Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Technologia
  4. >
  5. Zielony przemysł
  6. >
  7. Jak Niemcom udało się przyspieszyć budowę OZE

Jak Niemcom udało się przyspieszyć budowę OZE

Zagraniczna prasówka energetyczna: Ograniczenie biurokracji przyspieszyło rozwój OZE w Niemczech; Hutnicy chcą zielonej stali w zamówieniach publicznych; Brytyjczycy szeroko otwarci na chińskie elektryki; Koncerny surowcowe znów przepłacą za przejęcia?
OZE wiatrowa wiatraki farma fotowoltaiczna pv sieci energetyczne Fot. Depositphotos
Większość europejskich krajów zmaga z przewlekłymi procedurami administracyjnymi, które opóźniają budowę OZE. Fot. Depositphotos

Ograniczenie biurokracji przyspieszyło rozwój OZE w Niemczech

– Większość europejskich krajów zmaga z przewlekłymi procedurami administracyjnymi, które opóźniają budowę odnawialnych źródeł energii. Wyraźnie na tym tle odróżniają się Niemcy, które dzięki ograniczeniu biurokracji notują duży wzrost nowych mocy oddawanych do użytku – analizuje Bloomberg.

Agencja wskazuje, że głównym bodźcem dla przeprowadzonych w Niemczech zmian była rosyjska agresja na Ukrainę, której konsekwencją było odcięcie dostaw gazu ze wschodu. To zmusiło Berlin do dwóch głównych kroków. Pierwszym była budowa infrastruktury do importu LNG, a drugim przyspieszenie rozwoju OZE.

Zmorą tych drugich dotychczas była niemiecka biurokracja, m.in. słaba informatyzacja procedur. Skutkowało to chociażby takimi sytuacjami, że jeszcze w 2022 r. deweloper chcący wybudować farmę wiatrową składającą się z trzech turbin musiał złożyć do urzędów papierową dokumentacją liczącą ok. 36 tys. stron.

Od tego czasu dokonano istotnych zmian prawnych – przede wszystkim inwestycje w OZE uznano za „nadrzędny interes publiczny”, który służy bezpieczeństwu narodowemu.

Ponadto rząd zobowiązał landy do wytypowania 2 proc. gruntów, które zostaną przeznaczone pod energetykę wiatrową. Poluzowano też wymagania dotyczące oddziaływania projektów na środowisko, a także uproszczono procedury związane z budową sieci elektroenergetycznych.

W efekcie w 2023 r. oddano do użytku w Niemczech 18,6 GW nowych mocy w OZE, w tym 15 GW fotowoltaiki oraz 3,6 GW wiatraków. Dla porównania w 2022 r. uruchomiono 9,7 GW źródeł odnawialnych, a w latach 2020-2021 było to 7,2-7,5 GW.

Bloomberg zaznacza, że dane za 2023 r. nie pokazują jeszcze pełnego wpływu zmian wprowadzonych w ostatnich latach, bo wiele projektów, który uzyskały pozwolenia, jeszcze nie zostało zrealizowanych. Jednocześnie wdrażane są kolejne ułatwienia, dotyczące m.in. prosumenckiej fotowoltaiki.

Nadal pozostają też istotne problemy do rozwiązania. Do największych należy sprawny transport wielkogabarytowych elementów turbin, które stają się coraz większe wraz ze wzrostem mocy wiatraków. Inwestorzy zwracają także na długie terminy oczekiwania na niektóre urządzenia, m.in. transformatory. Z kolei producenci zielonych technologii żalą się na brak wystarczającego wsparcia rozwojowego, zwłaszcza na tle tego oferowanego w USA.

Zobacz też: Inwestycje w wiatraki i fotowoltaikę w sieciowym matriksie

Hutnicy chcą zielonej stali w zamówieniach publicznych

– Branża stalowa chciałaby, aby wymóg kupowania zielonej stali został wprowadzony w zamówieniach publicznych w Unii Europejskiej. Taki postulat hutnicy już kierują do Ursuli von der Leyen, szefowej KE, a eksperci oceniają, że taki mechanizm wsparcia może być tańszy niż klasyczne dotacje dla producentów – informuje Euractiv.

