Spis treści
Społeczności energetyczne, które mogłyby odegrać kluczową rolę w procesie demokratyzacji energetyki, wciąż nie znajdują wystarczającego wsparcia w polskim systemie prawnym. Projektowane regulacje koncentrują się na inwestorach i dużych podmiotach, marginalizując inicjatywy oddolne, które mają potencjał zrewolucjonizować lokalne rynki energii.
Stojące przed Polską wyzwanie przyspieszenia transformacji energetycznej to krytyczny moment, by wzmocnić te struktury, szczególnie w kontekście liberalizacji inwestycji wiatrowych, które mogłyby stać się naturalnym polem dla zaangażowania społeczności energetycznych. Zaniechanie w tej kwestii, jak i w innych problematycznych obszarach legislacji może prowadzić do utraty szans na budowę sprawiedliwej transformacji energetycznej.
Konkretne obietnice
Długo wyczekiwany Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu (KPEiK) przyniósł rozczarowanie wszystkim, którzy zajmują się tematyką społeczności energetycznych. Zgodnie z szacunkiem ma ich powstać zaledwie 300 do 2030 roku. To ponad dwa razy mniej niż obiecywała Koalicja Obywatelska na początku kadencji – zgodnie z konkretem nr 85 miało ich powstać 700.
To także mniej niż wynikające RePOWER EU zobowiązanie państw członkowskich do utworzenia społeczności energetycznej w każdej gminie powyżej 10 tys. mieszkańców. Realizacja tego celu przełożyłaby się na powstanie blisko 900 społeczności w Polsce.
Niskim ambicjom w zakresie liczby społeczności energetycznych towarzyszy szumna deklaracja zawarta w KPEiK, że społeczności powinny być filarem transformacji energetycznej. Widać tu rażący dysonans wyrażanych z jednej strony chęci a z drugiej realnych, mierzalnych środków ich realizacji.
Wiatraki nie dla społeczności energetycznych
KPEiK to nie jedyny opracowywany obecnie dokument, który na długie lata wyznaczy trajektoria transformacji energetycznej. Pod koniec września br. pojawił się długo oczekiwany projekt nowelizacji ustawy o inwestycjach wiatrowych. Przynosi on pozytywne zmiany, jak choćby doprecyzowanie obowiązków właścicieli elektrowni wiatrowych w zakresie oddania 10 proc. mocy elektrowni pobliskim mieszkańcom w formule prosumenta wirtualnego. Jednak uderza fakt, że w projekcie całkowicie pominięto społeczności energetyczne, zwłaszcza spółdzielnie energetyczne, których struktura jest bliska idei prosumeryzmu.
Istnieją ku temu przeszkody w obecnym stanie prawnym. Według projektowanych przepisów nowelizacji jedynie mieszkaniec gminy czy gminy pobliskiej może zawrzeć umowę dotyczącą objęcia udziałów w łącznej mocy elektrowni wiatrowej, nie posiadając żadnego tytułu prawnego do tej instalacji.
Uzasadnienie ustawy wyjaśnia, że mieszkaniec gminy nie partycypuje w tytule prawnym do elektrowni wiatrowej, co oznacza, że nie ciążą na nim żadne obowiązki, ani uprawnienia związane z eksploatacją instalacji, co z resztą było istotną wadą i utrudnieniem na tle uchwalonych w marcu 2023 r. przepisów. Uprawnieni więc zgodnie z projektem nie stają się współudziałowcami samej inwestycji, ale mają wyłącznie prawo do korzystania z określonego wolumenu energii wyprodukowanej w instalacji wiatrowej.
Rozwiązanie korzystne dla przyszłych prosumentów wirtualnych wyklucza jednak spółdzielców. Należy bowiem wskazać, że spółdzielnia energetyczna nie spełnia definicji „mieszkańca gminy”, za którego w rozumieniu ustawy o inwestycjach wiatrowych uznaje się osobę, która dokonuje zakupu energii elektrycznej wyłącznie na potrzeby swojego gospodarstwa domowego. Ponadto, zgodnie z obowiązującymi przepisami, spółdzielnia energetyczna lub jej członkowie mogą prowadzić działalność wyłącznie w oparciu o instalacje OZE, które są ich własnością.
Spółdzielnia Wiatrak dla Ubogich (energetycznie)
Poprawa sytuacji spółdzielni energetycznych przełoży się na ich popularyzację i pozwoli odegrać zauważalną rolę w transformacji energetycznej. Pole do zmian daje toczący się obecnie proces legislacyjny. Warto zatem opracować takie przepisy ustawy wiatrakowej, które umożliwią spółdzielniom energetycznym sięgnięcie po energię z wiatru, jako dodatkowego źródła energii dla spółdzielni.
To rozwiązanie mogłoby być skierowane w szczególności dla spółdzielni utworzonych dla osób, których dotyka ubóstwo energetyczne lub przez jednostki samorządu terytorialnego. Obecnie niemal wszystkie wpisywane do wykazu KOWR spółdzielnie bazują na fotowoltaice, a przecież dywersyfikacja źródeł energii w jednej spółdzielni zapewni większy poziom samowystarczalności i redukcję kosztów.
Przepisy powinny dopuszczać, aby koszt objęcia udziału w łącznej mocy spółdzielni nie był ponoszony przez mieszkańca gminy – ale przez spółdzielnię. Nie można bowiem zapominać, że ubóstwo energetyczne dotyka niestety ludzi o najniższych dochodach, których nie stać na własną instalację OZE i to o nich należy myśleć w pierwszej kolejności projektując nowe przepisy.
W tym celu należałoby przyznać spółdzielniom, na przykład działającym na terenie gminy lub gminy pobliskiej, odstępstwo od wyżej opisanego podmiotowego ograniczenia możliwości objęcia udziałów w mocy.
Problem dotyczący ograniczenia własności instalacji wytwórczej spółdzielni także wydaje się możliwy do rozwiązania. Chodzi bowiem o to, by udziały w mocy elektrowni wiatrowej mogły być obejmowane nie tylko – jak przewiduje zarówno obecna ustawa, jak i projekt jej nowelizacji – przez mieszkańców gminy, na której zlokalizowana jest elektrownia wiatrowa lub gminy pobliskiej, ale także spółdzielnie energetyczne, których członkowie posiadają punkty poboru zlokalizowane w gminie lub gminie pobliskiej.
Pojawia się także kwestia pozyskiwania informacji na cele rozliczeń spółdzielni energetycznej z wytwórcą energii w elektrowni wiatrowej, sprzedawcą i przedsiębiorstwem energetycznym. I tu jednak przychodzi rozwiązanie w postaci CSIRE, który mógłby gromadzić także informacje na potrzeby rozliczania tego rodzaju “wiatrowych” spółdzielni energetycznych.
W prawie mamy trzy rodzaje społeczności i niewiele z tego wynika
Ustawa wiatrakowa to nie jedyny akt prawa, w którym widać brak strategicznego i prospołecznościowego podejścia. Co stanęło na drodze utrzymania większych ambicji? W głównej mierze brak woli politycznej, by zająć się nowelizacją polskiego prawa, które jest wciąż niedostosowane do specyfiki społeczności energetycznych oraz unijnych dyrektyw (m.in. RED II lub III, IEMD).
W polskim systemie prawnym funkcjonują trzy formy społeczności energetycznych: spółdzielnia energetyczna, klaster energii i obywatelska społeczność energetyczna. Żadna z tych form nie jest w pełni dostosowana do wymagań unijnych dyrektyw, co utrudnia ich skuteczny rozwój.
Spółdzielnie energetyczne mogą produkować energię jedynie na potrzeby własne, co ogranicza ich zdolność zarobkową. Z kolei obywatelskie społeczności energetyczne – choć mają większy potencjał – nie obejmują jeszcze produkcji ciepła, co jest konieczne, aby mogły skutecznie działać na większą skalę. Klastry energii natomiast doświadczają ograniczeń związanych z koniecznością oparcia się na sieci dystrybucyjnej o niższym napięciu, co znacząco zmniejsza ich możliwości działania.
Konieczna jest nowelizacja ustawy o OZE oraz Prawa energetycznego, która rozwiąże te i inne problemy blokujące rozwój energetyki społecznej. Spółdzielnie energetyczne muszą uzyskać prawo do sprzedaży energii podmiotom zewnętrznym, co otworzyłoby im nowe możliwości biznesowe.
Obowiązujące przepisy dotyczące klastrów energii powinny umożliwiać ich działalność na sieciach o napięciu do 110 kV włącznie, co pozwoliłoby na uczestnictwo większej liczby podmiotów – w tym także z sektora przemysłu lub wytwarzania energii czy ciepła. Również ustawa o zamówieniach publicznych powinna zostać znowelizowana, by ułatwić jednostkom samorządu terytorialnego udział w klastrach energii i prowadzenie obrotu energią elektryczną.
Prawo i pieniądze
Nowelizacja przepisów to nie wszystko. Kolejnym krokiem musi być opracowanie stałego programu finansującego zarówno działania przedinwestycyjne, jak i inwestycyjne społeczności energetycznych.
Programy takie jak „Energia dla Wsi” czy “Agroenergia” oferujące wsparcie finansowe w postaci dotacji i preferencyjnych pożyczek dla wiejskich społeczności energetycznych, to krok w dobrym kierunku.
Niestety, jednorazowe wsparcie to za mało – potrzebujemy cyklicznych programów, z regularnie zwiększanym budżetem, które pomogą w rozwoju tych inicjatyw.
KPEiK jak i nowelizacja ustawy wiatrakowej wyznaczają kluczowe kierunki przyszłego miksu energetycznego Polski. Warto w nich silnie uwzględniać i wspierać energetykę obywatelską – w tym spółdzielnie energetyczne po to by kolejne lokalne grupy mieszkańców i gminy chętniej podejmowały decyzję o ich utworzeniu. Nie można także zapominać o pozostałych postulatach branży i poprawie przepisów kolejnych ustaw.
Bez realnych działań wspierających rozwój społeczności energetycznych, ryzykujemy, że będą pozostaną one pustymi politycznymi deklaracjami, a nie skutecznymi narzędziami transformacji energetycznej.
Polska ma ogromny potencjał w zakresie energetyki obywatelskiej, ale potrzebuje konkretów – przejrzystego prawa i solidnego wsparcia finansowego. Tylko wtedy społeczności energetyczne będą miały szansę stać się prawdziwym filarem sprawiedliwej transformacji energetycznej.
—
Bartłomiej Kupiec jest prawnikiem i analitykiem polityki publicznej, członkiem Stowarzyszenia “Z energią o prawie”
Agnieszka Stupkiewicz jest radczynią prawną w Fundacji Frank Bold