Spis treści
Przyjmowanie wniosków ruszyło wiosną ubiegłego roku i zakończyło się w połowie grudnia. To największy jak dotąd program wspierający zazielenianie ciepłownictwa w oparciu o inne źródła OZE niż biomasa.
Według ostatnich statystyk prowadzonych przez Urząd Regulacji Energetyki, udział OZE w koncesjonowanym ciepłownictwie (systemy powyżej 5 MW) rośnie, ale dosyć powoli.
Zgodnie z ostatnimi dostępnymi danymi URE, które obejmują 2023 r., źródła odnawialne miały w ogólnym miksie energetycznym branży udział wynoszący 14,4 proc. Dla porównania w 2002 r. było to niespełna 3 proc. Za OZE w ciepłownictwie odpowiada przede wszystkim biomasa, a do tego dochodzi biogaz oraz geotermia.
Zgodnie ze zaktualizowaną unijną dyrektywą EED, od 1 stycznia 2028 r. wymóg udziału energii odnawialnej w cieple wprowadzanym do sieci będzie wynosił co najmniej 5 proc., by możliwe było spełnienie kryteriów efektywnego systemu ciepłowniczego.
Dlatego sektor ma coraz mniej czasu, aby zaplanować i wdrożyć inwestycje związane z dekarbonizacją. Nie jest to jednak łatwe zadanie – zarówno od strony technologicznej, jak i przede wszystkim finansowej. Dotyczy to zwłaszcza mniejszych przedsiębiorstw ciepłowniczych, czyli najczęściej komunalnych spółek w małych i średnich miastach.
Szczegółowo o tych kwestiach pisaliśmy na łamach portalu WysokieNapiecie.pl w artykule pt. Jak uwolnić polskie ciepłownictwo od węgla, gazu i CO2?
Ciepłownicy chcą pompować ciepło
Bez publicznego wsparcia trudno więc o sfinansowanie inwestycji w ciepło. Dlatego Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wśród programów wspierających tę branżę przygotował też taki program, który ma pomóc w budowie lub przebudowie źródeł ciepła zasilanych energią ze źródeł odnawialnych.
Zgodnie z zasadami „OZE – źródło ciepła dla ciepłownictwa” może wspierać inwestycje o mocy zainstalowanej co najmniej 2 MWt, które będą oparte o pompy ciepła, kolektory słoneczne lub geotermię. Ponadto elementem instalacji może być przyłącze do sieci ciepłowniczej należącej czy magazyn ciepła.
Do dofinansowania kwalifikują się instalacje, z których co najmniej 70 proc. ciepła użytkowego wytworzonego w jednostce OZE w roku kalendarzowym zostanie wprowadzone do publicznej sieci ciepłowniczej.
Budżet programu, który jest finansowany ze środków Funduszu Modernizacyjnego, ustalono na 2 mld zł. W tej kwocie na dotacje przewidziano 1,43 mld zł, a pozostałe 0,57 mld zł stanowią pożyczki.
Jaki jest odzew ze strony rynku? Z informacji, które otrzymaliśmy od biura prasowego NFOŚGW, wynika, że w naborze złożono wnioski dotyczące 36 inwestycji. Łączna wartość wnioskowanego wsparcia wynosi prawie 2,3 mld zł, z czego ok. 1,5 mld zł przypada na dotacje, a 0,8 mld zł na pożyczki. Dokładną listę przedsięwzięć zamieszczamy w dalszej części artykułu na trzech kolejnych grafikach.
– Obecnie wnioski są na etapie oceny. Bliższe informacje na temat typu inwestycji i technologii będą udzielane po zawarciu umów o dofinansowanie – wskazuje biuro prasowe NFOŚGW.
Patrząc na same tytuły projektów można zauważyć, że przeważają przedsięwzięcia dotyczące pomp ciepła – jest ich około 20. Wśród nich znajdują się inwestycje o największej wartości, za którymi stoją PGE Energia Ciepła i PGNiG Termika, która w połowie tego miesiąca zmieniła nazwę na Orlen Termika.
Jeśli chodzi o PGE EC to wnioskuje ona łącznie 410 mln zł na projekt w Gdańsku oraz prawie 200 mln zł na zadanie w Krakowie. Natomiast ciepłownicza spółka Orlenu chce pozyskać wsparcie dla inwestycji w warszawskich elektrociepłowniach Siekierki (172 mln zł) i Żerań (129 mln zł). Ponadto o duże środki wnioskują też MPEC w Krakowie (175 mln zł) i Veolia w Poznaniu (163 mln zł).
Spore przedsięwzięcia związane z geotermią planują natomiast G-Term Energy w Stargardzie (102 mln zł), Szczecińska Energetyka Cieplna (102 mln zł) i ECO Kutno (99 mln zł). Wśród wnioskodawców znajduje się też chyba najbardziej medialny podmiot geotermalny w Polsce, czyli Geotermia Toruń – spółka kontrolowana przez Fundację Lux Veritatis ojca Tadeusz Rydzyka, która liczy na 23 mln zł wsparcia.
