Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Technologia
  4. >
  5. Czy „zielone certyfikaty” pomagają wielkim korporacjom ukrywać realne emisje CO2?

Czy „zielone certyfikaty” pomagają wielkim korporacjom ukrywać realne emisje CO2?

Zagraniczna prasówka energetyczna: Certyfikat daje rozgrzeszenie; Stare elektrownie mogą stać się centrami danych; Zielone inwestycje rosną w Afryce; Rosyjska jądrówka w Turcji problemem dla NATO.
Green energy concept with businessman
W 2022 r. Amazon raportował za pomocą certyfikatów 52 proc. swojego zużycia OZE, Microsoft 51 proc., a Meta 18 proc. Fot. Depositphotos

Certyfikat daje rozgrzeszenie

– Amazon, Microsoft i Meta ukrywają swój rzeczywisty ślad węglowy kupując certyfikaty energii ze źródeł odnawialnych, które pozwalają księgowo wykazać wykorzystywanie zielonej energii – pisze Bloomberg.

Agencja zwraca uwagę na rosnące emisje gigantów technologicznych, za co odpowiada m.in. rozwój sztucznej inteligencji. Niedawno sam Microsoft przyznał, że jego emisje są obecnie o 30 proc. wyższe niż w 2020 r., gdy koncern postawił sobie za cel osiągnięcie ujemnego śladu węglowego.

Firmy w dużej mierze te wzrosty zrzucają na swoje łańcuchy dostaw, czyli choćby na stal, cement oraz inne materiały stosowane w centrach danych, które na całym świecie wyrastają jak grzyby po deszczu. Co prawda przyznają też, że obiekty te są bardzo energochłonne, ale jednocześnie zastrzegają, że większość lub całość ich zapotrzebowania na energię jest zaspokajana przez OZE.

Kontrowersje wzbudza jednak to, że dużą część tego zużycia energii jest raportowana w postaci swego rodzaju „zielonych certyfikatów” (renewable energy certificate), amerykańskich odpowiedników europejskich gwarancji pochodzenia, która mają poświadczać bezemisyjność energii. Co roku miliony takich certyfikatów kupują Meta (właściciel Facebooka), Amazon czy Microsoft, a następnie uwzględniają je w swoich raportach środowiskowych przy obliczaniu śladu węglowego.

Bloomberg podkreśla jednak, że ten mechanizm wzbudza kontrowersje i jest podważany przez niektórych naukowców oraz ekspertów, bo choć na papierze emisje spadają, to niekoniecznie realnie wpływa to rzeczywistą ilość CO2 emitowanego przez energetykę do atmosfery.

Według wyliczeń agencji, gdyby odciąć od „zielonych certyfikatów” Amazona, to jego emisje w 2022 r. byłyby o 8,5 mln ton większe niż te raportowane, co przekłada się na roczne emisje Mozambiku. Dla Microsoftu wynik byłby wyższy o 3,3 mln ton. Stąd pojawiające się postulaty, aby firmy nie mogły korzystać z certyfikatów do „księgowych sztuczek”, bo to wprowadza inwestorów i konsumentów w błąd.

W 2022 r. Amazon raportował za pomocą certyfikatów 52 proc. swojego zużycia OZE, Microsoft 51 proc., a Meta 18 proc. Z uwagi na kontrowersje dotyczące tego, czy faktycznie certyfikaty oderwane od fizycznej kontraktacji zielonej energii pozwalają rozwijać OZE i zastępować generację energii z paliw kopalnych, przed kilkoma laty z ich wykorzystywania zrezygnował Alphabet, czyli właściciel Googla. Przedstawiciele koncernu zaznaczają też, że standardy mierzenia emisji CO2 muszą być ulepszane.

W dużej mierze cały problem sprowadza się więc do tego, że realna emisyjnych gigantów technologicznych zależy od tego, jaki ślad węglowy ma energia elektryczna w sieci, do której podpięte jest np. centrum danych w którymś z państw. W praktyce nigdzie nie jest ona w pełni „zielona”.

Wszystkie statystyki pokazują jednak, że w USA czy Europie emisyjność energetyki spada, do czego mogło przyczynić się wspieranie rozwoju OZE różnego rodzaju certyfikatami, kupowanymi przez firmy. Zatem emisje energetyki spadają, choć oczywiście nie tak szybko, jak ślad węglowy w raportach środowiskowych Microsoftu czy Amazona.

Zobacz też: Pomysł Ministerstwa Klimatu na zielone certyfikaty trafił na opór w rządzie

Stare elektrownie mogą stać się centrami danych

– Rosnący popyt na usługi związane ze sztuczną inteligencją sprawia, że duże firmy technologiczne coraz częściej rozważają lokowanie centrów danych w starych elektrowniach czy zakładach przemysłowych – donosi „Financial Times”.

Brytyjski dziennik wskazuje, że koncerny takie jak Microsoft, Google i Amazon wydają miliardy dolarów na kolejne centra danych, które będą obsługiwać usługi chmurowe i technologie sztucznej inteligencji.

Jednak znalezienie atrakcyjnych lokalizacji dla tych energochłonnych obiektów staje się coraz większym wyzwaniem. Brakuje gruntów, które dysponują odpowiednią infrastrukturą, zwłaszcza przyłączami do sieci elektroenergetycznej o wystarczającej mocy.

Firmy specjalizujące się w rynku nieruchomości oceniają, że właściciele gruntów, na których znajdują się stare elektrownie lub inne obiekty poprzemysłowe mogą sporo zyskać na zapotrzebowaniu generowanym przez deweloperów centrów danych. Tego typu nieruchomości mają bowiem dobry dostęp do sieci elektroenergetycznej oraz wody.

Wcześniej te atuty dostrzegły już podmioty zajmujące się energochłonnym „kopaniem” kryptowalut. Tym śladem podążają teraz największe koncerny technologiczne. Przykładowo Microsoft zamierza rozwijać centra danych na terenie starych elektrowni Eggborough i Skelton Grange w północnej Anglii.

Z kolei Amazon planuje inwestycję na terenie dawnej elektrowni Birchwood w amerykańskim stanie Wirginia. Natomiast Virtus Data Centres kupił dwie nieruchomości w Berlinie, z których jedna była wcześniej farmą fotowoltaiczną, a druga fabryką amunicji.

„Financial Times” zaznacza, że ograniczenia w dostępie do sieci oraz wystarczających zasobów energii elektrycznej są wskazywane przez sektor technologiczny jako jedno jedno z największych zagrożeń dla rozwoju sztucznej inteligencji. Wśród innych znajduje się też m.in. odpowiednia infrastruktura światłowodowa, potrzebna do przesyłania ogromnych ilości danych.

Zobacz także: W Polsce błyskawicznie rośnie nowy przemysł energochłonny

Zielone inwestycje rosną w Afryce

– W Afryce trwa zmiana kursu w stronę zielonych przedsięwzięć i stanowią one już prawie połowę inwestycji typu venture capital – analizuje „The Economist”.

Brytyjski tygodnik podkreśla, że w ciągu ostatnich kilku lat na całym świecie nastąpiło gwałtowne spowolnienie finansowania kapitału podwyższonego ryzyka (ang. venture capital), czyli inwestycji w przedsiębiorstwa na wczesnych etapach rozwoju. Udział Afryki w tym torcie był niewielki, bo wynosił mniej więcej 5 proc. ogólnej wartości.

Rekordowy dla kontynentu był 2022 r. z transakcjami na poziomie 6,5 mld dolarów, ale 2023 r. przyniósł już spadek do 4,5 mld dolarów. Afryce nie sprzyjały zawirowania na rynkach związane z wysoką inflacją i dewaluacją walut w niektórych krajach, co spowodowało odpływ kapitału w bardziej bezpieczne rejony świata.

W 2024 r. widać jednak przypływ optymizmu oraz rosnący udział inwestycji dotyczących transformacji energetycznej oraz adaptacji zmian klimatu. Ich udział w pierwszym półroczu analitycy wyliczyli na ok. 43 proc. Wśród nich dominują przedsięwzięcia związane z OZE, przede wszystkim z fotowoltaiką.

