Spis treści
We wtorek, 8 kwietnia 2025 roku, zapadł precedensowy wyrok ws ustawowego prawa do instalacji ładowarki w garażu podziemnym budynku wielorodzinnego.
Pierwszy w Polsce wyrok ws stacji ładowania samochodów elektrycznych w bloku
Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi – Południe nakazał zarządowi wspólnoty wydanie zgody na montaż ładowarki przez mieszkańca bloku, jasno wskazując, że decyzja powinna zostać podjęta pozytywnie już niemal dwa lata temu.
Zarząd wspólnoty został, wyrokiem sądu, zobowiązany do złożenia oświadczenia woli o treści: „Zarząd Wspólnoty Mieszkaniowej [ ] wyraża zgodę Panu Krzysztofowi [ ] na instalację i eksploatację punktu ładowania samochodu elektrycznego o mocy do 11 kW, na miejscu postojowym nr [ ] do niego należącym, położonym w budynku w Warszawie przy ul. [ ], na poziomie [ ], tj. w lokalu niemieszkalnym objętym księgą wieczystą nr [ ], zgodnie z brzmieniem „Ekspertyzy w sprawie możliwości i sposobu zasilania stacji ładowania samochodów elektrycznych” sporządzonej przez mgr inż. [ ].”
Ponadto wspólnota ma zapłacić mieszkańcowi 1000 zł tytułem zwrotu kosztów procesu, wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od chwili uprawomocnienia się wyroku do dnia zapłaty.

Ustawa o elektromobilności gwarantuje prawo do montażu ładowarki
Prawo do montażu ładowarki przy własnym miejscu postojowym w garażu wielostanowiskowym budynku wielorodzinnego od kilku lat gwarantuje ustawa o elektromobilności. Przepisy wymieniają tylko kilka sytuacji, w których zarządca nieruchomości może tego prawa odmówić. Wbrew przepisom część zarządów wspólnot i spółdzielni wstrzymuje się jednak z decyzjami lub próbuje wprowadzać zakazy wjazdu dla aut z silnikami elektrycznymi. We wspomnianym przypadku zarząd wspólnoty mieszkaniowej próbował kilku różnych metod.
– Sprawa wyglądała tak, jakby zarząd wspólnoty szukał kruczków prawnych, aby zablokować montaż stacji ładowania przy moim miejscu parkingowym – tłumaczył w rozmowie z WysokieNapiecie.pl tuż po ogłoszeniu wczorajszego wyroku Pan Krzysztof z Warszawy. Choć ekspertyza sporządzona na jego zlecenie, zgodnie z wymogami ustawy o elektromobilności, wykazywała brak przeciwwskazań do instalacji stacji ładowania, zarząd konsekwentnie unikał wydania zgody – ani jej nie udzielał, ani nie odmawiał.
Co więcej, zarząd podważał swoją własną kompetencję do wydania decyzji, tłumacząc, że nie zarządza garażem, ponieważ ten ma osobną księgę wieczystą. – W pismach procesowych padały też argumenty związane z bezpieczeństwem czy rzekomymi obawami części mieszkańców, chociaż ekspertyza jasno mówiła, że montaż stacji ładowania jest dopuszczalny – relacjonuje nasz rozmówca. – Innym argumentem, już zupełnie absurdalnym, była próba podważenia, że w ogóle jestem właścicielem mieszkania do którego przynależy miejsce parkingowe, chociaż można to w minutę sprawdzić w elektronicznych księgach wieczystych, co z resztą sąd zrobił.
Dwa lata procesu i 100 stron akt w sprawie podobnej do podłączenia kuchenki
Procedura, która powinna zakończyć się zwykłą formalnością, przerodziła się w wielomiesięczną batalię prawną. – O chęci zamontowania ładowarki poinformowałem zarząd wspólnoty w lutym 2023 roku. Ze względu na blokowanie możliwości montażu, pozew przeciwko wspólnocie złożyłem w lutym 2024 roku – opisuje. W międzyczasie zebrało się ponad 100 stron akt sprawy, zawierających m.in. opinię Ministerstwa Klimatu i Środowiska oraz zgodę operatora systemu dystrybucyjnego na przyłączenie punktu poboru energii.
Sąd wydał wyrok, który nie pozostawia wątpliwości: zarząd naruszył przepisy ustawy o elektromobilności, która dokładnie określa, kiedy można odmówić zgody na montaż stacji ładowania – a przypadek Pana Krzysztofa do takich wyjątków nie należał. Sama bezczynność zarządu wspólnoty także została ostatecznie uznana przez warszawski sąd rejonowy za naruszenie przepisów.
Przez brak zgody zarządów własnej wspólnoty mieszkaniec był zmuszony przez niemal dwa lata korzystać z publicznych ładowarek, co wiązało się z wyższymi kosztami ładowania samochodu elektrycznego. – Zamiast ładować auto taniej i wygodniej na własnym miejscu parkingowym, musiałem robić to drożej na publicznych ładowarkach. Dlatego rozważam teraz złożenie pozwu cywilnego o odszkodowanie za wyższe koszty ładowania auta przeciwko członkom zarządu wspólnoty – tłumaczy rozmówca WysokieNapiecie.pl. Będzie mógł to zrobić po uprawomocnieniu się wyroku. Odpowiedzialność finansową będą mogli w tej sytuacji ponieść członkowie zarządu wspólnoty, a nie sama wspólnota.
Na koniec nasz rozmówca podsumowuje całą sytuację w prostych, ale wymownych słowach: – Długi proces o zwykłą stację ładowania to absurd, bo przecież takie podłączenie domowej ładowarki praktycznie nie różni się od podłączenia płyty indukcyjnej, a we wspólnocie takich podłączonych płyt jest kilkaset.
Ładowarki w garażach wielostanowiskowych stają się standardem
Wyrok może stać się ważnym precedensem dla właścicieli aut elektrycznych, którzy napotykają opór ze strony wspólnot lub spółdzielni, mimo jasnych przepisów. W krajach Europy Zachodniej, Chinach czy USA stacje ładowania samochodów elektrycznych na parkingach wielopoziomowych budynków mieszkalnych i usługowych są już powszechnym obrazem. W Polsce w wielu biurowcach montowanych jest po kilkadziesiąt stacji ładowania. Są już także budynki mieszkalne, gdzie można spotkać od kilku do kilkunastu stacji ładowania w garażach wielostanowiskowych. Pomimo tego część zarządów wspólnot i spółdzielni próbuje sprzeciwić się takim inwestycjom.

