Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Technologia
  4. >
  5. Za czym stoi kilkuletnia kolejka? Po turbiny gazowe

Za czym stoi kilkuletnia kolejka? Po turbiny gazowe

Zagraniczna prasówka energetyczna: GE rośnie na gazowym boomie; Całkowita elektryfikacja niesie ze sobą wiele zagrożeń; Wojna celna może zaszkodzić amerykańskiemu LNG; Trump nie pozbawił branży OZE optymizmu.
Turbina gazowa. Fot. GE Vernova
Turbina gazowa. Fot. GE Vernova

GE rośnie na gazowym boomie

Prognozowany wzrost zapotrzebowania na energię, napędzany m.in. przez rozwój sztucznej inteligencji, doprowadził do dużego wzrostu zamówień oraz wyceny giełdowej GE Vernova. Choć perspektywy amerykańskiego producenta turbin gazowych wyglądają optymistycznie, to nie są pozbawione ryzyka – analizuje „Financial Times”.

Dziennik odnosi się do wyników, które spółka notuje po roku od reorganizacji zmagającego się z wieloma trudnościami koncernu General Electric. W jej wyniku doszło do podziału GE na trzy odrębne grupy, wyspecjalizowane kolejno w produkcji urządzeń dla ochrony zdrowia, lotnictwa oraz energetyki. Tym ostatnim segmentem rynku, a dokładnie urządzeniami dla energetyki konwencjonalnej, wiatrowej oraz sieci elektroenergetycznych, zajmuje się właśnie GE Vernova.

Pośród tych obszarów rynku to właśnie energetyka gazowa jest głównym motorem wzrostów grupy, gdyż popyt na duże turbiny gazowe jest wysoki, a globalnych dostawców takich urządzeń jest tylko kilku. W ostatnich latach zapotrzebowanie na budowę elastycznych elektrowni gazowych napędzał przede wszystkim rozwój zależnych od pogody źródeł odnawialnych oraz potrzeba zastąpienia wyłączanych elektrowni węglowych.

Natomiast od ubiegłego roku, zwłaszcza w USA, do tych czynników dołączył też rozwój sztucznej inteligencji, co przekłada się na masową budowę energochłonnych centrów danych, które potrzebują stabilnych dostaw energii. To wszystko powoduje wzrost zapotrzebowania na energię, a tym samym potrzebę budowy nowych elektrowni gazowych.

Korzysta na tym GE Vernova, której giełdowe notowania w styczniu 2025 r. osiągnęły rekordowy poziom blisko 440 dolarów za akcję – trzykrotnie wyższy niż w momencie usamodzielnienia w kwietniu 2024 r.

„Financial Times” podkreśla jednak, że aktualnie kurs spółki jest już o jedną czwartą niższy. Wpływ na to miało przede wszystkim schłodzenie entuzjazmu inwestorów giełdowych, które nastąpiło po opublikowaniu pod koniec stycznia modelu sztucznej inteligencji przez chińską firmę DeepSeek. Według zapewnień twórców model ten – mimo swej wysokiej efektywności – ma być znacznie mniej kapitałochłonny i energochłonny, co oznacza mniejsze inwestycje w infrastrukturę cyfrową i energetyczną.

Dlatego według niektórych analityków dotychczasowe prognozy związane z szybkim, sięgającym kilkanaście procent do końca tej dekady wzrostem zapotrzebowania na energię w USA mogą być zbyt optymistyczne. Ponadto dodatkowym czynnikiem ryzyka jest chaotyczna polityka handlowa Donalda Trumpa, która może przełożyć się na perturbacje związane z łańcuchami dostaw oraz osłabieniem wzrostu gospodarczego.

Do tego dochodzi negatywne podejście Trumpa do OZE, co już odbija się na wiatrowym biznesie GE Vernova. Co do energetyki gazowej grupa zachowuje jednak optymizm, co przekłada się m.in. na plan zainwestowania 600 mln dolarów w moce produkcyjne dotyczące produkcji turbin gazowych.

