Spis treści
Zarząd Orlenu liczy już pięciu pełnoprawnych członków. Rada Nadzorcza odwołała ostatniego wiceprezesa ze starej ekipy Józefa Węgreckiego, a powołała: na wiceprezesa ds. finansów Magdalenę Bartoś, na wiceprezesa ds. strategii Roberta Soszyńskiego, a na członka zarządu od upstreamu – doświadczonego w tym obszarze Wiesława Prugara. Pozostałych 4 członków zarządu ciągle nie ma.
W kontrolowanej przez Orlen Enerdze także mamy dwóch wiceprezesów – Romana Szyszko i Sławomira Staszaka. Szyszko już był w zarządzie Energi w czasach Mirosława Bielińskiego czyli 2008-2014. Staszak jest prawnikiem z Pomorza, prowadził kancelarię prawną Kardasz&Staszak, zasiadał też w kilku radach nadzorczych m.in portu w Gdyni.
Wśród innych zmian kadrowych warto odnotować powołanie w końcu prezesa JSW. Został nim Ryszard Janta. Rada nadzorcza spółki powołała też dwóch wiceprezesów – Remigiusza Krzyżanowskiego i Jarosława Klucznioka, ale ciągle brakuje wiceprezesa ds. rozwoju. Jego obowiązki chwilowo pełnić będzie prezes Janta.
Co ciekawe, w biogramach powyższej trójki na stronie JSW nie pojawia się ani jedna nazwa firmy w której prezesi ci pracowali wcześniej. No chyba, że uznamy za takową własną działalność gospodarczą Remigiusza Krzyżanowskiego, którą prowadził przez 22 lata „realizując m.in. kontrakty doradztwa biznesowego”.
Czytaj także: Orlen ma zarząd, ale nie ma 1,5 mld zł
Polski atom będzie typowy – droższy i opóźniony
Rządowy projekt jądrowy powieli najlepsze światowe wzorce – czyli będzie drożej i po czasie. Niby nic zaskakującego, ale zapowiedź taką złożył nowy szef – formalnie prokurent – spółki Polskie Elektrownie Jądrowe Jan Chadam, menedżer bardzo doświadczony
Otóż Chadam ogłosił, że na dziś projekt na Pomorzu będzie kosztował 150 miliardów złotych plus minus 10%. A ponieważ tak jak wszystkie inne będzie opóźniony i droższy, to PEJ robi co się da, aby przestrzelenia kosztów i harmonogramu były jak najmniejsze.
10 lat temu, kiedy ówczesny rząd przyjmował Program Polskiej Energetyki Jądrowej, koszt pierwszej elektrowni szacowano na 40-60 mld złotych. Rok czy dwa lata temu rząd Morawieckiego mówił o 100 miliardach, teraz mamy 150. To pewnie nie ostatnie słowo, ale nowej ekipie nie można na razie zarzucić braku trzeźwego spojrzenia na całą imprezę.
Czytaj także: Elektrownie jądrowe pod coraz większą presją OZE
Rządowa pomoc dla odbiorców energii za ponad 6 mld złotych
Rząd planuje, że koszty ograniczania cen energii dla odbiorców do końca 2025 roku wyniosą nieco ponad 6 miliardów złotych. Ministerstwo klimatu wreszcie ujawniło plany na drugą połowę roku i rok następny.
Maksymalna cena prądu dla gospodarstw domowych ma wynieść 500 zł za MWh netto. Obecnie to 419 zł za MWh do określonego limitu zużycia, a potem 693 zł. Taką samą cenę – 693 zł za MWh mają mieć odbiorcy wrażliwi oraz małe i średnie firmy. Krąg uprawnionych w rządowym projekcie nie zmienia się.
Ponad półtora miliarda, w tym 1,27 mld w tym roku mają kosztować wprowadzane projektowaną ustawą bony energetyczne dla gospodarstw domowych z niskimi dochodami na osobę.
Koszt rekompensat dla sprzedawców prądu oszacowano na 2,1 mld złotych w tym roku oraz niecały miliard w przyszłym. Koszt ten ma być tak niski dzięki współdziałaniu z regulatorem. Cały plan zakłada współdziałanie regulatora. Prezes URE Rafał Gawin zapowiedział już, że będzie wzywał taryfowanych sprzedawców prądu do zmian taryfy w dół i ocenił, że dadzą radę zejść do 600 zł za MWh.
Projekt przewiduje pozostawienie mechanizmy zamrożenia cen gazu na poziomie 200,17 zł za MWh.
Co do zasady pozostawia też mechanizm ograniczenia cen ciepła dla odbiorców, choć z nieco zmienionymi cenami maksymalnymi. Tutaj koszt w tym roku ma wynieść 1,1 mld złotych, a w sumie do końca przyszłego roku – prawie półtora miliarda.
Razem daje to właśnie 6,33 mld złotych. Źródłem ma być fundusz przeciwdziałania COVID-19. Stworzony przez rząd Morawieckiego wehikuł finansowy zbierał niegdyś cięgi od opozycji, ale jak widać kiedy role się zmieniły, dalej jest wygodnym źródełkiem pieniędzy.
Czytaj także: Bon energetyczny do 1200 zł, nowa taryfa i maksymalna cena prądu od 1 lipca