Dokładnie 11 grudnia do nabrzeża terminala LNG w Świnoujściu zacumuje katarski gazowiec wiozący około 205 tys. m sześc. skroplonego gazu do pierwszego napełnienia instalacji. W czerwcu 2016 r. gazoport ma już być normalnie eksploatowany. I co dalej?
Dokładnie 11 grudnia do nabrzeża terminala LNG w Świnoujściu zacumuje katarski gazowiec wiozący około 205 tys. m sześc. skroplonego gazu do pierwszego napełnienia instalacji. W czerwcu 2016 r. gazoport ma już być normalnie eksploatowany. I co dalej?
A dostawami ten obszar Europy poważnie zainteresowane są firmy z USA i Kanady. Co prawda, Wyzwaniem jest teraz przekonanie dostawców zza oceanu, że polski terminal i system gazociągów są najbardziej efektywną drogą dostarczenia towaru do odbiorcy. Poważnym argumentem jest fakt, że dłuższy o dwa dni rejs gazowca do Świnoujścia to mniejsze koszty, niż przesłanie gazu z któregoś z zachodnioeuropejskich terminali rurami. Oczywiście pod warunkiem zaoferowania konkurencyjnych stawek za regazyfikację LNG. Realna perspektywa przesyłania gazu z terminala nie tylko na wewnętrzny rynek polski ale również do państw regionu to 2 lata – ocenia Chadam.
Na razie instalacja w Świnoujściu nie ma możliwości przetłoczenia skroplonego gazu ze zbiorników na statek. Odpowiednią instalację trzeba by dopiero wybudować, przy czym powstałaby ona w innymi miejscu gazoportu niż punkt odbioru LNG z olbrzymich metanowców, tak aby statki nie przeszkadzały sobie wzajemnie.
Odpowiedź na pytanie, czy taki biznes może się opłacać miało dać studium wykonalności, jakie Polskie LNG zamówiło. Jak udało się nam dowiedzieć, analiza ta generalnie wykazuje, że przy spełnieniu pewnych warunków, rozbudowa terminala o trzeci zbiornik, powiększenie zdolności regazyfiakcji oraz świadczenie usług bunkrowania statków i redystrybucji LNG będą miały uzasadnienie ekonomiczne. Zaistnienie tych warunków określa się jako bardzo prawdopodobne. Choć zawsze są jakieś ryzyka. Na przykład armatorzy deklarują, że chętnie napędzali by statki LNG, ale nie mają gdzie go bunkrować. Nie ma jednak przecież pewności, czy gdyby w Świnoujściu można by zabunkrować paliwo, to rzeczywiście przestawili by się na korzystanie z LNG i zaopatrywali się w terminalu.
W każdym razie w pierwszym kwartale przyszłego roku Polskie LNG może już podjąć decyzję, czy rozpisać przetarg na zaprojektowanie rozbudowy terminala o trzeci zbiornik oraz instalacje do bunkrowania statków i przeładunku LNG na małe transportowce. Termin uruchomienia wygląda na odległy (rozbudowa jest bowiem projektem bardzo skomplikowanym – gdyż byłaby realizowana równolegle do komercyjnej eksploatacji terminalu), mówi się o 2020-2021 roku, ale wszystko wskazuje na to, że do tego czasu polski terminal będzie miał rejonie dość uprzywilejowaną pozycję jedynej instalacji, oferującej skroplony gaz w dużych ilościach.