Zarząd wskazuje, że zamówienia związane z energetyką gazową w 2024 r. uległy podwojeniu, a zdolności produkcyjne grupy w tym obszarze są już w pełni zarezerwowane do 2028 r. W pierwszym kwartale do portfela trafiły zlecenia na turbiny o łącznej mocy 7 GW, a łącznie znajdują się w nim zamówienia na blisko 30 GW. GE Vernova ma już prowadzić rozmowy dotyczące kontraktów nawet na 2030 r.

Zobacz również: Są parametry aukcji dla elektrowni gazowych. Baterie tym razem bez szans?

Całkowita elektryfikacja niesie ze sobą wiele zagrożeń

Całkowita elektryfikacja i eliminacja z gospodarek paliw kopalnych niesie ze sobą wiele zagrożeń i dostrzeganie tego faktu nie oznacza negowania zmian klimatycznych, a tylko świadczy o realnej ocenie rzeczywistości – stwierdza Javier Blas, publicysta Bloomberga.

Blas podkreśla przy tym, że elektryfikacji towarzyszy rosnący udział źródeł OZE w produkcji energii, których dyspozycyjność jest zależna od warunków atmosferycznych. To natomiast stanowi zagrożenie dla stabilnych dostaw energii, na którą zapotrzebowanie rośnie wraz z elektryfikacją m.in. transportu, ogrzewnictwa i chłodnictwa, czy rozwojem sztucznej inteligencji.

Dlatego przy tak dynamicznych zmianach związanych z transformacją kwestia bezpieczeństwa energetycznego staje się ważniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Wskazuje na to m.in. MAE, która – jak przypomina Blas – powstała w reakcji na kryzys naftowy w latach 70. ubiegłego wieku.

Publicysta Bloomberga zwraca uwagę, że w odpowiednim reagowaniu na obecną sytuację nie pomaga to, że istnieją dwa obozy, które stoją po dwóch przeciwstawnych stronach barykady. Pierwszy obóz stanowią zieloni aktywiści, którzy forsują całkowitą elektryfikację i chcą końca ery paliw kopalnych. Z kolei po drugiej stronie są klimatyczni denialiści, którzy odrzucają zielone technologie i gloryfikują ropę, gaz i węgiel.

Tymczasem – jak wskazuje Blas – to nie w tych skrajnościach, a pośrodku leży realna ocena sytuacji, którą przede wszystkim powinny kierować się rządy. Tak, aby transformacja była przeprowadzana nie tylko z troską o klimat, ale też dbałością o bezpieczeństwo energetyczne. Dlatego decydenci, według Javiera Blasa, powinny mieć na uwadze pięć zagrożeń związanych z elektryfikacją.

Po pierwsze, jeśli postępuje ona zbyt szybko, to gwałtowny wzrost zapotrzebowania na energię może skutkować tym, że popyt ten wcale nie zostanie pokryty energią odnawialną. Jej generacja jest bowiem zależna od pogody, a zdolności magazynowania energii są ograniczone. Większy popyt na energię będzie więc wymagał uruchamiania nowych elektrowni na paliwa kopalne.

Drugim ryzykiem jest kwestia dopasowania popytu do podaży, która wynika z dyspozycyjności OZE i elektrowni konwencjonalnych. Te drugie wciąż mają dużą przewagę nad energetyką wiatrową i słoneczną. Ten problem nie ulegnie zmniejszeniu, nim magazynowanie energii nie upowszechni się na masową skalę.

Po trzecie, jeśli elektryfikacja ma być prowadzona w zrównoważony sposób dzięki rozwojowi OZE, to są potrzebne ogromne inwestycje w sieci elektroenergetyczne. Te natomiast stanowią duże wyzwanie inżynieryjne, finansowe i społeczne, gdyż mało kto, chce mieć potężne słupy w swoim sąsiedztwie.

Czwarte ryzyko, jak przekonuje Blas, to podatność systemów elektroenergetycznych na ataki. Jak dodaje, rynki węgla, gazu i ropy mają wiele buforów i zapasów, które mogą łagodzić zawirowania. W przypadku energii elektrycznej np. cyberatak o regionalnym zasięgu może doprowadzić do blackoutu na dużym obszarze.

