Sejm w ekspresowym tempie uchwalił ustawę powołującą ministra energetyki. Prawdopodobnie Henryk Baranowski i Grzegorz Tobiszowski zostaną wiceministrami odpowiedzialnymi za energetykę i górnictwo.
W poniedziałek 16 XI miało się odbyć pierwsze czytanie ustawy o działach administracji rządowej powołującej nowych ministrów, w tym tego najważniejszego dla naszych Czytelników. Niespodziewanie marszałek Sejmu Marek Kuchciński zarządził od razu trzy czytania i przy protestach PO i Nowoczesnej.pl ustawa została uchwalona. Teraz musi przejść przez Senat i prezydenta aby weszła w życie.
Przenosi ona kompetencje regulacyjne jak również nadzór nad spółkami energetycznymi oraz węglowymi do ministra energetyki. Żeby uniknąć konfliktu z unijnym III Pakietem Energetycznym, powołany zostanie pełnomocnik rządu do nadzoru nad operatorami przesyłowymi gazu i prądu. Kto nim będzie, na razie nie wiadomo.
WysokieNapiecie.pl poznało za to nazwiska prawdopodobnych wiceministrów odpowiedzialnych za górnictwo i energetykę. Tym pierwszym będzie Grzegorz Tobiszowski, poseł PiS ze Śląska. Jego poglądy przedstawiliśmy z grubsza tutaj.
Z kolei za energetykę będzie odpowiadał Henryk Baranowski. To człowiek słabo rozpoznawalny wśród opinii publicznej, za to świetnie znany branży. Był wiceprezesem tworzonej przez pierwszy rząd PiS Polskiej Grupy Energetycznej w latach 2006-2007 i współpracował zarówno z Krzysztofem Tchórzewskim jak i Dawidem Jackiewiczem. Potem pracował w Instytucie Sobieskiego, zielonogórskiej firmie Eko-Energetyka, a obecnie jest dyrektorem we francuskim Alstom Power, który buduje u nas m.in. elektrownię Opole.
Na tle innych polityków PiS pomstujących na politykę klimatyczno-energetyczną UE Baranowski jest dość umiarkowany. W dostępnej w Internecie prezentacji Baranowskiego na wiosennym Kongresie PiS w Katowicach możemy wyczytać m.in, że „z ogólnym sformułowaniem celów Komisji Europejskiej można a nawet należy się zgodzić”. Baranowski zwracał jednak bardzo mocno uwagę, że koszty jakie polska gospodarka z tego tytułu ponosi powinny być adekwatne do poziomu innych krajów UE lub skompensowane ze środków unijnych. Muszą być również wzięte pod uwagę koszty społeczne i polityczne transformacji.
„Równocześnie należy postrzegać transformację europejskiej elektroenergetyki jako szansę dla Polski na przekształcenie krajowych zasobów wytwórczych w nowoczesne źródła, oparte na czystych technologiach wytwarzania, w tym np. technologii węglowej. Wykorzystanie tej szansy jest o tyle istotne, że Polska i tak stoi przed koniecznością odtworzenia dużej części źródeł wytwórczych, co stanowić będzie istotne wyzwanie finansowe dla kraju. Uzyskanie zewnętrznego wsparcia na ten cel złagodziłoby skutki dla krajowych odbiorców”.
Typowany po wyborach niemal jako pewniak na ministra energetyki ostatecznie wylądował na fotelu szefa sejmowej komisji ds. UE. Wg naszych informacji zaszkodziło mu wewnątrzpartyjne wystąpienie, na którym nie wykluczył konieczności zamykania kopalń, co nie spodobało się wierchuszce partii. Sam Naimski nie chciał nam skomentować swej nowej roli.
PiS zlikwidował komisję sejmową ds. energetyki i surowców i połączył ją z komisją skarbu. Szefem nowej Komisji Energetyki i Skarbu będzie znany poseł tej partii Marek Suski. Niestety, brak mu doświadczenia w energetyce.
Interesujący będzie tymczasowy podział kompetencji między ministrem skarbu Dawidem Jackiewiczem a Krzysztofem Tchórzewskim, szefem resortu energetyki oraz między wiceministrami. Tobiszowski ma nadzorować górnictwo, Baranowski energetykę, ale w resorcie skarbu zostaje też na razie Wojciech Kowalczyk.
Dopóki ustawa o działach nie wejdzie w życie, nadzór będzie w resorcie skarbu i obaj będą musieli wszystko uzgadniać ze sobą. Potem Tchórzewski musi zorganizować swoje nowe poletko, co też zajmie trochę czasu. Pytanie czy nie lepiej byłoby zostawić nadzór w skarbie, dopóki rząd nie upora się z najpilniejszym zadaniem czyli ratowaniem Kompanii Węglowej.