Brukselski portal zwraca uwagę, że von der Leyen zapowiedziała w lipcu przedstawienie „Plan na Rzecz Czystego Przemysłu” w ciągu pierwszych 100 dni swojej drugiej kadencji na czele KE. Jego częścią ma być m.in. tworzenie „rynków wiodących” dla kluczowych surowców, w tym stali.

Dotychczas polityka UE i tworzących ją państw koncentrowała się głównie na dotowaniu przyjaznych dla klimatu technologii produkcji stali z wykorzystaniem wodoru czy energii elektrycznej. Teraz większy nacisk miałby został położony na tworzenie rynku dla zielonych produktów.

Eurofer, organizacja reprezentująca interesy europejskiego przemysłu hutniczego, podkreśla, że koszty produkcji tony zielonej stali są o ok. 300 euro wyższe niż w przypadku stali pierwotnej pozyskiwanej przy pomocy węgla koksowego, której cena wynosi 600-800 euro za tonę. Dlatego w normalnych warunkach rynkowych nie da się tych kosztów przerzucić na klienta.

Hutnicy postulują więc, aby KE i unijne rządy zaczęły wspierać „zielone produkty wyprodukowane w UE za pośrednictwem zamówień publicznych, wymogów dotyczących produktów oraz jasnych i solidnych norm”. Tak, aby cele klimatyczne miały przełożenie na to, co jest faktycznie kupowane w przetargach.

Eurofer wskazuje, że tworzenie rynku dla ekologicznej stali mogłoby zacząć się od wprowadzenia wymogu w zamówieniach publicznych w sektorze budowlanym. W ostatnich latach budownictwo było największym odbiorcą stali w UE i odpowiadało za ok. 35 proc. zapotrzebowania. Na drugim miejscu był przemysł motoryzacyjny z udziałem wynoszącym 18 proc.

Pomysł tworzenia „rynków wiodących” zyskuje już poparcie wśród niektórych niemieckich polityków, europosłów z centroprawicowej grupy EPP, czy też związków zawodowych i organizacji ekologicznych.

Również wśród ekonomistów są głosy, że choć takie rozwiązanie mogłoby wiązać się z większymi kosztami dla producentów, to w odróżnieniu od dotacji dawałoby większą gwarancję, że finalnie znajdą oni odbiorców na ekologiczne produkty. Dotyczy to nie tylko hutnictwa, ale też innych sektorów emisyjnych, które muszą przejść kosztowną transformację, czyli m.in. producentów cementu czy przemysł chemicznego.

Zobacz również: Dlaczego generatory do turbin wiatrowych nie będą produkowane w Polsce?

Brytyjczycy szeroko otwarci na chińskie elektryki

– Wielka Brytania, w przeciwieństwie do USA i Unii Europejskiej, nie zgłasza zastrzeżeń wobec chińskich samochodów elektrycznych i coraz chętniej przyjmuje na swój rynek atrakcyjne cenowo pojazdy – podkreśla „The Economist”.

Brytyjski tygodnik wskazuje, że chińskie marki odpowiadają obecnie za ok. 10 proc. sprzedaży nowych nowych elektryków w Zjednoczonym Królestwie. Jeszcze pięć lat temu było to ok. 3-4 proc.

Ten udział jest jeszcze wyższy, jeśli pod uwagę weźmie się również wyprodukowane w Chinach pojazdy zachodnich marek. Według danych JATO Dynamics, 22 proc. pojazdów elektrycznych zarejestrowanych w Wielkiej Brytanii (7,5 proc. wszystkich samochodów) wyjechało z fabryk ulokowanych za Wielkim Murem.

Chińskie marki elektryków kuszą Brytyjczyków atrakcyjnymi cenami na tle konkurencji. Przykładowo produkowany przez BYD model Dolphin kosztuje ok. 25 tys. funtów.

Co ciekawe, ten sam model w Chinach jest sprzedawany za równowartość ok. 10 tys. funtów. Firma konsultingowa Rhodium Group szacuje, że BYD mógłby obniżyć ceny w Europie o 30 proc. i nadal generować podobny zysk na sprzedaży jak na macierzystym rynku.

„The Economist” ocenia, że bardziej przystępne cenowo samochody to dobra wiadomość klientów, którzy chcą przesiąść się ze wciąż ogólnie tańszych pojazdów spalinowych do elektrycznych. Taniejące elektryki to jeden z kluczowych warunków upowszechniania elektromobilności, co jest częścią planów brytyjskiego rządu w zakresie dekarbonizacji gospodarki.