Piąte ryzyko wiąże z się ze zmiennością cen. Choć ceny paliw podlegają wahaniom, to jednak nie tak gwałtownym jak w przypadku notowań energii elektrycznej, gdzie rozpiętość cen rośnie wraz z mocą źródeł OZE – od bardzo wysokich w czasie tzw. dunkelflaute, po ujemne w słoneczne i wietrzne dni. Coraz większa liczba godzin z cenami ujemnymi utrudnia też planowanie nowych inwestycji w energetyce.

Zobacz także: Rośnie nowa kolejka po przyłącza do sieci. Liczona w gigawatach

Wojna celna może zaszkodzić amerykańskiemu LNG

Donald Trump chce, aby świat kupował coraz więcej amerykańskiego gazu, ale prowadzona przez niego wojna celna temu nie służy. Jej efektem jest bowiem inflacja, osłabienie globalnej gospodarki czy utrata tak dużych klientów jak Chiny – podkreśla „The Economist”.

Tygodnik przypomina, że w zamyśle administracji prezydenta Trumpa obecna polityka celna pomoże USA zmniejszyć deficyt handlowy w obrocie towarami. Jednocześnie jako sposób na złagodzenie lub niewprowadzanie ceł wobec poszczególnych krajów lub bloków politycznych, takich jak Unia Europejska, jest zwiększenie przez nie zakupów amerykańskiego gazu.

W ostatnich latach – dzięki wydobyciu gazu łupkowego – USA stały się największym eksporterem LNG i wciąż mają duży potencjał do dalszej ekspansji. Zależy na tym również samemu Trumpowi, który jest zwolennikiem rozwoju gospodarki w oparciu o paliwa kopalnego. Dlatego jedną z jego pierwszych decyzji było też zniesienie zaostrzonych przez Joe Bidena przepisów środowiskowych dla branży gazowej.

Teoretycznie, jak wskazuje „The Economist”, plany Waszyngtonu związane z ekspansją amerykańskiego LNG mają zasadne podstawy. Komisja Europejska podtrzymuje bowiem plany związane z całkowitą rezygnacją z rosyjskiego surowca, który mają zastąpić przede wszystkim dostawy z USA. Zainteresowanie zwiększeniem zakupów okazują też kraje azjatyckie, m.in. Japonia czy Indie.

Jednak od deklaracji do realizacji zapowiedzi droga może być utrudniona. Niezależnie od polityki potrzebna jest przede wszystkim odpowiednia infrastruktura – zwłaszcza terminale eksportowe w USA. W ostatnich latach inwestycje te zmagały się z dużym wzrostem kosztów, na co wpływ miała inflacja związana z pandemicznymi i wojennymi zawirowaniami w globalnych łańcuchach dostaw. Teraz to ryzyko inflacyjne rośnie wraz z wojną celną, która dotyczy też kluczowych materiałów, m.in. stali.

Cła mają również wpływ na koniunkturę w światowej gospodarce, a to naturalnie przekłada się także na zapotrzebowanie na paliwa – także w notujących szybki wzrost krajach Azji. Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE) prognozuje, że w 2025 r. azjatycki popyt na gaz wzrośnie o 2 proc. wobec 5,5 proc. rok wcześniej.

Jednocześnie Chiny, przeciwko którym USA wymierzyły najcięższe działa w wojnie celnej, w ostatnim czasie wstrzymały import amerykańskiego LNG, a nowe umowy zawierają z dostawcami z krajów arabskich. W efekcie dotychczasowe działania administracji Donalda Trumpa raczej nie przybliżają USA do dynamicznego wzrostu eksportu gazu.

Zobacz także: Magazyny gazu w Europie prawie puste. Traderzy i rządy grają w grę „kto pierwszy mrugnie”

Trump nie pozbawił branży OZE optymizmu

Sektor energetyki odnawialnej – zarówno w Ameryce Północnej, jak i Południowej – zachowuje optymizm co do swoich perspektyw mimo negatywnego podejścia Donalda Trumpa wobec OZE i polityki klimatycznej – pisze „Financial Times”.

