będzie twierdził, że powstanie Polskiej Grupy Górniczej (tak chyba będzie się nazywać nowa spółka) jest inwestycją przeprowadzoną całkowicie na warunkach rynkowych.
Ale Bruksela chce zobaczyć obie plany razem, zapewne po to by zobaczyć na ile są realistyczne, ocenić wpływ na rynek węgla. Bardzo wiele zależy od interpretacji. Pytanie czy obecna sytuacja polityczna wpłynie wpłynie na tę interpretację.
Występując w Parlamencie Europejskim premier Beata Szydło apelowała o pomoc dla polskiego górnictwa. Bez wątpienia odrzucenie planu, który zostanie wysłany do Brukseli byłoby olbrzymią prestiżową porażką rządu.
Byłoby także niezręczne dla Komisji – łatwo naraziłaby się na oskarżenia, że zrobiła to z powodów politycznych, by „dopiec” polskiemu rządowi tam gdzie najbardziej zaboli.
Sytuacja jest zawikłana gorzej niż scenariusz brazylijskiego serialu. I happy end znacznie mniej pewny.