Nowy rząd Partii Pracy nie wykazuje jak na razie żadnych protekcjonistycznych działań w stosunku do chińskich elektryków. Podobnie zachowuje się też brytyjski przemysł samochodowy. Inaczej jest w USA czy UE, gdzie już ogłoszono wysokie cła na pojazdy produkowane w Chinach. Podobno kroki w ostatnich dniach ogłosiła też Kanada.

Dlaczego Wielka Brytania zajmuje takie stanowisko? Tygodnik wskazuje, że głównym powodem może być strach przed taryfami odwetowymi ze strony Chin, które są dużym rynkiem eksportowym dla luksusowych marek motoryzacyjnych, takich jak Rolls-Royce, Jaguar i Bentley. Ponadto w Państwie Środka jest też sporo smakoszy szkockich łososi i whisky.

Zobacz też: Czy dotacje na rowery elektryczne mają sens?

Koncerny surowcowe znów przepłacą za przejęcia?

– Koncerny górnicze ustawiają się w kolejce po przejęcia aktywów, które pozwolą im lepiej przygotować się na zapotrzebowanie na surowce potrzebne do transformacji energetycznej. Niektórzy w branży obawiają się jednak powtórzenia błędów z przeszłości, gdy gorączka inwestycyjna doprowadziła do chybionych zakupów – wskazuje „Financial Times”.

Dziennik przywołuje tu przykład koncernu Rio Tinto, który przed laty wydał 38 mld dolarów na przejęcie kanadyjskiego konkurenta, produkującej aluminium grupy Alcan. Po załamaniu cen tego surowca było konieczne dokonania odpisów w wysokości 30 mld dolarów.

Jakob Stausholm, aktualny szef Rio Tinto, podkreśla, że w latach 2005-2012 doszło to wielu transakcji, które później generowały duże straty. Jednocześnie do obecnej sytuacji na rynku podchodzi ze spokojem, zaznaczając, że nie obawia się, że ominie go jakaś istotna okazja inwestycyjna. Z kolei Mark Bristow, dyrektor generalny Barrick Gold, ocenił, że znów może dojść do sytuacji, że branża w pogoni za przejęciami przepłaci za kupowane aktywa.

Czynnikiem, który popycha do zakupów, jest założenie, że w przyszłości popyt na surowce potrzebne do transformacji energetycznej będzie na tyle duży, że przewyższy podaż. W tym scenariuszu kluczową rolę zajmuje miedź, która jest potrzebna zarówno w OZE, jak i sieciach elektroenergetycznych oraz elektromobilności.

Inni uważają, że spadek wydatków na udostępnianie nowych złóż, spowodowany ograniczoną dostępnością kapitału i uszczupleniem zysków przez niskie ceny surowców, stwarza podwaliny pod zakupy aktywów.

Michael Rawlinson, cytowany przez „Financial Times” były bankier inwestycyjny, a obecnie prezes spółki Adriatic Metals, ocenia, że ten spadek wydatków może doprowadzić do niedoborów podaży. To może doprowadzić do odbicia cen surowców i zysków spółek wydobywczych, co z kolei zapewni im środki na przejęcia.

Zobacz także: Recykling baterii litowo-jonowych: Polska liderem UE

Zielone technologie rozwijają:
Elektromobilność napędza:
Technologie wspiera:
Zielone technologie rozwijają:
Rynek energii rozwija:
Technologie wspiera:
Australia, podobnie jak Polska, leży na węglu. Przy czym w Australii jest to źródło ogromnych zysków, a w Polsce gigantycznych strat. Oba kraje inwestują jednak w niestabilne źródła energii: wiatr i fotowoltaikę. Jednak Australijczycy, podobnie jak Szkoci czy Czesi, równolegle stawiają też na magazyny energii w elektrowniach szczytowo-pompowych, a w Polsce… od dekad o tym mówimy.
pse kdm sieci przesyl
Zielone technologie rozwijają:
Rynek energii rozwija:
Technologie wspiera:
Małe reaktory cierpią na tę samą przypadłość co wielkie: znacznie przekraczają budżet i ich ukończenie zajmuje znacznie więcej czasu niż się zakłada.
Atom
Technologie wspiera: