Spis treści
Bon energetyczny czeka na podpis prezydenta
Parlament ostatecznie przyjął rządową ustawę o bonie energetycznym i ochronie odbiorców energii. Największą zmianą, wprowadzoną w Senacie i zatwierdzoną przez Sejm jest tzw. poprawka Gawłowskiego. Zakłada, że w II połowie roku gospodarstwa domowe zostaną zwolnione z opłaty mocowej.
Płacona w rachunku za energię elektryczną opłata w 2024 roku wynosi, w zależności od zużycia od 2,66 do 14,90 złotych miesięcznie netto. Czyli od lipca do grudnia odbiorcy w gospodarstwach domowych zaoszczędzą od 15,96 do 89,4 złotych. Większość gospodarstw płaci 10,64 złotych miesięcznie, więc zaoszczędzą nieco ponad 60 złotych. W ocenie Prezesa URE, półroczne zawieszenie tej opłaty nie powinno przyczynić się to do wzrostu opłaty mocowej w przyszłym roku, choć żadnych kalkulacji nie przedstawiono.
Reszta ustawy pozostała bez zmian. Cena energii elektrycznej w II połowie roku wyniesie 500 zł za MWh, a dla małych i średnich firm, a także samorządów 693 z za MWh. Sześciu sprzedawców z urzędu: PGE Obrót, Tauron Sprzedaż, Enea, Energa Obrót, E.ON Polska i Tauron Sprzedaż GZE będzie musiało złożyć wnioski o korekty taryf.
Wzrośnie natomiast o ok. 30 proc. taryfa dystrybucyjna za dostarczenie energii.
W przypadku gazu cena maksymalna dla odbiorców taryfowanych będzie równa taryfie PGNiG OD, które również ma wystąpić do regulatora o korektę taryfy.
Rząd daje PGG 2 mld zł
Ministerstwo finansów wyemitowało obligacje skarbowe na 2 miliardy złotych z przeznaczeniem na podwyższenie kapitału zakładowego Polskiej Grupy Górniczej. Zgodnie z oficjalnym komunikatem MF, podniesienie kapitału PGG ma „ma na celu wzmocnienie stabilności finansowej oraz dalszy rozwój firmy”. A dodatkowo „decyzja ta jest elementem szerszej strategii wspierania sektora górniczego w Polsce”. Zgodnie z uchwaloną jeszcze przez rząd PiS ustawą, państwo daje dopłaty do „redukcji wydobycia”. Innymi słowy płaci za to, że górnicy nie wydobywają nikomu niepotrzebnego węgla.
Prościej byłoby oczywiście zamknąć najgorsze kopalnie, ale na to trzeba by polityków z bardziej prawdziwego zdarzenia.
Niepokojąco brzmi wzmianka o „szerszej strategii wspierania sektora górniczego”. W przeszłości „strategie” takie sprowadzały się do znajdowania najróżniejszych sposobów dosypywania państwowej kasy kopalniom.
W górnictwie wszystko zostaje po staremu, państwo z kieszeni podatnika dalej dokłada do węglowego interesu.
LPG dla Unimotu przyjedzie przez Wilhelmshaven
Unimot Paliwa, spółka z grupy Unimot podpisała umowę na przeładunek i magazynowanie płynnego gazu w niemieckim Wilhelmshaven. Stamtąd, zgodnie z planami Unimotu, LPG pojedzie do Polski koleją. Umowa z firmą HES Wilhelmshaven Tank Terminal GmbH przewiduje możliwość rozładunku i magazynowania około 8 tys. ton LPG. Czteroletni kontrakt jest warty ok. 120 milionów złotych.
Jak tłumaczy Unimot, ma to związek z embargiem na rosyjski LPG, które w pełnym wymiarze wejdzie w życie pod koniec roku. Wtedy skończy się okres przejściowy, umożliwiający import płynnego gazu z Rosji na podstawie kontraktów, zawartych przed grudniem 2023 roku.
Dlaczego Unimot zdecydował się na niemiecki port? Firma wyjaśnia, że do Wilhelmshaven mogą zawijać tankowce dwukrotnie większe niże do portów polskich. Równolegle Unimot szykuje się do importu tą samą trasą diesla.
UE daje podstawę do zrywania gazowych umów z Rosjanami
Rada Unii Europejskiej zatwierdziła tzw. pakiet wodorowo-gazowy. To seria regulacji dotyczących biometanu i wodoru. Definiuje kształt rynku, zasady planowania rozwoju sieci i innej infrastruktury gazów odnawialnych.Wprowadza też zakaz zawierania długoterminowych umów na dostawy gazu, ale dopiero od 2049 roku.
Dodatkowo pakiet daje państwom członkowskim prawną możliwość zablokowania importu rosyjskiego gazu rurociągami. Otóż członkowie Unii zyskują możliwość blokowania Rosjanom dostępu do systemów przesyłowych gazu. Jeśli dane państwo zdecyduje się na taką blokadę, importerzy, związani z Gazpromem kontraktami będą mogli powołać się na siłę wyższą i odmówić odbioru zakontraktowanego gazu bez narażania się na prawne konsekwencje ze strony Rosjan.
Przeciwko pakietowi głosowały tylko Węgry, prawdopodobnie właśnie ze względu na te zapisy o możliwości zablokowania Rosjanom dostępu do infrastruktury.
Tymczasem wojny prawne między Gazpromem a europejskimi odbiorcami trwają w najlepsze, a Rosjanie starają się przenieść spory do swojej jurysdykcji. Sąd w Sankt Petersburgu zabronił właśnie austriackiemu OMV pozywania Gazpromu do arbitrażu w Sztokholmie pod groźbą 624 milionów euro kary.
W zeszłym roku Rosjanie zastosowali podobny trick wobec PGNiG, żądając wycofania kolejnej skargi na Gazprom w Sztokholmie pod groźbą półtora miliarda dolarów kary.
Niemieckie cło za eksport gazu w górę
Niemcy od 1 lipca podnoszą kontrowersyjną opłatę za korzystanie z niemieckich magazynów gazu przy wysyłce tego surowca poza granice kraju. Od połowy roku wyniesie ona 2,50 euro za MWh, ale niemiecki rząd obiecuje, że zniknie całkowicie od początku 2025 roku. Opłatę wprowadzono w 2022 i początkowo wynosiła 0,59 euro za MWh, od 1 stycznia 2024 roku wzrosła do 1,86 euro za MWh.
O zniesienie niemieckiej opłaty stara się w unijnych instytucjach koalicja zmontowana przez Czechów z udziałem Polski, Węgier, Słowacji i Austrii. Koalicja argumentuje, że cło jest sprzeczne m.in. z zasadami jednolitego rynku energii. Niemcy odpowiadają, że przede wszystkim jest zgodna z ich prawem.
Opłatę wprowadzono w 2022 roku, kiedy Rosjanie wstrzymali dostawy gazu do Europy rurociągami, a na rynku gazu wybuchła panika. Niemiecki rząd wymusił wtedy na operatorze krajowego obszaru handlowego THE (Trading Hub Europe) wymusiły dodatkowej opłat na gaz opuszczający Niemicy. Według informacji THE, w 2022 roku operator kupował gaz do wypełnienia magazynów średnio po 175 euro za MWh, a już kilka miesięcy później, kiedy ceny rynkowe spadły, sprzedawał go średnio o 77,5 euro za MWh. Stąd pomysł zrekompensowania opłatą tych strat.