Wniosek sukcesu nie czyni
NFOŚGW dopytywany przez portal WysokieNapiecie.pl o to, czy w związku z wartością złożonych wniosków jest planowane zwiększenie budżetu programu, wskazał, że ewentualne decyzje zostaną uzgodnione w drugiej połowie 2025 r. Ponadto Fundusz dodał, że drugi nabór do programu jest planowany na czwarty kwartał tego roku.
Mariusz Twardawa, ekspert ds. ciepłownictwa w Instytucie Energetyki Odnawialnej, w rozmowie z naszym portalem ocenił, że złożenie w dotychczasowym naborze wniosków dotyczących 36 inwestycji to pozytywny wynik. Dodał, że IEO uczestniczył przygotowaniu dwóch projektów, które są oparte o kolektory słoneczne i magazyny ciepła.
– Duża liczba wniosków w programie może świadczyć o tym, że spora część projektów była już przygotowana wcześniej, co pomogło firmom w złożeniu wniosków w wyznaczonym terminie. Dotyczy to zwłaszcza pomp ciepła, których dotyczy więcej niż połowa inwestycji. Może to z jednej strony wynikać z popularności tej technologii, a z drugiej choćby z obecnego stanu prawnego, który nie pozwala kwalifikować ciepła wyprodukowanego w kotłach elektrodowych jako odnawialnego – uważa Twardawa.
– Na obecnym etapie, gdy nie mamy szerszej wiedzy na temat szczegółów technicznych wnioskowanych projektów, można przypuszczać, że wśród złożonych wniosków tylko niewielka część z obejmuje magazyny ciepła. Poznając szczegóły będzie można również ocenić na ile te projekty są ambitne i spełniają założenia jakie w zamyśle miał NFOŚGW – dodaje.
Jego zdaniem można wysnuć też ogólny wniosek, że większość tych przedsięwzięć ma za cel spełnienie pierwszego wymogu dla efektywnych systemów ciepłowniczych, związanego z udziałem energii odnawialnej w cieple wprowadzanym do sieci. Przypomnijmy, że chodzi chodzi o co najmniej 5 proc. od 1 stycznia 2028 r.
– Samo złożenie wniosku w naborze i pozyskanie środków NFOŚGW sukcesu nie czyni. Trzeba jeszcze mieć dopracowane kwestie dokumentacji projektowej oraz komplet decyzji administracyjnych, a finalnie to przetarg na generalnego wykonawcę inwestycji weryfikuje wszystkie założenia. Doświadczenia z ostatnich lat wskazują, że właśnie znalezienie wykonawcy w zakładanym budżecie stanowi duże wyzwanie – przestrzega Twardawa.
Ciepłownictwo zazielenia się bez strategii
Zazielenianie ciepłownictwa powoli ma zatem postępować, choć rząd wciąż nie przygotował dla branży kluczowego dokumentu, który ma wskazywać ścieżkę transformacji. Chodzi o zapowiadaną od kilku lat „Strategię dla ciepłownictwa do 2030 r. z perspektywą do 2040”. Jej wstępny projekt przedstawiono nawet do konsultacji wiosną 2022 r., czyli niedługo po agresji Rosji na Ukrainę, ale dokument bazował jeszcze na założeniach z czasów przedwojennych. W efekcie nie uwzględniał on skutków kryzysu energetycznego.
Poprzedni rząd tematu strategii nie dowiózł do finału, a obecny jak na razie też ma problemy z jej ukończeniem. W połowie ubiegłego roku wiceminister klimatu Urszula Zielińska zapowiadała, że „do końca 2024 roku dokument będzie gotowy, w tym dogłębnie skonsultowany z interesariuszami”. Podkreślała też, że strategia dla ciepłownictwa jest jednym z priorytetów ministerstwa.
Te zapowiedzi się nie spełniły, a przyczyny w ostatnich dniach tłumaczyła Aneta Więcka, która w resorcie klimatu od stycznia kieruje Departamentem Transformacji Ciepłownictwa i Efektywności Energetycznej. Zastąpiła poprzedniego szefa departamentu – Grzegorza Tobolczyka, który w resorcie przepracował wiele lat.
Podczas obrad Parlamentarnego Zespołu ds. Ciepłownictwa dyrektor Więcka wskazała, że do połowy listopada trwały konsultacje publiczne Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 r. (KPEiK), w który wpłynęło bardzo dużo uwag do obu scenariuszy – zarówno bazowego, jak i ambitnego.
– Musimy jeszcze raz przejść modelowanie obu scenariuszy. Szacujemy, że prace nad aktualizacją KPEiK potrwają do końca lutego. Równocześnie trwają prace dotyczące strategii dla ciepłownictwa, która musi być spójna z KPEiK – mówiła Więcka i dodawała, że z tego powodu resort nie może jeszcze ukończyć strategii i przekazać jej do konsultacji.
Dyrektor podkreślała też, że resortowi zależy na tym, aby docelowo dekarbonizacja ciepłownictwa opierała się na elektryfikacji, co pomoże zagospodarować rosnącą produkcję energii z OZE – w tym jej nadwyżki.
Więcka zwróciła uwagę, że poza pompami ciepła oraz kotłami elektrodowymi nacisk musi być położony na magazyny ciepła. Przyznała też, że do lat 30. będzie rosło wykorzystanie w ciepłownictwie gazu ziemnego, a następnie jednostki oparte o gaz czy biometan powinny w coraz większym stopniu pełnić rolę źródeł szczytowych.
Warto zwrócić też uwagę na to, że Aneta Więcka przed objęciem stanowiska w MKiŚ pracowała w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, gdzie ostatnio była odpowiedzialna dwa projekty ciepłownicze. Pierwszy to „Elektrociepłownia w lokalnym systemie energetycznym” w Sokołowie Podlaskim, a drugi „Ciepłownia Przyszłości, czyli system ciepłowniczy z OZE” w Lidzbarku Warmińskim.
Pierwszy z nich dotyczył biogazu, a drugi elektryfikacji. Szerzej o tych inwestycjach pisaliśmy w artykule pt. Zielone ciepłownictwo bez biomasy. Dwa projekty gotowe i będą następne. W obu przedsięwzięciach osiągnięto ponad 90 proc. udział OZE w wytwarzaniu ciepła, ale trzeba pamiętać, że było to możliwe dzięki pełnemu sfinansowaniu tych projektów przez NCBR jako przedsięwzięć badawczych.
Trudno zatem przenosić te wyśrubowane wyniki na cały sektor ciepłowniczy w Polsce, który ma bardzo różnorodną specyfikę – praktycznie każde miasto ma inne możliwości technologiczne i finansowe. Niemniej objęcie stanowiska dyrektor Departamentu Ciepłownictwa przez Anetę Więckę może oznaczać, że kierownictwo MKiŚ chce położyć większy nacisk wykorzystanie OZE w sektorze ciepłowniczym.
Choć mogłoby się wydawać, że bez rządowej strategii branża musi poruszać się nieco po omacku, to Mariusz Twardawa z IEO wskazuje, że kluczowym wyznacznikiem dla sektora są obecnie wymogi dotyczące efektywnego systemu ciepłowniczego.
– To one wskazują harmonogram czasowy działań, które przedsiębiorstwa muszą podjąć. Zobaczymy, czy prace związane z przygotowaniem strategii znajdą odzwierciedlenie w kolejnych naborach i czy wpłynie to na preferowane technologie. Niezwykle ważny wydaje się w tym przypadku sector coupling i elektryfikacja ciepłownictwa z wykorzystaniem magazynów ciepła jako elementu obligatoryjnego – zaznacza Twardawa.
Polska powiatowa bardziej zielona
W biurze prasowym NFOŚGW dowiedzieliśmy się też, że poza „OZE – źródło ciepła dla ciepłownictwa” wkrótce jest planowane uruchomienie kolejnego programu, z którego będą wspierane inwestycje w ciepłownicze OZE.
– Planowany jest do uruchomienia w pierwszym kwartale 2025 r. zmieniony program „Ciepłownictwo Powiatowe” w ramach inwestycji B1.1.1 z KPO. Celem programu będzie zmniejszenie negatywnego wpływu, jakie przedsiębiorstwa wywierają na środowisko poprzez zwiększenie efektywności energetycznej przedsiębiorstw i upowszechnianie niskoemisyjnych źródeł energii oraz modernizacja ciepłownictwa komunalnego oraz zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych – wyjaśnia NFOŚGW.
W KPO na inwestycję „B1.1.1. Inwestycje w źródła ciepła w systemach ciepłowniczych” przeznaczono 300 mln euro. Projekty będą mogły być realizowane do końca czerwca 2026 r.
Odnosząc się do tych planów Mariusz Twardawa zwrócił uwagę, że już w programie „OZE – źródło ciepła dla ciepłownictwa” budżet okazał się mniejszy niż skala zainteresowania. Przyciągnął on nie tylko ciepłownictwo komunalne, ale też duże grupy energetyczne, których projekty mają największe budżety. Tymczasem to małym i średnim podmiotom ciepłowniczym najtrudniej o pozyskanie finansowania na inwestycje.
– „Ciepłownictwo Powiatowe” potencjalnie może być lepiej skrojone pod potrzeby małych i średnich przedsiębiorstw ciepłowniczych. Dużym ryzykiem może być jednak to, że program ten będzie finansowany z KPO, co oznacza termin wydatkowania środków do połowy 2026 r. To bardzo mało czasu jak na inwestycje w nowe źródła, więc potencjalnie szanse będą miały projekty mniej skomplikowane – gotowe do szybkiej realizacji pod kątem projektowym i administracyjnym – podsumowuje Mariusz Twardawa.