Warszawa, 02.11.2018 (ISBnews) – Instytucje państwa i spółki energetyczne nie zapewniły wystarczającej ochrony praw konsumenta energii elektrycznej, wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli (NIK). Zdaniem Izby konieczne jest przyjęcie uregulowań poprawiających sytuację konsumenta w obszarach: zmiany sprzedawcy energii, ochrony odbiorcy, którego nie stać na energię oraz wdrażania inteligentnych sieci elektroenergetycznych.
"Wysokość cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych ustala Urząd Regulacji Energetyki. Chociaż w 2008 r. jego Prezes opublikował pierwszy plan liberalizacji rynku to, po 10 latach, ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych nadal podlegały regulacji. Wymóg ich taryfowania tłumił realną konkurencję na rynku energii. Ceny, skalkulowane na poziomie podstawowych kosztów sprzedaży energii wraz z obsługą tego procesu, nie były impulsem dla spółek energetycznych do walki o nowych klientów. Tracił na tym odbiorca końcowy pozbawiony korzyści płynących z liberalizacji rynku, takich jak dopasowanie oferty handlowej do indywidualnych potrzeb, czy poprawa jakości świadczonych usług" – czytamy w komunikacie.
Jednocześnie Ministerstwo Energii nie wprowadziło rozwiązań mających ochronić konsumentów w pierwszej fazie liberalizacji rynku. W 2007 r. umożliwiono konsumentom zmianę sprzedawcy energii, ale właśnie z powodu taryfowania cen i niewielkich różnic w ofercie poszczególnych firm energetycznych, w latach 2007 – 2017 zrobiło to tylko ok. 3,5% klientów, wskazano także.
NIK zwróciła też uwagę, że konsumenci borykali się ze zbyt długimi terminami zmiany sprzedawcy, podwójnym fakturowaniem, czy nieterminowym rozliczaniem się z nimi sprzedawców. Jedną z przyczyn takich sytuacji był brak automatyzacji procesu zmiany sprzedawcy, czy obsługi rynku detalicznego, która miała być zapewniona przez Centralny System Wymiany Informacji. W 2016 r. prace nad nim na ponad rok – zdaniem NIK bezzasadnie – wstrzymał minister energii.
Dodatkowo pojawiły się nowe zagrożenia – nieuczciwi sprzedawcy oraz stosowanie agresywnych metod marketingowych. Zabrakło skoordynowanych działań ze strony administracji rządowej, UOKiK i URE, wskazano.
"Mimo ogromnej skali nieuczciwych praktyk handlowych, minister energii nie podjął żadnych działań zapobiegawczych. Nie reagował na docierające do niego sygnały oraz na powszechnie znane fakty o agresywnych i nieuczciwych działaniach sprzedawców. Prezes URE kilkukrotnie zwracał się do niego z propozycjami zmiany prawa, w tym wprowadzenie zakazu sprzedaży w formie bezpośredniej akwizycji. minister energii pozostał bierny" – czytamy dalej.
Również Prezes URE, mimo iż zidentyfikował wysokie ryzyko nieuczciwych praktyk handlowych, nie podejmował zdecydowanych działań jako organ koncesyjny i regulator rynku energii, a współpraca UOKiK i URE w eliminowaniu nieuczciwych sprzedawców była nieskuteczna, stwierdzono w raporcie.
Działania przeciwko nieuczciwym sprzedawcom energii, kierowane szczególnie do seniorów, podejmowały natomiast spółki energetyczne.
Izba zwróciła także uwagę na problem ubóstwa energetycznego.
"Chociaż zdecydowana większość (2/3) osób dotkniętych ubóstwem energetycznym mieszka na wsi, to najwyższe wykorzystanie dodatku energetycznego było w gminach miejskich. Osoby mieszkające na wsi nie otrzymywały dodatku energetycznego, bo nie miały przyznanego dodatku mieszkaniowego ze względu na duży metraż domów. Z roku na rok rósł odsetek gmin, które w ogóle nie wypłacały dodatku na zapłacenie za prąd. W 2014 r. stanowiły one blisko 28% gmin w Polsce, natomiast w 2017 r. (dane za I-III kw. 2017 r.) już ponad 33%. 40-70%. gmin nie wykorzystywało środków z dotacji na wypłatę dodatków energetycznych dla swoich mieszkańców oraz w ok. 60-70% gmin wartość dotacji była marginalna" – podano.
Z kolei minister energii nie analizował skuteczności i wydajności systemu pomocy osobom ubogim energetycznie. Dopiero w 2017 r. podjęto temat opracowania założeń do kompleksowej polityki w związku z występowaniem wysokich stężeń zanieczyszczeń powietrza. Jednym z podjętych problemów miało być ubóstwo energetyczne.
"Spółkom dystrybucyjnym nie udało się zapewnić odbiorcom końcowym gwarancji nieprzerwanych dostaw energii. Jednym z czynników wpływających na awaryjność sieci i ich wrażliwość na zjawiska atmosferyczne, jest ich wiek" – czytamy dalej.
NIK zwróciła uwagę, że bez zwiększania udziału sieci kablowych oraz przyspieszenia prac nad wdrażaniem inteligentnych sieci elektroenergetycznych, tradycyjne sieci wciąż będą wrażliwe na gwałtowne zjawiska atmosferyczne, a polski odbiorca prądu nadal będzie czekał na wznowienie dostaw prądu zdecydowanie dłużej niż odbiorcy z innych krajów UE.
Polska jest spóźniona we wdrażaniu do prawodawstwa krajowego unijnych przepisów dotyczących inteligentnych sieci, wskazała także Izba.
Inwestycje, prowadzone w latach 2014-2017, mające przekształcić sieci dystrybucyjne w inteligentne sieci nie były zaawansowane. Pięciu największych dystrybutorów prądu do końca 2018 r. zaplanowało zainstalowanie inteligentnych liczników u zaledwie 8,4% gospodarstw domowych. Przygotowany już po kontroli NIK przez Ministerstwo Energii projekt ustawy zakłada, że do końca 2026 r. 80% liczników energii u odbiorcy końcowego mają stanowić liczniki inteligentne.
"Spółki energetyczne zorganizowały efektywny system obsługi konsumentów wykorzystując do tego nowe technologie i kanały komunikacji. Jednak klienci borykali się z nieczytelnymi rachunkami za energię i zbyt długim rozpatrywaniem reklamacji. Spółki nie dotrzymywały 14 -dniowego terminu ich załatwiania" – podkreślono także w informacji.
Tymczasem Ministerstwo Energii nie podjęło żadnych działań, aby były one bardziej przejrzyste i klarowne. Zdaniem NIK, nieskuteczne są również mechanizmy dochodzenia swoich praw przez konsumentów.
(ISBnews)