Dziennik podkreśla, że w ciągu ostatniej dekady w USA moc zainstalowana energetyki wiatrowej i fotowoltaicznej zwiększyła się trzykrotnie. Dzięki temu OZE stały się najszybciej rosnącym źródłem energii. Sprzyjały temu zarówno korzystne regulacje, jak i spadek cen technologii, zwłaszcza fotowoltaiki.

Analitycy, na których powołuje się „Financial Times”, wskazują, że mimo zmian w amerykańskiej polityce branży OZE nie czeka zapaść.

W samych USA – nawet przy mniejszych niż dotychczas preferencjach – popyt na inwestycje będzie podtrzymywało rosnące zapotrzebowanie na energię, a także atrakcyjność cenowa produkcji energii ze źródeł odnawialnych. Ponadto sektor ma swego rodzaju poduszkę przed gwałtownym spowolnieniem w postaci fali dużych inwestycji, których realizację rozpoczęto jeszcze przed objęciem władzy przez Donalda Trumpa.

Poza granicami USA polityka innych krajów nie powinna mieć większego wpływu na sektor OZE lub powinna wspierać jego dalszy rozwój. Przykładowo w Kolumbii na urządzenia i usługi związane z energetyką odnawialną obowiązuje zwolnienie z podatku VAT.

W słonecznej Ameryce Środkowej i Południowej rośnie moc fotowoltaiki, a jej znaczenie jest szczególnie istotne na terenach o słabiej rozwiniętej infrastrukturze sieciowej. W takich regionach jak Karaiby pozwala to znacząco poprawić dostęp do energii elektrycznej.

Zainteresowanie inwestycjami w OZE nie słabnie również w krajach posiadających duże zasoby paliw kopalnych, takich jak Meksyk, Kanada, Argentyna i Brazylia. Według niedawnego sondażu, przeprowadzonego wśród przedsiębiorców w USA i Meksyku, około 70 proc. ankietowanych opowiedziało się za priorytetowym traktowaniem inwestycji w OZE kosztem paliw kopalnych.

W artykule „Financial Times” wzmiankuje również o dobrej sytuacji branży w innych częściach świata – w tym Europie, gdzie wśród dziennik dostrzegł również polski wątek. Chodzi o firmę Menlo Electric, dystrybutora paneli fotowoltaicznych, który został przez redakcję sklasyfikowany na pierwszym miejscu w niedawnym rankingu najszybciej rozwijających się firm w Europie w 2024 r.

Zobacz też: Strefy OZE budzą zastrzeżenia energetyków i przemysłu

Fotowoltaikę wspiera:
Partner działu Klimat:
Zielone technologie rozwijają:
Technologie wspiera:
Ustawa wiatrakowa w podkomisji, przesunięcie taryf już u prezydenta; Europosłowie za poluzowaniem zasad magazynowania gazu; Orlen próbuje podratować Ukrainę gazem; Czeski czempion podobno chce się pozbyć atomowego projektu.
Oze wiatrak
Niedawno odnotowaliśmy najniższą cenę prądu w polskiej historii – minus 0,5 tys. zł/MWh. Powszechnie uważa się, że w takie dni odbiorcom dopłacają elektrownie węglowe. Nic bardziej mylnego, przekonuje Enea. Jej elektrownie węglowe zarobiły na spadkach cen 1,5 mld zł. Z kolei my, w mieszkaniu-laboratorium WNLAB, za pobór 21 kWh zarobiliśmy 7 zł. Kto zatem dopłacił nam do rachunki i dlaczego?
ceny rekord ujemnych 13 04 2025
Od ponad 6 miesięcy korzystamy w naszym mieszkaniu-laboratorium #WNLAB z taryfy dynamicznej, czyli kupujemy prąd po cenach giełdowych. Nie zawsze było to teoretycznie opłacalne. Czy była to zatem dobra decyzja?
pstryk ceny dynamiczne 6 miesiecy 04 2025 prad wnlab zuzycie 13.04