Wraz ze zbliżaniem się 2016 roku, do lamusa odchodzą prognozy przewidujące poważniejsze odbicie cen ropy. Umiarkowany popyt, nadprodukcja i ciągle rosnące rezerwy nie dają perspektyw na wyższe ceny. A to oznacza również pogłębienie niskich cen, które nadal indeksowane są do ropy w wielu kontraktach. Również w kontrakcie katarskim PGNiG.
Zdaniem wielu analityków, utrzymanie się niskich cen przesądziła ostatnia decyzja OPEC, które nie zdołało ograniczyć wydobycia. Co więcej,członkowie kartelu od dawna przekraczają wyznaczone w ramach OPEC limity. Ropa Brent zbliża się już do 40 dolarów za baryłkę, i – poza incydentem z 2009 r. – tak tania nie była od 10 lat. Za oceanem ropa WTI spadła poniżej 38 dol.
Nie przewidujemy odbicia w 2016 r., ponieważ zdolności produkcyjne będą większe niż popyt – stwierdził prezes francuskiego koncernu Total,Patric Pouyanne, komentując decyzję OPEC. Jeszcze bardziej radykalną wizję przedstawił natomiast w swojej analizie bank inwestycyjny Goldman Sachs. Według niego, w przyszłym roku cena ropy powinna pozostać w okolicy 40 dolarów za baryłkę, choć jeszcze kilka miesięcy temu prognozy zgodnie mówiły o okolicy 60 dol. Bank nie wykluczył jednak, że jego prognoza może być „przestrzelona” nawet o 100 proc., co oznaczałoby spadek cen ropy do poziomu 20 dol.
Według Goldman Sachs, rezerwy ropy rosną tak szybko, że wbrew wcześniejszym ocenom, możliwości magazynowania ropy zostaną wyczerpane zanim nastąpi wzrost popytu. W tej sytuacji poziom cen, przy których producenci wychodzą „na czysto” przestanie mieć większe znaczenie. Ważniejsze będą ceny, przy których firmy naftowe – nawet ze stratami – są w ogóle w stanie eksploatować złoża i wydobywać ropę. Zdaniem Goldman Sachs, koszty te przekładają się na rynkową cenę rzędu 20 dol. za baryłkę.
Ponieważ znacząca część kontraktów gazowych na świecie ciągle jest w jakiś sposób indeksowana do ropy, niski poziom jej cen przełoży się na ceny gazu.Późną wiosną przyszłego roku terminal LNG w Świnoujściu ma już normalnie funkcjonować i zaczną do niego docierać transporty skroplonego gazu, najpierw z kontraktu katarskiego PGNiG. Cena oczywiście objęta jest tajemnicą, choć wiadomo, że jest indeksowana do ropy.
Co z kolei oznacza, że nie będzie całkowicie oderwana od rynkowych realiów. Według mniej lub bardziej nieoficjalnych pogłosek, przy cenie ropy rzędu 70 dol. w momencie podpisywania kontraktu w 2009 r., cena gazu miała wynosić ok. 370 dol. za 1000 m sześc. Choć korelacja jest określona w tajnej formule, to w czasach gdy baryłka kosztowała grubo ponad 100 dol. opinie o bardzo drogim LNG z Kataru miały swoje uzasadnienie. Na pewno jednak, gdy ropa staniała do 40 dol. różnica w dół w cenie katarskiego gazu powinna być znacząca.
Dla rynku gazu początek 2016 r. będzie dość doniosły, ponieważ w USA uruchomiony ma zostać pierwszy z terminali skraplających i z Zatoki Meksykańskiej ruszą w świat pierwsze statki z amerykańskim LNG na eksport. Jednym z warunków opłacalności jest pozyskanie odpowiednio taniego gazu. Na razie warunki pozostają sprzyjające, na Henry Hub ceny są niskie. Co więcej, z wyliczeń amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej jasno wynika, że szanse na ich podwyżkę spadają.