„The Economist” wskazuje, że dostępu do energii elektrycznej wciąż nie ma ponad pół miliarda Afrykańczyków. Spadające ceny paneli PV mogą więc pomóc ją zwiększyć. Z drugiej strony trzeba szukać innych modeli działalności niż te, do których przywyknięto w krajach rozwiniętych, gdzie usługi użyteczności publicznej są powszechne.

W Afryce przedsiębiorcy muszą wykazywać się zwinnością i kreatywnością, aby wdrażać podstawowe usługi, co dotyczy również dostarczania energii elektrycznej. Zwłaszcza w takich miejscach, gdzie trudno o dostęp do scentralizowanej sieci elektroenergetycznej. W przeciwieństwie do swoich odpowiedników w bogatych krajach afrykańskie start-upy często nie zakłócają więc istniejących rynków energii, ale tworzą nowe przy ograniczonym kapitale lub pomocy z zewnątrz.

Zobacz również: Dlaczego generatory do turbin wiatrowych nie będą produkowane w Polsce?

Rosyjska jądrówka w Turcji problemem dla NATO

– Budowana przez Rosatom elektrownia jądrowa w Akkuyu stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Turcji, a jednocześnie jest poważnym niebezpieczeństwem dla NATO – komentuje Gönül Tol na łamach „Financial Times”.

Tol, która odpowiada tematykę Turcji w waszyngtońskim Instytucie Bliskiego Wschodu, podkreśla, że Sojusz Północnoatlantycki musi się obudzić, gdyż Moskwa przygotowuje grunt pod długoterminową kontrolę nad kluczową infrastrukturą w państwie członkowskim NATO.

Rosatom inwestycję w Akkuyu realizuje w modelu zakładającym budowę, własność oraz eksploatowanie pierwszej w Turcji elektrowni jądrowej. W efekcie Rosjanie ponoszą odpowiedzialność i ryzyko za powodzenie projektu, ale jednocześnie zachowują większościowe udziały w przedsięwzięciu. Taki model nie jest spotykany w branży, gdyż jest on bardzo drogi dla dostawcy technologii, a Rosatom wdrożył go dotychczas tylko w tym jednym przypadku.

– Władimir Putin musiał pomyśleć, że korzyści z posiadania strategicznej infrastruktury w kraju NATO przewyższają ryzyko finansowe. Prawdopodobnie ma rację – ostrzega Gönül Tol.

Akkuyu – jak pisze dalej ekspertka na łamach brytyjskiego dziennika – jest długoterminowym problemem dla Sojuszu Północnoatlantyckiego, bo uzależnia Turcję od Rosji na przewidywany 60-letni okres eksploatacji elektrowni, a następnie na czas wycofywania obiektu z użytku. Ankara zignorowała w ten sposób fakt, że Moskwa jest znana z wykorzystywania energii jako broni geopolitycznej.

Ponadto Akkuyu jest położone ok. 200 km od bazy lotniczej İncirlik, w której magazynowana jest amerykańska broń jądrowa. W pobliżu budowanej elektrowni znajduje się też system radarowy obrony przeciwrakietowej NATO.

Kończąc swój komentarz dla „Financial Times” Gönül Tol zwraca też uwagę, że Turcja chce inwestować w kolejne reaktory jądrowe, a Rosatom jest potencjalnym faworytem do ich budowy. Jeśli Zachód chce zatem pozbawić Moskwę kolejnego geopolitycznego atutu, to powinien postarać się o to, aby zachodni kapitał zaangażował się w te projekty.

Zobacz też: Czesi wybrali koreański atom. Czy to się zepnie finansowo?

Partner działu Klimat:
Zielone technologie rozwijają:
Technologie wspiera:
Tydzień Energetyka: Atomowy wpis do programu prac rządu; Branża offshore niezadowolona z propozycji resortu klimatu; Upada spółka-córka Rafako; Niderlandy mogą subsydiować wodór.
Balance concept, money and nuclear power. 3D rendering
Technologie wspiera:
Polski offshore wspiera:
Rynek energii rozwija:
Elektromobilność napędza:
Fotowoltaikę wspiera:
Zielone technologie rozwijają:
Technologie wspiera:
Zielone technologie rozwijają:
Fotowoltaikę wspiera:
Polski offshore wspiera: