Spis treści
Jakie są rozmiary rynku rozmiary polskiego rynku PPA (ang. Power Purchase Agreement), czyli długoterminowych umów na zakup energii elektrycznej z OZE? Tego dokładnie nie wiadomo, a przyczyny tłumaczy Rafał Malarowski, zastępca dyrektora Fundacja RE-Source Poland Hub.
– Nie znamy dokładnych danych, bo dla wielu użytkowników tych umów stanowią one tajemnicę przedsiębiorstwa i tylko od ich woli zależy to, jakie dane zostaną upublicznione. Wiemy tylko tyle, ile zostaje ujawnione w informacjach prasowych czy komunikatach giełdowych. Z pewnością polski rynek PPA wciąż jest o wiele mniejszych niż chociażby w krajach zachodniej Europy – mówi Malarowski w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl.
Z danych, publikowanych w dotychczasowych raportach RE-Source Poland Hub, wynika, że od początku 2018 r. do maja 2024 r. podpisano w Polsce co najmniej 84 umowy PPA.
Stopniowo rosła też zakontraktowana energia w takich umowach. W latach 2018-2020 było jej średnio ok. 1170 GWh rocznie. Rok 2021 to ok. 1284 GWh, rok 2022 – 1240 GWh, a 2023 r. – ok. 1840 GWh. Jeśli chodzi o 2024 r., to do maja było to już ponad 840 GWh/rok.
Tendencja wzrostowa jest widoczna także w mocy źródeł OZE zakontraktowanych w ramach umów PPA. W latach 2018-2020 było to ok. 433 MW, w 2021 r. – ok. 594 MW, 2022 r. – 934 MW, a 2023 r. – ok. 1200 MW. Po pięciu miesiącach 2024 r. wynik wynosił ponad 670 MW.
RE-Source Poland Hub wśród największych sprzedawców energii z OZE w umowach PPA wymienia m.in. Polenergię, Statkraft, GoldenPeaks Capital, R.Power, Qair Polska czy BayWa r.e. Natomiast wśród odbiorców są m.in. Cemex Polska, Lafarge Cement, Saint Gobain, Grupę Boryszew, Puro Hotels, Reckitt, Leroy Merlin Polska, Auchan Polska, Decathlon Polska, Play, Orange Polska, Allegro czy Amazon.
– Szacuje się, że od 2018 r. zawarto już ponad 100 umów PPA, a zakontraktowany wolumen energii w ramach tych podpisanych kontraktów może wynosić średnio ponad 6000 GWh/rok – mówi Rafał Malarowski.
Co napędza rynek PPA?
Wojciech Milewski, starszy menedżer w dziale Energy, Resources & Industrials w Deloitte, wskazuje, że popularność umów PPA rośnie, a deweloperzy w dalszym ciągu chętnie wykorzystują je do długoterminowego zabezpieczenia przychodów w miejsce aukcji OZE.
– Wysoka zmienność cen energii elektrycznej uświadomiła odbiorcom skalę potencjalnych zagrożeń, a spadające ceny ograniczają ryzyko zawarcia umowy na „górce”. W połączeniu z wymogami regulacyjnymi w obszarze ESG powoduje to, że rynek umów PPA zaczyna dojrzewać, a zainteresowanie zaczynają wykazywać także te spółki, które dotychczas nieufnie podchodziły do tego typu kontraktów – ocenia Milewski dla naszego portalu.
Zobacz też: Umowy PPA na energię. Z kim, jak i po ile?
Ryzyka w umowie PPA. Jak podzielić i jak zabezpieczyć?
Grzegorz Butrym, dyrektor ds. rozwoju i sprzedaży PPA w spółce Polenergia Sprzedaż, również obserwuje, że głównym czynnikiem motywującym do zainteresowania PPA są przepisy dotyczące ESG.
– Związane z nim raportowanie zaczyna obejmować kolejne firmy – głównie średnie przedsiębiorstwa, mające od kilkunastu do kilkudziesięciu GWh zapotrzebowania na energię. Mniejsi odbiorcy mogą potencjalnie zrzeszać się w grupach zakupowych – mówi Butrym.
Wojciech Milewski zaznacza, że presja odbiorców usług lub produktów na ograniczenie śladu węglowego powoduje, że dekarbonizacja w wielu branżach staje się standardem.
– Zielona energia dostarczana w ramach umów PPA, zwłaszcza opartych o nowo budowane źródła, traktowana jest przy tym jako produkt „premium”, który w niepodważalny sposób potwierdza wkład w transformację energetyczną – stwierdza ekspert Deloitte.
Jak dodaje, największe zainteresowanie umowami PPA aktualnie wykazują sieci sklepów detalicznych, podmioty z szeroko rozumianej branży IT i telekomunikacyjnej, sektor automotive oraz branża nieruchomości. Równocześnie pierwsze samorządowe grupy zakupowe prowadziły już rozeznanie rynku w zakresie umów PPA, ale – jak podkreśla Milewski – złożoność tematu oraz kwestie regulacyjne powodują, że efektów można spodziewać się nie wcześniej niż za 2-3 lata. Również Rafał Malarowski widzi potencjał dla samorządów.
– Naszym zdaniem Prawo zamówień publicznych nie stanowi przeszkody w kontraktowaniu takich umów przez spółki, choć kilka przepisów mogłoby zostać zmienionych, aby tę kontraktację ułatwić. Mamy też przykłady pierwszych samorządów, które się do tego przymierzają – na czele z Łodzią – wyjaśnia wicedyrektor RE-Source Poland Hub.
Przypomina też, że Unia Europejska mocno naciska w swojej legislacji, aby umowy PPA nie były zarezerwowane tylko dla dużych podmiotów, ale były dostępne także dla mniejszych odbiorców, tworzących grupy zakupowe.
– Dla mniejszych firm problemem mogą być za niskie ratingi finansowe albo ich brak, aby banki udzieliły finansowania na budowę źródeł odnawialnych, które będą dostarczać energię w ramach umowy PPA. Dlatego rozmawiamy też państwowymi instytucjami finansowymi nt. wsparcia dla finansowania umów PPA. Na udzielanie takiego wsparcia zdecydowało się już KUKE, które może oferować zabezpieczenie dla kredytów udzielanych przez banki komercyjne – informuje Malarowski.
– Dla wielu banków umowa PPA jest wystarczającym powodem dla kredytowania inwestycji w OZE, ale to zależy właśnie od wysokiego ratingu finansowego odbiorcy takiej umowy. Widzimy też, że część banków sama lubi się promować jako podmioty związane z finansowaniem inwestycji opartych o umowy PPA – dodaje.
Kto chce być najbardziej zielony?
Jak aktualnie wygląda w praktyce kontraktowanie umów PPA? Grzegorz Butrym odwołuje się do doświadczeń, które Polenergia zebrała w ciągu ostatniego roku.
W tym czasie spółka podpisała sześć dużych umów PPA. Wśród tych klientów znajdują się: sieć restauracji McDonald’s, fabryka silników Mercedesa w Jaworze, sieć hoteli Puro, fabryka baterii Northvolt w Gdańsku, a także zakłady produkcyjne dekoracyjnej grupy Schattdecor w Głuchołazach i Tarnowie Podgórnym.
Ponadto w ostatnich tygodniach spółka zawarła umowy, w ramach których będzie zasilać kopalnie surowców mineralnych budowlanej grupy Strabag, a także należące do grupy Inpost maszyny paczkowe oraz część jej oddziałów, sortowni i floty samochodów elektrycznych. W końcówce roku Polenergia podpisała też umowy z kolejnymi firmami z sektora nieruchomości – Invesco Poland, Hotelem Warszawianka oraz Grupą Zakupową Syrena Real Estate.
– Jeśli chodzi o motywacje, które kierowały klientami, to przede wszystkim chodziło o zazielenienie części miksu energetycznego. Klienci chcieli częściowo obniżyć swój ślad węglowy, aby zmierzać ścieżką wyznaczaną przez przepisy Unii Europejskiej. Z drugiej strony chcieli jednak zachować pewną swobodę co do dalszego poszukiwania na rynku możliwości, które pozwolą im najkorzystniej cenowo zapewniać bieżące dostawy energii – wskazuje Grzegorz Butrym w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl.
W zależności od potrzeb mogą być to dostawy zielonej energii na okres od 4 do 10 lat. Przykładowo McDonald’s, Northvolt i Mercedes i Strabag to umowy czteroletnie, a Puro i Schattdecor zawarły dziesięcioletnie kontrakty.
Z obserwacji Polenergii wynika, że firmy, dla których energia stanowi 5-10 proc. udziału w kosztach produkcji, chętniej sięgają po PPA – często do 100-procentowego pokrycia dostaw energii.
– Przykładem są tacy klienci jak Puro czy Schattdecor, którzy mając rozwiązany problem miksu energetycznego mogą skoncentrować się na szukaniu innych optymalizacji i przewag konkurencyjnych. Jeśli klient tego oczekuje to zapewniamy 100-procentowe zapotrzebowanie na energię dostawami z OZE, gdyż na potrzeby swojej działalności chcą mieć w pełni zdekarbonizowany miks energetyczny. Tego oczekują odbiorcy ich produktów, a także stanowi to ważny element komunikacji marketingowej – wskazuje dyrektor.
Dodatkowo Polenergia zapewnia klientom pełną usługę bilansowania, nawet jeśli posiadają własne moce wytwórcze w fotowoltaice, dzięki czemu nie muszą oni oddzielnie poszukiwać tej usługi na rynku.
– Obecnie obserwujemy też trend na zwieranie umów w modelu hybrydowym PPA+, gdzie część energii pochodzi ze źródeł odnawialnych w formule PPA, a część jest oparta o indeksy TGE. Taki model daje możliwość korzystania zarówno z długoterminowego headgingu OZE, jak również z fiksowania transz i cen SPOT. Znacząca cześć odbiorców jest zaznajomiona z tym modelem z czasów „ery czarnej energii z węgla” – wyjaśnia dyrektor Butrym.
– Dla przykładu model hybrydowego PPA+ dla McDonald’s to wyzwanie, którym obie strony umowy sprostały. Pamiętajmy o dziesiątkach nowych restauracji otwieranych co roku, o punktach ładowania samochodów elektrycznych dostępnych dla gości McDonald’s. Do wszystkich tych obiektów trzeba dostarczyć zieloną energię oraz zbilansować nierównomierność konsumpcji i produkcji – dodaje menadżer Polenergii.
Energochłonni mają trudniej
Zarówno Wojciech Milewski, jak i Grzegorz Butrym przyznają, że z większą rezerwą do umów PPA podchodzi przemysł energochłonny. Udział energii elektrycznej w kosztach firm z tego sektora jest wysoki, a apetyt na ryzyko mniejszy niż w innych segmentach gospodarki.
O podejście do tego tematu zapytaliśmy Henryka Kalisia, prezesa Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii, a także prezesa Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu. W odpowiedzi zwrócił w pierwszej kolejności uwagę na wprowadzaną w ostatnich miesiącach przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne nową usługę, którą jest interwencyjne ofertowe zwiększenie poboru mocy przez odbiorców (usługa IZP).
Przewiduje ona, że w sytuacjach nadmiarowej generacji energii z OZE w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym zakłady produkcyjne będą mogły otrzymywać wynagrodzenie za zwiększenie poboru energii w okresach wskazanych przez PSE. Prezes Kaliś podkreśla, że odbiorcy energochłonnemu trudno byłoby się odnaleźć w takiej usłudze, gdyby posiadał wieloletnią umowę PPA na stały wolumen energii.
– Dziś najtaniej kupują energię elektryczną zakłady przemysłowe dysponujące dużą elastycznością, które nie kupują energii elektrycznej w kontraktach terminowych, np. rocznych, a optymalizują jej koszt wykorzystując sterowalne odbiory i regulacyjność własnej generacji, starając się dostosować wielkość produkcji do zmienności dobowych cen energii – tłumaczy prezes.
Jak dodaje, w niektórych branżach przemysłu, np. metalurgicznej, koszty energii elektrycznej stanowią ponad 50 proc. kosztu wytworzenia produktu.
– Dlatego ceny energii są – i zawsze będą – dla nich najważniejsze. Przy dużej konkurencji na globalnych rynkach, trudno by firmy kupowały energię elektryczną z wyprzedzeniem kilkunastu lat w sytuacji, gdy nie wiadomo czy uda im się przetrwać najbliższe kilka lat. Zatem obecnie kontrakty PPA to rozwiązanie dla tych firm, dla których udział kosztów energii w kosztach produkcji stanowi kilka, a nie kilkadziesiąt procent – uważa Henryk Kaliś.
Zdaniem Grzegorza Butryma modelem umów, który może stopniowo zmniejszać obawy przemysłu energochłonnego jest właśnie model hybrydowy, gdzie część energii pochodzi ze źródeł OZE w formule PPA, a część jest oparta o indeksy TGE.
Niedobór wiatraków wpłynie na ceny
Co jeszcze w nadchodzących latach będzie wpływać na polski rynek PPA? Dyrektor Butrym zwraca uwagę, że przede wszystkim będzie brakowało nowych farm wiatrowych na lądzie, co jest pokłosiem m.in. ustawy odległościowej oraz trudności z pozyskiwaniem warunków przyłączenia do sieci.
Zobacz również: Koniec „martwych” inwestycji w OZE? Spółki sieciowe sprawdzają przeterminowane projekty
– Pierwsze duże wolumeny nowych mocy wiatrowych zaczną pojawiać się dopiero wraz z oddawaniem farm na Bałtyku. Dopiero później mogą pojawić się efekty ubiegłorocznej i projektowanej liberalizacji ustawy odległościowej. Ta luka mocowa może skutkować wzrostem cen energii – uważa przedstawiciel Polenergii.
Z kolei Wojciech Milewski podkreśla, że wysoki koszt profilu dla źródeł fotowoltaicznych oraz silna sezonowość produkcji powoduje spadek atrakcyjności profilu słonecznego. Dlatego szczególnego znaczenia nabierają umowy oparte o miks źródeł wiatrowych i fotowoltaicznych.
– Świadomi tych wyzwań odbiorcy najczęściej poszukują instalacji wiatrowych, które będą w stanie dopełnić produkcją lukę instalacji PV w okresie zimowym. Optymalna relacja wolumenu energii elektrycznej kontraktowanej w profilu wiatrowym w stosunku do profilu słonecznego wynosi z reguły w przybliżeniu 2:1. Odbiorcy, którym nie uda się jednak dotrzeć do producentów energii ze źródeł wiatrowych, mogą w konsekwencji nie zdecydować się na podpisanie umowy PPA opartej wyłącznie o źródła PV – tłumaczy ekspert Deloitte.
Grzegorz Butrym zaznacza, że dostosowanie umowy PPA do profilu klienta jest wyzwaniem – zwłaszcza jeśli poszukuje on jak najtańszej oferty. Dziś najniższe ceny daje fotowoltaika, ale tym źródłem trudno pokryć zapotrzebowanie w godzinach wieczornych.
– Mamy kilkanaście farm wiatrowych oraz znaczące moce w fotowoltaice, więc klientom oferujemy najczęściej miks, w którym słońce uzupełnia wiatr. Przy zakładach produkcyjnych jest to zazwyczaj 70 proc. wiatru i 30 proc. fotowoltaiki. Z kolei hotele mogą mieć odmienny profil w zależności od tego czy bazują głównie na noclegach, czy też mają rozwiniętą działalność konferencyjną – opowiada menadżer Polenergii.
– Mamy też umowy w 100 proc. oparte o energię z farm wiatrowych. Im więcej wiatru w umowie, tym cena PPA może być wyższa, ale wiatr pozwala w większym stopniu zaspokoić zapotrzebowanie. Niektórzy mówią kolokwialnie że miks energii z fotowoltaiki i wiatru jest „gęstszy” – dodaje.
W opinii Wojciecha Milewskiego potencjał na ewentualną redukcję ceny w umowach PPA z perspektywy deweloperów jest aktualnie ograniczony, gdy pod uwagę weźmie się koszty finansowania oraz koszty rozwoju źródeł OZE. Z drugiej strony, spadające ceny na rynku energii elektrycznej w profilach wytwarzania OZE sprawiają, że odbiorcy oczekują dalszego spadku cen w umowach PPA.
– Jednak popyt na umowy PPA jest generowany głównie przez obszar ESG, więc ewentualnie wyższa cena umowy PPA postrzegana może być przez firmy jako koszt uczestnictwa w transformacji energetycznej. Zakładając tym samym brak istotnych zmian rynkowych lub regulacyjnych, wydaje się, że rynek odnalazł swoją równowagę i spodziewane jest utrzymanie aktualnych poziomów cenowych – ocenia Wojciech Milewski.
Negocjacje bywają czasochłonne
Trzeba też pamiętać, że negocjowanie umów PPA bywa czasochłonne. Z doświadczeń Polenergii wynika, że może to zająć nawet ponad rok.
– Wszystko zależy od tego, czy klient korzystał już PPA, czy też w dużej mierze opiera się w negocjacjach na zewnętrznych doradcach. Oczywiście klasyczne umowy PPA nie są łatwe, bo nie składają się z kilku stron, tylko kilkudziesięciu oraz przewidują określone obowiązki i związane z nimi ryzyko. Nie jest to więc prosta, standardowa umowa na zakup energii – zastrzega Grzegorz Butrym.
Szybsze tempo zawierania umów Polenergia obserwuje natomiast w przypadku hybrydowych umów PPA+, które zakładają, że część energii pochodzi ze źródeł odnawialnych w formule PPA, a cześć jest oparta o indeksy TGE. W takich przypadkach negocjacje skracają się nawet do trzech miesięcy.
Zobacz też: Czy komercyjne przyłącza do sieci uwolnią gigawaty OZE?