Budowa elektrowni atomowej może ruszyć za kilka lat, ale już są podejrzenia o przekręty. CBA złożyło wniosek do prokuratury.
Co wywęszyło CBA w sprawie sponsoringu klubu siatkarskiego Atom Trefl Sopot przez Polską Grupę Energetyczną, tego nie wiadomo. CBA przyznaje tylko, że skierowało w tej sprawie zawiadomienie do płockiej prokuratury.
O dochodzeniu CBA mówiło się w Warszawie od kilku miesięcy. WysokieNapiecie.pl prowadziło w tej sprawie własne dziennikarskie śledztwo.
Atom pasuje do siatkówki…
Fakty są takie – od 2010 r. PGE, a dokładnie jej atomowa odnoga PGE EJ 1 sponsorowało sopocki kobiecy klub siatkarski Atom Trefl Sopot. Pierwszą umowę zawarto 26 lipca 2010, drugą – w maju 2011. Według raportu z wewnętrznego audytu PGE, który udało nam się zdobyć, PGE w 2010 r. zapłaciło 2,5 mln zł, rok później 8,5 ml. plus premie. W 2012 również 8,5 mln. W sumie wychodzi ponad 20 mln zł.
To nie wszystkie koszty. Trefl Sopot w 2010 r. spadł z I ligi. Ale ten problem dało się łatwo rozwiązać. Trefl zapłacił 3 mln zł – z pieniędzy otrzymanych od PGE – Pilskiemu Towarzystwu Piłki Siatkowej za licencję na grę w I lidze.
Skąd wziął się w ogóle pomysł sponsorowania sopockiego klubu? „Wprost” w opublikowanym 24 maja artykule pisze, że były prezes PGE Tomasz Zadroga, człowiek Grzegorza Schetyny, chciał w ten sposób zyskać wpływy na Pomorzu – mateczniku PO i przypodobać się premierowi Donaldowi Tuskowi. To jednak dość absurdalne tłumaczenie – wynikałoby z tego, że i decyzja o budowie elektrowni atomowej na Pomorzu to próba zdobycia łask premiera. Tymczasem Pomorze było i jest najsensowniejszą lokalizacją dla pierwszej polskiej siłowni atomowej.
Wydaje się, że Zadroga po prostu dał upust swej miłości do siatkówki. Były prezes PGE, a obecnie wiceszef Polkomtela naprawdę darzy ten sport ogromną namiętnością o czym świadczy histeryczna napaść słowna na komentatora Polsatu Wojciecha Drzyzgę, który krytykował sposób w jaki Atom Trefl Sopot kupił sobie miejsce w lidze.
Będąc prezesem PGE Zadroga mógł szastać pieniędzmi na siatkówkę niczym renesansowy książę we Włoszech na ulubionych artystów. Rychło został też szefem rady nadzorczej Atomu Trefla Sopot, bo taką nazwę przybrał klub.
Porównanie z renesansowym księciem jest jak najbardziej na miejscu, bo klub miał iście wielkopański gest. Raport z audytu stwierdza, że w klubie panował „bałagan organizacyjny” – dopóki były pieniądze od PGE, to nikt specjalnie nie przejmował się procedurami jej wydawania. Ale ten sam raport stwierdza też, że nie znaleziono dowodów na popełnienie przestępstwa. Co zatem mogło zainspirować CBA do złożenia zawiadomienia w prokuraturze?
Według informacji portalu WysokieNapiecie.pl powody mogą być dwa. Po pierwsze, druga umowa sponsoringowa zawarta przez PGE EJ 1 z Atomem Trefl Sopot. Została zawarta 16 maja 2011 r.. Ze strony PGE EJ 1 podpisał ją Tomasz Zadroga ( był szefem nie tylko PGE, ale również jej atomowej odnogi). Zadroga był w tym samym czasie również szefem rady nadzorczej Atomu Trefla Sopot.