Podobnych wyroków w tym i kolejnych latach z pewnością zapadnie więcej. Kolejną sprawę o prawo do montażu stacji ładowania prowadzi Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi – Północ. Sprawa z powództwa Tomasza Wiszniowskiego także toczy się już dwa lata, a kolejna rozprawa została tam wyznaczona na 29 kwietnia. W tym przypadku zarządca nieruchomości zażądał od mieszkańca sfinansowania dodatkowej symulacji wentylacji pożarowej garażu za kwotę – bagatela − 10 tys. zł. Żąda jej pomimo, że w tym przypadku także powstała już ekspertyza dopuszczająca montaż ładowarki. W tym roku miną cztery lata od kiedy Pan Tomasz bezskutecznie stara się zamontować ładowarkę przy swoim miejscu parkingowym.
Warto tu wspomnieć, że domowa stacja ładowania samochodów elektrycznych (typ 2) to nic innego jak gniazdko elektryczne wyposażone w dodatkowe zabezpieczenia, jakich nie uświadczymy w zwykłej „sile”. Bardziej skomplikowanym urządzeniem od niej jest choćby ładowarka do smartfonu czy laptopa, bowiem przetwarza prąd AC na DC. W przypadku auta elektrycznego taka konwersja dokonuje się w ładowarce pokładowej samochodu, a nie stacji ładowania.
Dezinformacja, pożar na Górczewskiej i strażacy o pożarach samochodów
Próby odmów prawa do instalacji stacji ładowania można tłumaczyć emocjonalnymi obawami części zarządów o bezpieczeństwo. Powody tych obaw wyjaśniać mogą z kolei częściowo obserwacje Działu Przeciwdziałania Dezinformacji NASK. − Odnotowaliśmy próby prezentowania pojazdów elektrycznych jako fałszywej ekologicznej alternatywy, a także przypisywania im tendencji do pożarów czy samozapłonów na podstawie pojedynczych przypadków – tłumaczyła w ubiegłorocznej korespondencji z WysokieNapiecie.pl Daria Tomczuk z biura prasowego tego instytutu badawczego. Także ubiegłoroczny raport NATO zwracał uwagę na ogromny wzrost dezinformacji w mediach społecznościowych wokół polityk klimatycznych UE i odchodzenia od paliw kopalnych, jaki nastąpił po pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę.
Efekty dezinformacji widać choćby w częstym przywoływaniu w Polsce dużego pożaru garażu w budynku mieszkalnym przy ul. Górczewskiej w Warszawie, jaki wybuchł w 2020 roku. Tuż po rozpoczęciu akcji gaśniczej w mediach pojawiła się dezinformacja, jakoby przyczyną pożaru miało być auto elektryczne. Pomimo wielokrotnego zdementowania tej plotki przez prokuraturę i Komendę Główną PSP, do dziś niektóre portale utrzymują na swoich stronach artykuły o rzekomym „wybuchu”. W rzeczywistości pożar na Górczewskiej rozprzestrzeniał się między samochodami spalinowymi. Jednym z czynników powodujących jego katastrofalny charakter (temperatura doprowadziła do nadwyrężenia konstrukcji budynku) musiało być rozlewające się po garażu paliwo z kolejnych wraków aut spalinowych.

Tymczasem pól roku temu londyńska straż pożarna opublikowała kolejny Raport strażaków po pożarze garażu z wnioskami miażdżącymi dla aut spalinowych. W pożarze, w którym spłonęło ponad 1300 samochodów, do szybkiego rozprzestrzeniania się ognia istotnie przyczyniło się zjawisko rozlewającego się pożaru paliwa (ang. running fuel fire). Podobny problem zaobserwowano wcześniej także podczas pożaru w Stavanger.
W obu przypadkach pożary, zainicjowane przez samochody spalinowe, w ciągu kilku minut przeniosły się na kolejne auta spalinowe i błyskawicznie ogarnęły całe parkingi wielopoziomowe, czemu sprzyjało rozlewające się paliwo wypływające z topiących się baków aut benzynowych i diesli.
Zobacz także:
Pożary samochodów elektrycznych. Dlaczego wybuchają i jak je gasić
Strażacy o pożarach samochodów elektrycznych
Raport strażaków po pożarze garażu miażdżący dla aut spalinowych