Trzy dni przed zawarciem umowy dyrektor ds. prawnych w PGE, Aleksander Galos, zawiadomił szefa Urzędu Zamówień Publicznych, że „z przyczyn technicznych o obiektywnym charakterze” PGE rezygnuje z wymaganego przez ustawę publicznego przetargu. Oczywiście, w przypadku sponsorowania klubu sportowego przetargu raczej się nie organizuje. Ale brak przetargu nie rozwiązywał jednej kluczowej kwestii – czy Zadroga miał prawo podpisać umowę z klubem w którego władzach sam zasiadał? Teoretycznie zgodnie z procedurami obowiązującymi w spółce powinien podpisać oświadczenie, z którego wynika, że nie pozostaje we władzach, bądź nie jest udziałowcem firmy, z którą ma podpisać umowę. Takie oświadczenie składał wówczas każdy, kto podpisywał umowy w PGE – bez tego nie można było ich podpisać. „Osoby wykonujące czynności w przedmiotowym postępowaniu były zobowiązane do złożenia stosownego oświadczenia. W dokumentacji znajdują się stosowne oświadcenia, przy czym dokumentacja postępowania nie zawiera oświadczenia Pana Tomasza Zadrogi” – odpowiedziała nam rzeczniczka PGE EJ Joanna Zając. Dodała, że „obowiązek złożenia oświadczenia nie dotyczy sytuacji, gdy osoba podpisująca umowę nie dokonywała czynności w postępowaniu”. Według naszych informacji Zadroga jednak w zawieraniu umowy z klubem siatkarskim jak najbardziej uczestniczył. Procedury wewnętrzne PGE zostały prawdopodobnie naruszone, ale to chyba za mało, żeby zmajstrować sensowny akt oskarżenia
Naszym zdaniem sprawa budzi jednak niesmak. Zadroga nie powinien wchodzić do rady nadzorczej klubu, skoro wiedział jakie procedury istnieją w spółce. Zresztą po co w ogóle siedział w tej radzie, jeśli nie interesował się w jaki sposób są wydawane pieniądze PGE?
Zadroga kupuje klub z Piły…
O tym, że Zadroga kocha siatkówkę, świadczy niezbicie inny fakt. Krótko po swojej dymisji w 2011 r. został właścicielem 20 proc. akcji Pilskiego Towarzystwa Piłki Siatkowej (PTPS SA). Nie ukrywał tego, ba, nawet chwalił się w mediach, opowiadając o swojej sportowej pasji.
PTPS SA to spółka będąca z kolei odgałęzieniem stowarzyszenia sportowego o nazwie Pilskie Towarzystwo Piłki Siatkowej ( PTPS Piła). Tego samego, któremu Atom Trefl Sopot zapłacił w 2010 r. 3 mln zł za miejsce z I Lidze. Klub był zadłużony, więc jak czytamy na jego stronie internetowej, „władze PTPS Piła zmuszone były podjąć bodaj najtrudniejszą decyzję w historii klubu – odstąpienia miejsca w ekstraklasie”. Opłaciło się, bo 10 miesięcy później klub wywalczył znowu miejsce w siatkarskiej I lidze.
Z akt, które są w poznańskim sądzie rejestrowym wynika, iż PTPS SA powstała w lipcu 2012 r.. Kapitał spółki wynosi 100 tys. zł. PTPS Piła ma 20 proc. akcji, Zadroga 40 proc. , pozostałe 40 proc. wzięli działacze pilskiego klubu. Zadroga został prezesem spółki. Miała się zajmować głównie „komercjalizacją” działalności pilskiego klubu, m.in. handlem jego gadżetami, sprzedażą przekąsek na meczach itp.
Ale w aktach PTPS Piła i PTPS SA nie sposób znaleźć informacji o tym co się stało z 3 mln zł otrzymanymi od Atomu Trefla Sopot, a pośrednio od PGE, za miejsce w lidze. Jeśli posłużyły do spłacenia długu, powinno to znaleźć odzwierciedlenie w bilansie spółki, tymczasem wyniki finansowe spółki w latach 2010 – 2012 praktycznie się nie zmieniały. O transakcji – ogromnej w skali klubu, którego przychody sięgały najwyżej kilkuset tysięcy zł- nie ma też wzmianki w sprawozdaniach zarządu, które w ogóle są bardzo lakoniczne.
Jeśli 3 mln zł (lub ich część) otrzymane przez PTPS Piła z Atomu Trefl Sopot za miejsce w lidze trafiły w jakikolwiek sposób do PTPS SA, czyli do spółki, w której Zadroga ma 40 proc. akcji i jest jej prezesem, to oznaczałoby dość paskudny przekręt. Czy to możliwe?
Byłemu prezesowi PGE można zarzucić megalomanię, ale trudno uwierzyć, że niebiedny w końcu menedżer poszedł na tzw. wyrwę i stracił zupełnie instynkt samozachowawczy. „Wprost” twierdzi, powołując się na informację od anonimowego funkcjonariusza służb, że CBA nie badało tego wątku. W to, że oficerowie CBA są aż tak nieudolni, trudno jednak uwierzyć.
Mamy więc kolejną zagadkę. Być może w całej sprawie nie ma nic zdrożnego i Zadroga po prostu dał upust swej miłości do siatkówki, dlaczego jednak akurat w Pile?
Tomasz Zadroga, dziś wiceprezes Polkomtela, nie chce się wypowiadać w tej sprawie. Pozostaje czekać na ustalenia prokuratury.
Budowie elektrowni atomowej cała sprawa niestety nie służy. Opinia publiczna dostaje paskudny przekaz – zanim w ogóle się zaczęła, już mamy podejrzenia o przekręty.